#DLbaf
1) Na większości statków picie alkoholu jest surowo zabronione. Zabronione jest nawet posiadanie jakichkolwiek substancji psychoaktywnych. Jeśli bierzesz leki na receptę, to trzeba zabrać ją ze sobą na statek, bo w razie jednej z częstych niezapowiedzianych kontroli mogą być problemy. W razie wpadki po pijaku wilczy bilet i brud w papierach, a co za tym idzie, raczej pożegnanie z zawodem.
2) Nie zwiedzam świata. Gdybym pokazał wam listę portów, do których zwijałem, to mógłbym wam powiedzieć, że przepłynąłem cały świat. Od Las Vegas po Krym. Prawda jest taka, że terminale są daleko od miast i nikt nie ma czasu na zwiedzanie, bo postoje w portach trwają kilkanaście godzin i roboty jest przeważnie cała masa. Formalności związane z zejściem na ląd także sprawiają, że się odechciewa.
3) „Seksworkerkę” ostatnio widziałem na krajowej siódemce, 10 lat temu. W portach nie ma ludzi nieupoważnionych. Tak samo na statek nikt postronny nie jest wpuszczany ze względów bezpieczeństwa.
4) Wolny czas? Siłownia, spacer po pokładzie, a potem zamykasz się w kabinie i patrzysz w telefon. Wśród Polaków życie towarzyskie już praktycznie nie istnieje. Inne nacje, jak np. Filipińczycy, potrafią śpiewać karaoke wieczorem albo grać w planszówki... Niestety nasza nacja bez flaszki nie ma nawet o czym rozmawiać.
5) Pieniądze? O stanowiskach szeregowych nie wspomnę, bo nie ma o czym. Oficerowie zaczynają od 2500 USD/mies. na kiepskich statkach aż do około 25-30 tys. na najlepszych statkach, na stanowisku kapitana. Pensja najczęściej płatna tylko na statku. Najczęściej bez emerytury i odprowadzonego podatku – z tym jest ślisko.
6) Długość kontraktów: w normalnych firmach pływa się tyle samo, ile siedzi w domu. Najkrótsze kontrakty są na promach – 2/2 tygodnie. Najwcześniej spotykane to 2/2 do 4/4 mies. Wciąż zdarzają się kontrakty typu 4 miesiące na statku i 2 w domu, ale to raczej kiepskie firmy. Te długości obowiązują oczywiście dla Europejczyków. Marynarze z Filipin niejednokrotnie spędzają na statku 8-10 miesięcy i wracają do domu na 2-3. Jeśli będą jakieś ciekawe pytania, odpowiem w następnym „wyznaniu”.
Z dopłynięciem do Las Vegas był by mały problem, pływać na Krym też nie polecam.
Dlaczego? Podobno jest naprawdę wystrzałowo o tej porze roku.
Faktycznie , Las Vegas leży na środku pustyni , na Krymie mógł być przed rokiem 2008 kiedy jeszcze było w miarę normalnie.
Ale wiecie że on zacytował tu Krawczyka w jego piosence "Chciałem być marynarzem"?
To, że niedozwolone są używki i nie mogą postronni ludzie kręcić się tam akurat popieram. Ale też bym chciała móc sobie przy okazji coś pozwiedzać w czasie wolnym, tutaj rozumiem ból.
Nie powiedziałabym, że cokolwiek tutaj jest dla mnie zaskoczeniem. Nie sądziłam, że są jeszcze ludzie, ktorzy pracę marynarza postrzegają przez pryzmat tzw. "Morskich opowieści". Ale mam jedno pytanie - jak to jest na takich dużych statkach, słychać silnik? Jest irytujący? Bo trochę żegluję i zawsze jak muszę odpalić silnik, to szlag mnie trafia i od razu jestem rozdrażniona od tego hałasu. Nawet przy malutkim zaburtowym silniku śródlądowej jednostki, nie wspominając o tych dużych dieslach w jachtach morskich. Nie jestem w stanie zrozumieć motorowodniaków jak można w tym hałasie dobrowolnie spędzać cały dzień i nazywać to wakacjami. Stąd pytanie - słychać, drażni? Czy jesteś z tych osób, którym to nie przeszkadza albo się przyzwyczaiłeś?
Slyszalam, ze ludzie sypiaja z współpracownikami na tego typu pracach? Co uwazasz?
Tylko z tobą każdy tam spał, tak tylko mówili że z innymi też żebyś się nie pruła.
Ty już lepiej napisz jak było w zawodzie piekarza.
Witam. Zastanawiam się jak wygląda życie seksualne, wnioskuję że celibat na czas rejsu.
Jak jesteś gaj, to masz tam raj.
Ty i te twe gejowskie gaje. Spróbuj odwyku od spraw związanych z seksem to może przestaniesz być obleśnym zboczeńcem.
Po jaką cholerę pracować w takich warunkach. Zgadzając się na system, w którym nie macie odprowadzanych składek, żyjecie praktycznie w zamknięciu, dodatkowo za te pieniądze. Dajecie przyzwolenie na takie działania waszej administracji więc tak wam po prostu pasuje. Gdyby nie mieli pracowników to by się zastanowi nad poprawą warunków, ale jak ktoś "zaciska zęby bo jakoś to będzie", to nie, nie będzie i nic się nie zmieni