#DTT6E

Ogólnie musicie wiedzieć, że jestem dość niski. Nie mam nawet 170. Ale do rzeczy.

Byłem raz z przyjacielem na imprezie. Obaj trochę wypiliśmy. W pewnym momencie kolega zaczął żartować z mojego wzrostu. Na ogół mnie to nie rusza, zwłaszcza że to już nie pierwszy raz, ale alkohol zrobił swoje. Po prostu go kopnąłem. Wcale nie z całej siły. Naprawdę nie chciałem nic mu zrobić, tylko pokazać, że ma się ogarnąć. Ale on upadł na ziemię i zaczął zwijać się z bólu. Wszyscy się na nas gapili, a ja stałem przerażony i nie wiedziałem, co robić. W końcu ktoś wezwał karetkę. Okazało się, że złamałem mu nogę.
Nadal nie mam pojęcia, jak to się stało, albo tylko wydawało mi się, że zrobiłem to lekko. Całe szczęście kolega się nie obraził. Teraz w żartach już nie wspomina o moim wzroście, tylko o tamtym incydencie, a mi za każdym razem robi się głupio.

Czemu o tym piszę? Niedawno miałem urodziny, a mój dobry przyjaciel sprezentował mi karnet na zajęcia karate :)
Czaroit Odpowiedz

Tak to jest, gdy w społeczeństwie kaleczenie cudzej psychiki uznaje za normalne zachowanie. Ot, to przecież nic takiego dogryzać małemu, dużemu, rudemu, chudemu, grubemu... To tylko żarty. To przecież nie jest przemoc, prawda?

To tylko łamie ducha, nie kości. Żadna strata.

Dantavo

Nie każdy żart to "kaleczenie cudzej psychiki". Nie można też podchodzić do tego tak, że w ogóle nie można sobie dogryzać.

Czaroit

Dantavo
Oczywiście. Sama uwielbiam żartować i płatać figle znajomym. Dogryzamy sobie również, a jakże. Jednak nigdy tak, by kogoś zabolało, by dosrać się do jego kompleksów.

Jeśli już komuś "dogryzam" to robię to w taki sposób, żeby on sam śmiał się najgłośniej. Żeby to było z odrobiną pazura ale przede wszystkim sympatyczne i serdeczne.

Problem w tym, że w filmach czy socjal mediach promuje się inny rodzaj "żartu". Taki "luzacki". Czyli złośliwy, chamski, protekcjonalny i wulgarny. A taki "żart" rani bardzo głęboko i mocno uderza w samoocenę tego, z kogo się żartuje. Ot, niby nic, to tylko mała szpila wbita w cudzą dupę. Jedna, druga, trzecia. A potem zdziwko, czemu ofiara takich "żartów" nie chce chodzić do szkoły albo pracy, czemu ma depresję, tnie się, pije...

Przecież to tylko żarty, niech lepiej wyjmie kij z dupy i przestanie wydziwiać.

Ciomak

Ja byłem ofiarą wyśmiewania w szkole m.in. za odstające uszy. natomiast jest ogromna różnica między kaleczeniem cudzej psychiki a uszczypliwym dogryzaniem przez osoby Ci bliskie. Ja np. mam rozmiar buta 48-49. I niezależnie od grupy wiekowej czy środowiska kiedy tylko wypłynie ta informacja to ludzie wpadają na "oryginalne" żarty o kajakach i płetwach. I to też niby kaleczenie mojej duszy?

Na tym też polega dystans do siebie. Nie na tym czy śmiejesz się sam z siebie ale czy pozwalasz innym się śmiać z siebie.

I naprawdę przestańmy traktować wszystkiech jak płatki śniegu. Szczególnie jeżeli te osoby jak w wyznaniu mają juz prawa wyborcze i na dobrą sprawę to nie ma żadnych przeciwskazań by zakładały rodziny.

Tak więc jest różnica między wyśmiewanym dzieckiem w szkole, a dorosłym człowiekiem który obraża się za żarty z jego wzrostu. Jak mu przeszkadza niech idzie na terapie, bo czas wreszcie dorosnąć...

Czaroit

Ciomak
Widzisz, problem w tym, że my nie żyjemy w społeczeństwie dojrzałych ludzi. Żyjemy w społeczeństwie potwornie zakompleksionym i straumatyzowanym. W którym ogromny odsetek ma depresję, stany lękowe, bierze leki uspokajające, pije "na uspokojenie" itd. Poczytaj sobie wyznania na tej stronie, tu co drugie jest o depresji i niskiej samoocenie.

Zatem zgadzam się z Tobą jedynie częściowo. Dystans do siebie to jak najbardziej oznaka dojrzałości i braku kompleksów. To prawda. Jednak niewielu autentycznie go posiada. Większość go tylko udaje. Poza tym, nie ma tak, że ktoś "dorośnie" pod pręgierzem słownej agresji. To tak nie działa. Nie wyleczysz kompleksów słuchając codziennie o tym, jakie jesteś śmieszny i żałosny.

I na koniec - jeśli dopieprzanie się do cudzych braków czy ułomności sprawia komuś frajdę, to naprawdę wiele mówi o tym człowieku, jego poziomie świadomości, godności i stosunku do innych ludzi. Bo tak się dziwnie składa, że tę potrzebę mają właśnie ci najbardziej zakompleksieni i popierdzieleni. A realizują ją tylko po to, by dosrywając innym czuć wyższość i satysfakcję...

Econiks

Nie musisz pozwalać się na śmianie z Ciebie i Twoich kajaków. Widzisz, to zależy od tego jak wyraźne granice postawisz. Zauważ, że są ludzie do ktorych choćby się palilo i waliło nie walniesz głupiej uwagi. Dlaczego komfort dorosłego, w stronę którego kieruje się uszczypliwości, ma być mniej ważny od komfortu śmiejących się?

Dantavo

Absolutnie nie popieram gnębienia i wyśmiewania kogoś. Jednak musimy postawić wyraźną granicę między wyśmiewaniem, a żartami. Obecnie każdy żart, każdy mały przytyk, przez wielu uważany jest za obrażanie, czy nękanie. Tak nie powinno być.

Czaroit pisze "Widzisz, problem w tym, że my nie żyjemy w społeczeństwie dojrzałych ludzi. Żyjemy w społeczeństwie potwornie zakompleksionym i straumatyzowanym." A z czego to wynika? Dlaczego ludzie są tak niesamowicie zakompleksieni i straumatyzowni? Często przez wychowanie! Brak dystansu do siebie i przekonanie o swojej nieomylności w zderzeniu z rzeczywistością często tworzą kompleksy i traumy. Wychowujemy płatki śniegu, które jak napotkają przeszkodę w życiu, to jest to dla nich koniec świata.

Czaroit

Dantavo
Kompleksy nie biorą się z tego, że ktoś jest uznany, kochany, traktowany z szacunkiem. Ani z tego, że rodzice słuchają jego zdania, rozmawiają z nim jak z dorosłym, szanują jego poglądy i uważają za pięknego, wartościowego człowieka. W ten sposób nie wyhodujesz komuś kompleksów.

Kompleksy tworzysz poniżaniem, wyszydzaniem, lekceważeniem, mówieniem dziecku, że ma się zamknąć, naigrywaniem się z niego, złośliwością, i każdą inną formą przemocy. Taka osoba z kolei nigdy nie będzie miała dystansu do siebie. Może wyhodować grubą skórę, owszem. Ale pod nią będzie siedziało zranione, nieszczęśliwe dziecko. Któremu będzie wywalała agresja przy każdej okazji. Bo ktoś zajechał mu drogę, bo w sklepie zabrakło bułek, bo...
Taka osoba w ogóle nie ma dystansu do siebie, wręcz przeciwnie, cały czas jest nadreaktywna. I owszem, możesz się z niej nabijać do woli, a ona będzie rżała z innymi. Za to wyżyje się potem na domownikach. Albo na sprzedawczyni czy sąsiadce. Bo musi odreagować i przywalić teraz komuś innemu, by poczuć się lepiej. I to właśnie takie osoby kochają "żarciki", o których piszę.

Dystans do sobie powstaje tylko u osób zdrowych, które siebie SZANUJĄ i KOCHAJĄ. A te absolutnie nie pozwalają siebie poniżać, i doskonale odróżniają sympatyczne żarty od złośliwości.

Natomiast to, o czym piszesz, traktowanie dzieciaka jak beniaminka, wmawianie mu, że jest najwspanialszy na świecie i nikt mu nie dorównuje - nie ma nic wspólnego ze zdrowym wychowaniem w uznaniu i miłości. Wręcz przeciwnie, w ten sposób powstają jednostki bardzo głęboko zaburzone, które kompletnie nie radzą sobie w życiu i relacjach. Jednak alternatywą dla takiego wychowania nie jest złośliwe nabijanie się z własnego dziecka, a właśnie traktowanie go z szacunkiem.

Żartować z dziecka można jak najbardziej. Byle zawsze był w tym szacunek i ciepło. I w ten sposób nauczysz dziecko dystansu. Zaś złośliwymi przytykami wyhodujesz mu tylko grubą skórę.
Tyle, że gruba skóra to nie dystans.

Viczki Odpowiedz

A on nie ma przypadkiem jakiejś łamliwości kości spowodowanej chorobą, czy coś?

NAUS Odpowiedz

Nie należy lekceważyć krasnoludów.

Kuba199205 Odpowiedz

Po opisie wzrostu musisz mieć kolo 11-12 lat.
Spokojnie jeszcze urośniesz.

Dragomir

Nayebałby ci. Im wyzszy jesteś, tym dłuższy byś leżał. Nie twoja zasługa że miałeś wysokich rodziców czy dziadków.

Kuba199205

Nie sądzę.

Dragomir

A co Kupa, jesteś jakiś rambo szwarceneger?

Kuba199205

Daleko mi do tych osobistości ale przed dziećmi jeszcze umiem się obronić.

3210

Poczułeś się lepiej?

Kuba199205

Dlaczego miałbym czuć się lepiej?

Dodaj anonimowe wyznanie