#BqnHq
Po 10 latach małżeństwa, kiedy dostałem moje wymarzone stanowisko, zaczęło się. Z każdej strony śmiechy z mojej żony, że przecież to przy tuszy, że głupie to, bo skończyła tylko liceum, że jest ze mną tylko dla kasy. Z czasem zaczęło mi to działać na nerwy i odreagowywałem na niej. Niejednokrotnie byłem bardzo nieprzyjemny, odpychałem ją, nie chciałem się z nią kochać, stałem się dupkiem do entej potęgi. Moi rodzice też jej nie lubili, uważali, że ściągnie mnie na złą drogę, tylko dlatego, że jest z Domu Dziecka. Moja matka dokuczała jej na każdym kroku, była naprawdę złośliwa i nieprzyjemna. Przesadziła na weselu mojego brata, na którym jeździła po D po całości, a ja debil nie reagowałem, chociaż wcześniej zawsze ją broniłem. Parę dni później mieliśmy naszą rocznicę ślubu, niestety musiałem pracować, nie mogłem wziąć wolnego.
Nastał dzień naszej rocznicy. Z samego rana D była jakaś nieswoja, ale nie zwróciłem uwagi. Pamiętam, że pocałowałem ją w czubek głowy, powiedziałem, że kocham i wyszedłem. Udało mi się uprosić szefa, aby wyjść 2h wcześniej, chciałem zabrać ją na kolację. W domu nikogo nie było. Zdziwiłem się, moja D powinna już być w domu, pracę zawsze kończyła o 3. Wziąłem szybki prysznic i poszedłem do sypialni. Tego co tam zobaczyłem, nie zapomnę do końca życia. Moja D leżała na łóżku z podciętymi żyłami, wykrwawiała się powoli, kiedy ja brałem prysznic! Resztę pamiętam jak przez mgłę. Karetka, próby reanimacji, szpital i list na stole obok. List, w którym przepraszała mnie za to, że odebrała sobie życie, ale ma już dość ciągłej walki. Ma dość tego, że każdy ma o niej złe zdanie, że każdy sądzi, że jest ze mną dla kasy i dość nienawiści mojej matki, której zachowanie na weselu było kroplą przepełniającą czarę goryczy. Ma dość przynoszenia mi wstydu, a że nie ma nikogo innego, to nikt za nią nie zatęskni i tak będzie lepiej.
Minęły dwa miesiące, a ja codziennie siedzę przy jej łóżku mówiąc, że kocham, błagając, aby do mnie wróciła. Dwa długie miesiące, wyrzucając sobie, że niczego nie zauważyłem i nienawidząc siebie.
Zachowałeś się najgorzej jak mogłeś nie dość, że nie reagowałeś na to jak inni obrażali twoja partnerkę (co już samo w sobie jest naganne), to jeszcze pozwoliłeś, by te komentarze wpłynęły na ciebie i wasz związek. Kompletnie nie rozumiem twojego zachowania.
To takie częste - doceniać coś dopiero, gdy się to straci.
I masz mieć o co do siebie pretensje, skoro zachowywałeś się jak kompletny frajer. Byłeś jedyną osobą, która mogła ją obronić, a tego nie zrobiłeś.
popraw składnię, dopisz ze dwa rozdziały oraz wstęp i książkę oraz pulitzera masz jak w banku!