Zdradzam swojego chłopaka. Nie zrozumcie mnie źle — chłopak jest świetny. Nie pije, nie bije, pamięta, kiedy mam urodziny i podarowałby mi jeśli nie gwiazdkę z nieba, to ostatnią kroplę krwi. Nie jest szczególnie atrakcyjny fizycznie, ale wciąż — gdyby chciał, znalazłby kogoś, kto na niego zasługuje. Prawie ideał. Rzecz w tym, że nie kocham go i nigdy nie kochałam. Przyjaźniliśmy się i tak powinno zostać, ale kiedy jakiś czas po ważnym dla niego zawodzie miłosnym zasugerował, że moglibyśmy się zacząć spotykać, pomyślałam: „OK, spróbujmy, a nuż coś z tego wyjdzie”. Nie wyszło, ale i tak nadal jesteśmy razem. Próbowałam z nim zerwać, nawet kilka razy — nie lubię oszukiwać. Ale on zawsze płacze, mówi, że mnie kocha i nie da sobie beze mnie rady i żebym nie odchodziła. Może sobie nie dać rady — ma ten problem, że uzależnił się od nie tego człowieka, co trzeba. Gorzej — pozwolił, żeby jeden człowiek znaczył dla niego wszystko. I drugi problem, czyli taki, że nie ma żadnych znajomych i przyjaciół poza mną. Nie zabraniałam mu i nie ograniczałam go — on po prostu nie chce. Kiedy jeszcze chciało mi się o to wszystko walczyć, marzyłam, żeby kiedyś mi powiedział, że nie ma dla mnie czasu, bo umówił się na przysłowiowy mecz z kolegami. Ale to nigdy nie nastąpiło. A ja nie chcę mieć człowieka na sumieniu, więc zawsze po jego wybuchach kapituluję i tylko coraz bardziej nienawidzę siebie i jego.
Rzecz w tym, że parę miesięcy temu poznałam kogoś, kogo kocham, kto chce ze mną rozmawiać i kto ma jakikolwiek świat poza mną. Więc rozmawiam z nim godzinami, chodzę na spacery, chodzę na piwo, uprawiam seks i znowu rozmawiam. Czuję się, jakbym żyła i jakbym nie musiała zawsze tylko spełniać oczekiwań. On wie, że mam chłopaka. Sam na szczęście jest wolny, więc chociaż on nikogo nie oszukuje.
Wiem, że to, co robię, jest złe, że nie zasługuję na ludzki szacunek, że robię coś złego. Mimo to nie umiem przestać funkcjonować w taki sposób. Nie potrafię porzucić człowieka, którego kocham. Boję się zerwać z człowiekiem, którego nie kocham. Chcę po prostu być szczęśliwa, chociaż troszkę.
Dodaj anonimowe wyznanie
Sorry, ale twój chłopak brzmi jak toksyk i manipulant. Nie szkodzi, że "nie pije i nie bije". Te płakanie, że on sobie bez Ciebie nie poradzi, wprawianie Ciebie przez to w poczucie winy, to jest jeden wielki red flag.
Czy związek z tym człowiekiem, z którym się spotykasz, by wyszedł - niewiadomo.
Ale ten obecny lepiej zakończ dla swojego dobra.
Wszyscy których ten układ jakoś dotyczy skorzystają na tym zerwaniu. Im wcześniej, tym lepiej. A trawa po drugiej stronie płotu zawsze jest bardziej zielona.
Ale wiesz, że chłopak z którym uprawiasz seks najpewniej nie rozpatruje Cię w kategorii partnerki na dłużej?
Klasyczna karma. Marnujesz czas, osobie, która Cię kocha, a której Ty nie kochasz, więc i Twój czas zostanie zmarnowany przez kogoś, do kogo Ty coś czujesz, ale kto raczej nie zbuduje z Tobą przyszłości.
No ale powodzenia.:)
Napatoczyła się sfrustrowana, niebrzydka panna, niegłupia nawet, da się z nią porozmawiać. Sama się pcha na drąga, a że i tak jest wolny... Co nie znaczy, że jest u niego jedyną taką, ale tu przynajmniej nie musiał się bardzo starać a kiedy się nie widuje z nią, to całkiem możliwe że ogarnia inne dziurki lub przynajmniej pracuje nad tym. Większość by skorzystała.
Nie będę Cię pouczać, że zdrada jest zła, bo sama to czujesz. Byłam kiedyś w podobnej sytuacji, co prawda w tle nie było takiego romansu, ale facet też wił na mnie emocjonalną pajęczynę. Koniec końców wyjechał za granicę, a ja mając w dupie czy wypada czy nie, zrywać zaręczyny przez telefon, zrobiłam to. Zerwałam, zablokowałam numer. Ale zanim do tego doszło rozmawiałam z pewną mądrą kobietą, która mi wyjaśniła, że nie jestem odpowiedzialna za dorosłego faceta i jego reakcje na zakończenie relacji. Po prostu masz prawo to zakończyć. Dopóki nie masz dziecka jesteś odpowiedzialna przede wszystkim za siebie.
Wydaje Ci się, że się litujesz nad tym swoim chłopakiem, a jest dokładnie odwrotnie. Zerwij z nim definitywnie, wyjdzie Wam to obojgu na lepsze. Trzymasz go w złudzeniu i dopóki trzymasz, on sobie nie znajdzie właściwej osoby. Nie mówiąc o tym, że powinnaś więcej w tym myśleć o sobie.
Od żadnego człowieka nie powinien się uzależniać.