Byłam kilka miesięcy z pewnym chłopakiem, wszystko zapowiadało się cudownie do momentu, aż nie chciałam go poczuć troszeczkę bliżej niż zwykłe buzi-buzi czy trzymanie za rękę. Moje pierwsze nocowanie z nim było po pewnej imprezie, położyłam się obok niego, przytulił mnie i poszliśmy spać, czułam się fajnie, że ma do mnie szacunek i nie zależy mu tylko na jednym. Potem spaliśmy u siebie jeszcze ze dwa razy, ale też do niczego nie doszło. Pewnego dnia przyjechaliśmy do mnie, no i zaczęło się coś dziać. Gdy pozbył się już dolnej partii ubrań (ja jeszcze byłam praktycznie ubrana), nagle szybko je założył, pozbierał swoje rzeczy i szybko wybiegł do samochodu i odjechał do domu... Byłam w naprawdę wielkim szoku, ale w jeszcze większym byłam, gdy jakiś czas później pojechaliśmy nad jezioro na kilka dni (oczywiście wtedy też byliśmy grzeczni) i gdy już nie wytrzymałam tej dziwnej sytuacji, za którą siebie obwiniałam, postanowiłam go zapytać, czemu nie przejdziemy na dalszy etap. Odpowiedzi udzielonej przez 24-latka w życiu się nie spodziewałam, a mianowicie usłyszałam: „Mama mi nie pozwala”...
Nie muszę chyba dodawać, że to był już koniec.
Dodaj anonimowe wyznanie