#EqtTr
Spakowałem plecak, poczekałem do najbliższego weekendu i wyszedłem z domu. Cztery kilometry od mojego miasta przebiega szlak turystyczny — mimo że mieszkałem tu wiele lat, to jakoś nigdy nie pomyślałem, że mógłbym po prostu nim pójść. A było to przecież takie proste — trzeba było tylko uruchomić nogi i znaleźć w sobie energię.
Nie były to może najcieplejsze dni, sprzęt był trochę stary i nie wszystko działało, jak powinno, ale nigdy nie byłem szczęśliwszy. Wędrowałem wiele godzin i wróciłem późną nocą, zmarznięty, ale było warto. Następnego dnia w niedzielę zrobiłem powtórkę z rozrywki.
Teraz robię to co tydzień — biorę plecak, kij i ruszam na szlak. Uwielbiam to. Ludzi prawie nie spotykam, bo mało kto spaceruje w leśnej głuszy albo wśród pól uprawnych.
Tam, wśród szumiących traw i śpiewu ptaków, odnajduję siebie sprzed lat – pełnego energii i ciekawości świata. Każda wycieczka to krok ku wolności, którą sam sobie odebrałem, a teraz na nowo odzyskuję. Otworzyłem drzwi swojego więzienia i już nie zamierzam ich zamykać.
To tyle. Idę na kolejną wycieczkę.