Nigdy nie chciałam mieć chłopaka. W przeciwieństwie do moich rówieśnic, które już w podstawówce rozmawiały o tym, który chłopak im się podoba, mnie to zupełnie nie interesowało, unikałam tych tematów jak ognia. Nigdy w życiu nie marzyłam też o ślubie i posiadaniu dzieci. Już od najmłodszych lat ceniłam sobie wolność, to, że żyję przede wszystkim dla siebie i mojej ukochanej siostry, z którą jesteśmy nierozłączne, mamy swój własny język, a nawet doświadczamy telepatii (bliźnięta jednojajowe tak podobno mają, więc nie jesteśmy wyjątkiem). Obie z siostrą mamy swój mały świat, na który składają się marzenia o podróżach, ukochana muzyka, pasje i rozliczne hobby. Lecz zewsząd wszystko, co nas otacza, skłania się ku jednemu – by kogoś spotkać i zrobić dzieci. Jak u jakichś zwierząt. I to powszechnie w mediach i ogólnie wśród społeczeństwa nazywane jest „miłością”... Tja... I tak sobie myślę: po co ludzie jak stado baranów ślepo dążą według tego jednego schematu? Mam wrażenie, że człowiek rodzi się wyłącznie po to, by mieć dzieci... A ja za nic w świecie nie oddałabym mojej małej pięknej wolności, by wychowywać dziecko, zrezygnować z wolności osobistej (mój mały świat hobby i marzeń) na rzecz chłopaka (tak, przy chłopaku wstydziłabym się wielu rzeczy, od niektórych spraw fizjologicznych, po oglądanie to, co lubię w internecie i TV). Jednym słowem, mając chłopaka, a potem męża (bo tak jest według mediów zaprogramowany każdy człowiek, co w rzeczywistości mija się z prawdą, bo ludzie to naturalni poligamiści), straciłabym wolność i szczęście.
Razem z siostrą jesteśmy po dwudziestce. Boimy się, co będzie, gdy stuknie nam trzydziestka. Mama nam pewnie na głowę wejdzie. Już nie raz miałyśmy wrażenie, że razem z tatą chcą nas wyswatać... Chyba nie widzą tego, że nam jest dobrze tak, jak jest i nie chcemy tego zmieniać. Wolimy wzdychać do ulubionych ideałów z TV niż marzyć o utracie wolności i szczęścia (wiązaniu się, byciu kurą domową, ślubach itp.) z kimś z naszego miasta...
Dodaj anonimowe wyznanie
Czytam to wyznanie i dopóki nie napisałaś, że macie 20 lat to pomyślałam, że to jakaś opowieść nastolatki, a ta końcówka o mamie i tacie, którzy na was „wsiądą” wydaje się pokazywać, że zatrzymałaś się w tym okresie.
Nie musisz mieć męża ani dzieci, jeśli taką podjęłaś decyzję to baw się, podróżuj i rób to, co sprawia Ci przyjemność.
Tylko sprawdź najpierw czy przypadkiem nie jesteś w związku z siostrą
Ogólnie Wasza relacja jest niezdrowa. Jak zauważyłaś zamykacie się we własnym świecie i nie ma tam miejsca dla nikogo innego. Z jednej strony ok, nikogo tym nie krzywdzicie ale jak ktoś zauważył, jeśli, któraś z Was się zakocha albo co gorsza umrze, to druga zostanie sama, bez umiejętności zbudowania relacji z kimkolwiek (nie mówię tu o chłopaku i rodzinie). Opieranie życia na jednej osobie, nie ważne czy to partner, siostra, czy matka jest błędem.
Widać też, że nie byłaś w długim związku. Po latach bycia razem rzadko pojawia się wstyd czy krępacja. Zwłaszcza jak się przeżyło razem grypę żołądkową.
Dodałabym jeszcze, że raczej w normalnej i zdrowej relacji partner akceptuje nasze hobby i nasz świat, może to nawet z nami dzielić. Mam przyjaciela od podstawówki, też mamy swój świat-hobby i jak się spotykamy to ciągle o tym samym. Byłam w kilku związkach (trudnych) i ani tego nie ukrywałam, ani nie straciłam tego. Teraz on jest w dłuższym związku i też nie ma takiego problemu. Też się bałam utraty wolności osobistej, aż zrozumiałam, że przy odpowiedniej osobie jej nie stracę. A jak nikogo takiego nie spotkam, to trudno! Będę sama. Ale nie ma potrzeby demonizowania życia w związku (ani poza związkiem).
Wszystkich, którzy żyją inaczej niż ty oceniasz, jako gorszych. Nie rozumiesz też, że dla kogoś znalezienie partnera i założenie rodziny to może być szczęście. Od razu zakładasz, że to wina propagandy. Ogólnie to wyznanie jest bardzo infantylne.
Swoją drogą nie chcesz być w związku, ale wzdychasz do "ideałów z TV"?
Bo ci z tv są niedostępni. :) Jestem pewna, że gdyby taki ideał stanął obok i okazał zainteresowanie to już by przestał być w moment obiektem westchnień. Póki jest n dostępny to jest bezpieczny. One się po prostu boją świata. Rodzice bardzo tu zawiedli.
Tak, ja to rozumiem, tylko po prostu dla mnie to hipokryzja. Z jednej strony autorka nie chce żadnych związków, a z drugiej wzdycha do ideałów z TV.
A inna sprawa, że takie wzdychanie do ideałów tylko jeszcze bardziej podkreśla, że autorka jest infantylna.
Co zrobisz, jeśli Twoja siostra jednak się zakocha i zechce założyć rodzinę?
Strasznie dziecinnie brzmi to wyznanie.
Umbriak, świeże poligamistki dla ciebie. Wyłaź już z tej szafy, kara już minęła.
A potem 30stka stuknie i zderzenie ze ścianą, wtedy nagle się wam to dziwaczenie odwidzi. Nie idźcie tą drogą i nie izolujcie sie od ludzi. Spotykałem się z taką osobą w połowie jak wy, ale ona miała 40 lat, i ehh… nie warto, bo wtedy taki facet jest traktowany jak na doczepkę, a była to zamiar na wyjazdy ze mną jeździć to z siostrunią sie wybierała, ze mną przez dwa lata związku tylko raz razem wyjechaliśmy na trzy dni
Już tu kiedyś wspominałam- mój dziadek z bliźniakiem też mieli takie poglądy. Nawet śluby uroczyste sobie złożyli że się nigdy nie ożenią. A w okolicach trzydziestki się z tych ślubów zwalniali jak obaj zostali sprawcami ciąż. I 49 lat z babcią w udanym związku przeżył.
"Dobrze, dobrze, panie bracie,
przewyborny taki plan!
Nie ma niewiast w naszej chacie,
vivat zawsze wolny stan!"
Moniuszko - wizjoner! :)
Chyba często tak bliźniaczki mają, że zamykają się w swoim świecie. Moja mama ma siostrę bliźniaczkę i z tego co opowiada przeżyła mocno jak jej siostra wyszła za mąż dużo wcześniej, od urodzenia zawsze trzymały się razem, więc zrozumiałe.
Macie prawo oczywiście żyć bez mężczyzn i bez dzieci, chociaż jakby każdy takie miał podejście to nasz gatunek by dawno wymarł. Może jak niektórzy już wspomnieli, jesteście po prostu jeszcze niedojrzałe mentalnie, na etapie nastolatek.
Jeszcze zmienicie zdanie. Może nie w związku z dziećmi,ale jak już się zakochacie(mniemam,że jeszcze nie strzeliła was strzała amora).
A jak twój wybranek będzie spoko,to będzie dzielił z tobą i twoje hobby itp.
A o potrzebach fizjologicznych też coś było. Ja od 20lat z tym samym panem ,wchodzimy sobie do łazienki w najmniej odpowiednim momencie i niea już tematu tabu
Ja tylko dodam, że można też być w takim związku gdzie nie wchodzimy sobie do łazienki i to też jest normalne. :)