W liceum mieliśmy ciętego nauczyciela od historii. Nie był on człowiekiem, który zachęcał do swojego przedmiotu — raczej terroryzował klasę, lekcje z nim śnią mi się do dzisiaj. Pewnego dnia ogłosił, że na jednej z lekcji napiszemy wypracowanie na ocenę. Postanowiłam się nauczyć się tak, żeby to wypracowanie napisać perfekcyjnie. Zaczęłam z odpowiednim wyprzedzeniem (jak nigdy) i powiem szczerze, że idąc na lekcję, byłam pewna siebie. Mieliśmy trzy tematy do wyboru. Wybrałam temat unii lubelskiej, w którym czułam się zresztą najmocniej. Rozpisałam się jak nigdy. Czasem zerkałam na mapę, która jako forma ułatwienia wisiała na tablicy. Wszystko opisywałam z najdrobniejszymi szczegółami, a z każdym kolejnym zdaniem byłam coraz bardziej z siebie dumna. W efekcie wyszło mi całe trzy strony formatu A4. Pomyślałam — wreszcie dostanę więcej niż tróję! Skończyłam pierwsza, dumnie oddałam pracę na biurko i wyszłam z sali. I nagle zdałam sobie sprawę, że popełniłam jeden, jedyny błąd w moim wypracowaniu. Otóż... unia w moim wypracowaniu została zawarta z Czechami.
I tak właśnie, moi drodzy, działa stres. :D
PS Dostałam jedynkę.
Dodaj anonimowe wyznanie
Serio dostałaś jedynkę, bo zrobiłaś jeden błąd? Czy tak dodałaś dla dramaturgii? Trochę mi się wierzyć nie chce
Jeżeli popełniła tak drastyczny błąd merytoryczny, to znaczy że pisała nie mając pojęcia, o czym pisze. Czyli sytuacja jak najbardziej na jedynkę. Jako nauczyciel oceniłbym dokładnie tak samo.
Nie ilość błędów jest tu istotna, a jego rodzaj. To jest tak zwany błąd kardynalny, świadczący o tym, że uczeń nie ma pojęcia o czym pisze i nie zna podstaw tematu. Za takie błędy można dostać jedynkę.
=>Dantavo "Nie ilość błędów jest tu istotna, a jego rodzaj."
Liczba jednak ma znaczenie: czy błąd wystąpił raz czy był powtarzany. Jeżeli autorka w całym tekście pisała prawidłowo o Litwie, a tylko w jednym miejscu palnęła "Czechy", to widać wyraźnie, że to chwilowe rozkojarzenie i głupia pomyłka, nauczyciel powinie się uśmiać, podkreślić to i czytać dalej. Natomiast jeżeli w całym tekście występowały wyłącznie Czechy, no to... faktycznie autorka sama sobie zaszkodziła.
"unia w moim wypracowaniu została zawarta z Czechami."
Zwróć uwagę, że autorka napisała, że "w jej wypracowaniu" dla mnie to bardziej wygląda, jakby o tych Czechach pisała w całym wypracowaniu, a nie tylko jednorazowo. A jeśli także to jest błąd na jedynkę.
@Dantavo
No, nie. Jeśli praca opisywała wszystko prawidłowo, a tylko raz pojawiła się nazwa innego państwa, to nauczyciel powinien uznać to za omyłkę. Jeśli w pracy stale pojawiały się Czechy, ale wszystkie opisywane fakty wskazywały na Unię Lubelską - przecież taki był temat! - to należało wezwać uczennicę i zapytać, o czym pisała.
Ale niezależnie od tego praca nie mogła dostać jedynki, bo nie spełnia wymogów jedynki. Błąd kardynalny, o którym piszesz, to plecenie bzdur bez elementarnej wiedzy i łączenia faktów. A tu tego nie było. Był klarowny wywód, jasno zaprezentowane fakty, łączone logicznie wyjaśnienia, daty, itd. Tylko jeden z podmiotów był dziwnie niepasujący. To za mało na jedynkę.
Nauczyciel ponadto miał obowiązek wyjaśnić kwestię, o co chodziło, bo co innego, gdybyśmy mieli unię z Czechami, która miałaby inne warunki, i ta unia byłaby w programie nauczania. Albo gdyby na przykład autorka opisywała pakt Ribentropp-Mołotow, pisząc, że ZSRR i Niemcy uradziły, że będą wspierać Polskę. Albo że to Polska z Niemcami zawarła pakt. Czyli, mówią krótko, "totalne pierd...lenie". A tu był opis jednej sytuacji i nietypowo niepasująca nazwa kraju. A zgodnie z prawem wszystkie wątpliwości rozstrzyga się na korzyść ucznia.
Dx współczuję... 😐😑
Niby jeden błąd, ale na zasadzie że wszystko wiem o bitwie pod Grunwaldem, gdzie walczyliśmy przeciwko Templariuszom.