#FA5dx

W technikum zdarzyła się nam śmieszna sytuacja na filharmonii. Ogólnie spodziewałem się spokojnego występu, byłem nastawiony na słuchanie bez jakichkolwiek przeszkód, gdyż uwielbiam muzykę klasyczną. Przez pół godziny było naprawdę miło. Aż do momentu gdy kolega siedzący kilka miejsc dalej doznał problemów. Otóż miał gazy. Jego plan, który zdradził nam później, polegał na puszczaniu cichaczy i udawaniu, że ktoś inny się zesmrodził. Ja pewnie się domyślacie, cicho nie było. Całkiem spora grupa z nas to słyszała i oczywiście zaczęły się śmiechy. Mało tego, on sam się śmiał z poczuciem zażenowania, a w rytm śmiechu puszczał kolejne dźwięczne bąki. 
Mimo woni mieliśmy solidny ubaw, do którego dołączył się bębniarz z orkiestry. Pewnie nie wiedział, o co chodziło, ale widok śmiejącej się grupki uczniów mocno mu się udzielił i stojąc przy tych bębnach, sam śmiał się pod nosem, co jeszcze i nam się udzieliło po tym, jak jeden nas go zauważył. Wszyscy próbowaliśmy przestać się śmiać, ale nie mogliśmy, bo co chwila dokładało nam węgla do tej lokomotywy śmiechu. Sam nauczyciel nam ostro zwrócił uwagę, wtedy kolega powiedział: „Ale on się zje**ł”, a to wystarczyło nam, by turlać się po podłodze.

Jeśli ktokolwiek z tamtej orkiestry to czyta, to najmocniej przepraszam, to nie było dojrzałe z naszej strony. No i kolega nasmrodził w sali.
Dragomir Odpowiedz

Może pan perkusista też sadził :)

Sematyka Odpowiedz

Nie wiem dla kogo to jest śmieszne. Dla świń?

Dodaj anonimowe wyznanie