Wiele lat temu wszedłem sobie na pewien czat, żeby znaleźć tzw. cichodajkę (o istnieniu stron z ogłoszeniami wtedy jeszcze nie wiedziałem). Zaczepiłem jakąś dziewczynę, ale zamiast od razu napisać, o co chodzi, zaczęliśmy w miarę normalnie rozmawiać.
Nie owijając w bawełnę – jesteśmy już prawie 10 lat po ślubie i ona nigdy nie dowie się, po co wtedy byłem na tym czacie.
Dodaj anonimowe wyznanie
Swoją drogą, to trochę krzywdzące, że jest słowo "cichodajka" - o kobiecie, a nie ma męskiego odpowiednika tego słowa, np. "cichodajek" albo "cichodaj". Widocznie facet nie "daje" ani cicho, ani głośno, tylko bierze, od tej złej i rozpustnej kobiety. Ją można tak opisać, a on wcale nie jest rozpustny. Takie rozważania o języku i nacechowaniu słów.
Rozważania o podwójnych standardach są starsze niż Internet
Szukałeś kwarcu, a znalazłeś złoto :)
Kolega pyta jaka to strona
A ty nie dowiesz sie ze byles jej 9 klientem w tym tygodniu.....
Jak zwykle nie ma najważniejszego...
Czy my daje po cichu czy głośno? 😂