Jak byłam mała wyszłam z moim koleżkami na dwór i okazało się, że potrzebujemy do czegoś reklamówki, takiej zwykłej, ze sklepu. Weszłam do osiedlowego sklepu i się pytam, czy można reklamówkę. Pani mi odpowiada, że trzeba zapłacić (tam 7gr czy coś). To ja niezadowolona tym faktem pytam się:
- A czy są może takie... takie... bezcenne?
Ale nie było :P
Dodaj anonimowe wyznanie
Są historie, które mogą być zabawne jak jest się ich świadkiem, jednak opowiedziane komuś tracą cały urok i komizm. To jedna z nich.
Dziękuję za wyrażenie mojej myśli w nieco bardziej lotny sposób. Otóż to.
Jeszcze gdy chodziłem do podstawówki, to był tam taki Paweł, i ja jechałem na rowerze, i go spotkałem, i potem jeszcze pojechałem do biedronki na lody, i po drodze do domu wtedy jeszcze, już do domu pojechałem.
Hihihi, Chwila dla Ciebie, hehehe, hahaha. Nie.
Ja kiedyś w pubie podeszłam do baru i poprosiłam o piwo "pieprzone" zamiast pieprzowe. Barman tylko się uśmiechnął, ale nalał co trzeba.