#DxIYc

Mój 6-letni związek zakończyłem po tym, jak dowiedziałem się, że jestem zdradzany. Poszło gładko, dorośli jesteśmy, po trzydziestce, więc w sumie nawet nie było krzyków, raczej głęboki żal i smutek. Zostałem sam w 65 m mieszkaniu, ze zdalną pracą i praktycznie brakiem znajomych.
Nie wiedziałem, że bycie samotnym jest tak przerażające.
Spakowałem auto, wziąłem namiot i wyjechałem na 2 tygodnie, szwendałem się po różnych pięknych miejscach, nocując w namiocie albo małych hostelach i schroniskach. Przez dwa tygodnie nikt absolutnie nie zainteresował się moją osobą (jestem jedynakiem, do tego niestety kontakt z rodzicami urwał się po osiemnastce i wyprowadzce praktycznie do zera).
Uświadomiłem sobie też, że mogę robić absolutnie wszystko. Każdą jedną rzecz, jaką sobie wymyślę – i jest to przerażające i wspaniałe jednocześnie.
Nigdy wcześniej nie czułem tak ogromnej samotności i wolności. Dwa tygodnie w drodze uświadomiły mi, że życie to nie tylko przestrzeń do wypełnienia, ale i pustka, którą trzeba oswoić.
Hirex Odpowiedz

Samotność to nic innego jak przebywanie z samym sobą, więc jak ktoś ma z tym problem to powinien chyba wniknąć w siebie. Szukasz dziury w całym. Masz pracę, chyba dość dobre warunki w tej pracy, pieniądze, zabezpieczenie, stabilność życiową i rozum - nic tylko się samorealizować, a w jaki sposób to już tylko Ty możesz wiedzieć. Chyba że przyznasz że Ci się nie chce tego robić. Nie napisałeś tego, ale pobrzmiewa w Twojej wypowiedzi że chcesz jakąś drugą połówkę - pytanie zasadnicze, czy chcesz tego żeby zagłuszyć to że nie jesteś w stanie wytrzymać sam ze sobą, czy coś więcej. Jeżeli to pierwsze, to może warto przestać uciekać sam przed sobą. Związki są w dużej mierze przereklamowane, ludzie często są w związkach bo "tak się przyjęło" żeby kogoś mieć. Gdybym to ja był w takiej sytuacji, to bym się zastanowił z 5 razy czy szukać np. jakiejś partnerki, tylko po to żeby zapełnić swoją pustkę pt. "nie wiem co ze sobą robić". Nie za bardzo rozumiem co w Twojej sytuacji jest "przerażające", to że masz ocean możliwości przed sobą? Doceń to, wielu ludzi tego nie ma.

Rumek Odpowiedz

Praca zdalna to zło. Zdradliwa pułapka komfortu i braku stresu związanego z ludźmi. Prowadzi do utraty zdolności międzyludzkich, wypalenia i samotności. Człowiek to zwierzę stadne nawet, jeśli myślisz, że Ciebie to nie dotyczy. Ludzie samotni krócej żyją. Nie czekaj aż ktoś się zainteresuje tobą, tylko sam się aktywnie interesuj innymi. Wychodź do ludzi. Ustal też, dlaczego byłeś zdradzany, żeby się nie powtórzylo w przyszłości (kobiety zdradzają w ramach odchodzenia, z tchórzostwa przed zerwaniem)

upadlygzyms

Praca zdalna to błogosławieństwo jeśli nie żyje się samotnie.

Darksailor

Człowiek to zwierzę stadne.... jakie to proste, zrozumiałe i dobitne !!
Gratuluje komentarza!

Dantavo

A ja pracuję sobie zdalnie i jestem z tego bardzo zadowolony. Bo praca zdalna nie jest równa samotności, a praca w biurze nie równa się braku samotności. To co piszesz jest ogromnym uproszczeniem.

A rada "ustal dlaczego byłeś zdradzany" to zrzucanie odpowiedzialności na ofiarę. Kobiety potrafią zdradzać z przeróżnych powodów, nie tylko z tchórzostwa. W ogóle upraszczasz wszystko tak, by pasowało ci pod tezę.

SokoliWzrok

Praca zdalna jest super. Jak to jest, że wielu ekstrawertyków wręcz na siłę chce wmówić ludziom, co jest dla nich lepsze i że mają być tacy jak oni.

Siderius

Praca zdalna to błogosławieństwo, ale taki niewolnik jak ty, tego nie zrozumie.

Econiks Odpowiedz

Warto też się nad sobą zastanowić, może odpychasz ludzi i sam nie inicjujesz kontaktu, to Cię też mają gdzieś. Zwłaszcza, że nie masz więzi z rodzicami i jesteś jedynakiem, więc coś mocno poszło nie tqk

raj001 Odpowiedz

Kot albo pies to sprawdzone lekarstwo na samotność. Tylko wtedy nie bardzo będziesz mógł wyjeżdżać, tzn. z kotem łatwiej, bo max na 2 dni możesz go zostawić samego w domu - dasz mu jeść jednego dnia rano przed wyjazdem i drugiego wieczorem po powrocie, z psem się tak nie da.

Solange

Z psem da się wyjechać w niektóre miejsca i z odpowiednim trybem podróżowania. Spotykam często na polach namiotowych ludzi z psami. My osobiście nie zabieramy swoich, zapewniamy im opiekę ludzi, którzy o nich dbają, a oni ich znają i lubią. Akurat nasz tryb podróżowania po prostu uniemożliwia sensowne wakacje z psami, a żadnego innego nie lubimy, natomiast taki wyjazd jest po prostu raz w roku na dwa tygodnie.

Dodaj anonimowe wyznanie