#DJcif
Sporo moich znajomych dostało mniejsze lub większe upominki, a wszystkim pogratulowano przetrwania trzech lat w naszym małym piekiełku.
Moja rodzina moją obroną kompletnie się nie przejęła. Jak powiedziałam mamie, że zdałam, skwitowała to tak: „Aha... A kiedy przyjeżdżasz, bo twojego brata nie ma kto pilnować?”
Dzięki, mamo...
A gdzie są jego rodzice?
poprawna odpowiedź to "30 lutego będę".
Obawiam się, że rodzice są zapatrzeni w brata i to on jest tym "złotym dzieckiem". Ty jesteś od pilnowania i później będziesz od fundowania mu różnych rzeczy jako przykłada i kochająca starsza siostra "bo on by zrobiło to samo dla Ciebie!"
Przypomina mi to scenę z powieści "Dziewczęta z Nowolipek", której akcja toczy się przed I WŚ w Warszawie. Rodzice jednej z bohaterek prowadzili lokalny sklep typu warzywniak. Kiedy Bronka(?) wróciła z zakończenia roku szkolnego i pękając z radości i dumy pokazała rodzicom piątkowe świadectwo i dyplom świadczący o tym, że ukończyła gimnazjum magno cum laude czyli z najlepszymi ocenami, ci stwierdzili. "Aha. A teraz idź ugniatać kapustę w beczkach do kiszenia."
To obronę się świętuje? 😮
Wg mnie to ważne wydarzenie - ukończenie kolejnego etapu edukacji, często okupionego dużym wysiłkiem. Dlaczego nie świętować??
Broniłem trzech prac dyplomowych i nawet nie przyszło mi do głowy żeby jakieś torty robić czy świętowanie. Jedynie cieszyłem się, że w końcu koniec.