#CiRAc

Jak byłem jeszcze w gimnazjum, miałem małego psa. W tym okresie bardzo podobał mi się cosplay, więc miałem parę przebrań, m.in. szturmowca i ten kostium chemika z „Breaking Bad”.
Pies miał kupioną sztuczną trawę na wypadek, gdyby musiał się załatwić, a nie byłoby nikogo w domu. Po powrocie ze szkoły zauważyłem, że mój piesek nieźle narobił na owej trawce, więc postanowiłem umyć trawnik, zanim przyjdą rodzice. Ale że się brzydziłem, ubrałem ten kostium z „Breaking Bad” i poszedłem do łazienki go umyć. Jako niedoświadczony czyściciel zalałem trawnik wszystkimi płynami, jakie znalazłem (m.in. płyn na bazie octu i domestos). Aby umilić sobie ten czas, puściłem sobie wtedy moją ulubioną piosenkę, mianowicie „Rasputin”.
I w tym momencie weszli moi rodzice.

Miny, kiedy poczuli zapach tego kwasu i zobaczyli mnie w kombinezonie jak z elektrowni – bezcenne.
HansVanDanz Odpowiedz

Mieszanka smrodu octu i gówna na pewno nie wywołała uśmiechów.

Dodaj anonimowe wyznanie