#FjN0G

Jako 6-7 latka byłam bardzo samotnym "niedokochanym" dzieckiem (pomimo licznej rodziny). Niestety w większości przypadków mogłam liczyć tylko na siebie. Każdy w domu żył własnym życiem i zwyczajnie brakowało mi wsparcia czy bliskości.

Moim ogromnym problemem była bezsenność, dziś wiem, że spowodowana stresem i pewną formą dziecięcej depresji. Gdy leżałam nocą w swoim kącie pokoju, samotność pogłębiała się tysiąckrotnie. Wydawało mi się, że wszyscy dawno już śpią, zostałam tylko ja, samiuteńka na całym świecie. Przerażało mnie to.

Dlatego wymyśliłam sobie, że nocne niebo to Miasto Aniołów (nie, nie Los Angeles ;)) Wyobrażałam sobie, że świecące gwiazdy to odbicia świateł w domach Aniołów, które niecierpliwie czekają, aż ich podopieczni wreszcie zasną i dopiero wtedy będą mogły położyć się spać. Jak na dobrych stróżów przystało. Im więcej gwiazd świeciło, tym bardziej pewna się czułam, wiedząc, że wiele osób jeszcze nie śpi. Tak jak ja :) Kiedy gwiazdy "gasły" (zapewne przysłaniane przez chmury), to ze spokojem uznawałam, że ktoś właśnie zasnął. Trwało to jakiś czas, do momentu remontu, gdy moje łóżko zostało przestawiono spod okna i nie było już widać z niego nieba.

A przypomniałam sobie o tym ostatnio. Niosłam późnym wieczorem po rodzinnej uroczystości swojego siostrzeńca do auta, niebo było piękne i czyściutkie (rodzinny dom oddalony jest od wielkomiejskich świateł). Mały spojrzał w niebo i zapytał:
"Ciociu, czy tam mieszkają Aniołki?".
JestemIbedeNikim Odpowiedz

Kiedy czytam takie wyznania, to plakac mi sie chce. U mnie nigdy nie było happy endu. Nigdy w moim życiu nie zaznałem wsparcia ani bliskosci. Mialem tylko jednego kolege w swoim życiu i to takiego przy którym wyglądałem jak jego paź, bo ja zawsze byłem brzydkim kurduplem, a on wysoki lovelas do którego wzdychały wszystkie dziewczyny, więc lepiej chyba byłoby dla mnie żebym go nie miał. Dlaczego się kumplowaliśmy pomimo tego? Bo się wychowaliśmy obok siebie. Zresztą to nawet tak do końca kumplowaniem nie można nazwać, ale bardziej syndromem sztokholmskim. Jak tak sobie analizuje, nigdy w szkole nie stanął w mojej obronie pomimo, że zawsze był wielki. Czasem nawet mnie pozniżał, uderzył w towarzystwie, a później kiedy byliśmy w 4 oczy jakby nigdy nic był moim najlepszym kumplem. Czemu to tolerowałem? Ciężko powiedzieć. Strach przed totalnym wykluczeniem, chęć posiadania choćby jednego pseudo kolegi. Siedzę w syfie, bo już nawet nie mam siły sprzątać, a w mojej glowie jest po prostu dramat. Nie chcę mi się. Nie wiem nawet po co to pisze.

lepszezycie

Czuję razem z Tobą. Też miałem podłe dzieciństwo. Samotność, chociaż dookoła pełno dzieci, jest niesamowicie przykrym uczuciem. Gdy dochodzi do tego jeszcze poniewieranie i upokarzanie, to żyć się nie chce. Rozumiem, że czujesz się totalnie oszukany i osamotniony. Przykro mi, współczuję Ci.

BanonC

Na prawdę zaintrygowała mnie twoja wypowiedź i nick. Nie jesteś nikim jesteś wręcz bezcenny, bo każdy człowiek jest bezcenny. Po prostu inni ludzie wykrzywili Ci twoje spojrzenie na samego siebie. Na prawdę idź przed siebie zostawiając w tyle to i tych, co nie byli dobrzy dla Ciebie, na prawdę jeszcze tyle dobra przed Tobą. Wierzę w Ciebie.

JestemIbedeNikim

Mój wyglad zdeterminował wszystko, przez niego jestem kopany przez całe życie.

BanonC

To jeśli ludzie reagują na Ciebie tylko ze względu na wygląd to oni są tak naprawdę kopani przez swoje chamstwo i głupotę. Ty bez względu na wszystko jesteś wartościowym i niezastąpionym człowiekiem i jeśli nie dokuczasz innym to masz bez względu na wszystko przewagę nad tymi ludźmi.

MaryL2 Odpowiedz

Mam nadzieję, że odpowiedziałaś, że tak 🤗 i że już nie czujesz się samotna

Gilbert24

🤮🤮🤮🤮🤮🤮🤮

Dodaj anonimowe wyznanie