Kiedy miałem jedenaście lat, przyjaźniłem się z moim rówieśnikiem Bartkiem, synem przyjaciół moich rodziców, którzy byli naszymi sąsiadami. Pewnego razu zauważyłem, że dzieje się coś dziwnego. Otóż Bartek zaczął dysponować dużą ilością pieniędzy (jak na jedenastoletniego chłopca). Było go stać na słodycze, mnóstwo słodyczy i różnych innych zachcianek, przy czym często kupował coś także i mi i nie oczekiwał niczego w zamian, nie chciał, żeby mu się odwdzięczać tym samym. No zwyczajnie mnie to dziwiło. Zastanawiałem się, skąd on bierze te pieniądze, bo przecież jego rodzice zarabiają od kilku lat praktycznie tyle samo co moi (mieszkaliśmy w pobliżu dużego zakładu produkcyjnego, nasi ojcowie byli w nich na identycznych stanowiskach, mamy także). Nawet zacząłem się zastanawiać, czy on tych pieniędzy przypadkiem nie kradnie, ale z tymi wątpliwościami zostawałem sam, bo głupio było mi go o to pytać, aż do pewnego razu. I wpadłem w szok, niemały. Powiedział, że jego babcia (która z nimi mieszkała) płaci mu za to, żeby dzwonił do Radia Maryja, przy czym zawsze dzwoniąc tam musiał wspominać, jaką to ma cudowną babcię, niemalże świętą i w ogóle ach.
Niedługo po tym wygadałem się o tym moim rodzicom podczas luźnej rozmowy przy kolacji. Oni zaś zahaczyli o ten temat podczas rozmowy z rodzicami Bartka. Babcia została ochrzaniona przez jego rodziców, że jak to tak i w ogóle, bo wszystko było z jej inicjatywy. Bartkowi natomiast zakazali takich interesów z babcią.
Kilka dni później ojciec Bartka przyłapał babcię, jak dzwoni do Radia Maryja i udaje własną wnuczkę, słodząc sobie przeokrutnie...
Dodaj anonimowe wyznanie
Babcia nieźle widze ma narąbane w dyni
Co ja przeczytałam 😂
i Bartek nie przestał cię lubić? xD
odciąłes mu źródełko z hajsem
Maly denuncjator, ktory wyrosnie na duzego denuncjatora.