#Cbu7o
Mój pokój wiecznie wygląda jak istny armagedon. Nie pomagają prośby, groźby rodziców. Wiecznie majtki, skarpety, spodnie, bluzki, buty i inne rzeczy na środku. W jednym momencie w moim pokoju było dwadzieścia pięć kubków (a większość z nich z pokaźną hodowlą pleśni i grzybów), trzydzieści pięć butelek po napojach i dziesięć puszek.
Staram się to zmienić, zacząć robić to cholerne pranie, ale naprawdę nie potrafię. A wszystko, co napisałam, jest prawdą. Zbyt obrzydliwą, by komukolwiek się przyznać...
PS Moja rodzina jest normalna. Nie jesteśmy patologią, chociaż patrząc na siebie, to ja chyba jestem.
Zauważenie problemu to pierwszy krok, żeby go rozwiązać. Poczytaj o metodzie SMART. wyznacz sobie małe, osiągalne cele określone w czasie i jedziesz. I na przykład ustaw sobie przypomnienie, że np o 19 wynosisz do kuchni dwa kubki. I tak krok po kroku.
Super! Dołóż do tego zbieractwo i nic tylko się położyć na tym.
A postronni ludzie szeptają: "ale tam musiało jeb#ć!"