#BdirT
Kilka dni temu dostałam telefon, że moglibyśmy zostać rodzina zastępczą zawodową i przyjąć pod swój dach noworodka. Noworodek prawdopodobnie będzie do adopcji, a my będziemy mieć pierwszeństwo, jeśli tylko go przyjmiemy. Jestem mega szczęśliwa, nie mogę się już doczekać kiedy przytulę to maleństwo i będzie już z nami. Ale dręczy mnie jedna rzecz. Pieniądze.
Mi na nich nie zależy, wolałbym całą trójkę adoptować i nie dostawać ani grosza, ale przynajmniej bym wiedziała, że maleństwa zostaną z nami. Jednak boimy się reakcji ludzi. Pewnie powiedzą, że robimy to dla pieniędzy, a nie dla dzieci. Ta myśl mnie paraliżuje, nie chcę być tak oceniana. Wcześniej pracowałam, aktualnie jestem na urlopie macierzyńskim. Mój mąż cały czas pracuje i nie zamierza z pracy zrezygnować. Moja mama twierdzi, że nie mamy myśleć o innych, bo nikt o nas też nie myśli, że mamy robić to co nam podpowiada serce, bo ludzie i tak będą gadać. Teściowa znów mówi, że ona by tego dziecka nie przyjęła, że powinniśmy doprowadzić sprawę Emilki i Adasia do końca, a nie że myślimy już o następnym. Ona nie rozumie, że to jest rodzina zastępcza, a nie adopcja. Cały czas nam mówi , że mamy je adoptować itd. Ale to nie jest tak, że ja chcę i już. Dzieci mają rodziców alkoholików, ale jednak oni są. Nie wrócą do nich, ale te spotkania raz w miesiącu będą się odbywały. Teściowa nie może zrozumieć tego, a ja nie mam siły jej non stop tłumaczyć, że na tym to polega. Kocham MOJE dzieci, wiem, że zostaną u nas do 18 roku życia, co później zrobią? Nie wiem. Ale wiem, że ja i mąż zrobimy wszystko, żeby miały jak najlepiej, kochamy ich. I pragnę tego noworodka, boję się, że będzie ciężko, że nie będę dawała rady. Boję się zarwanych nocek, kolek i ciągłego płaczu. Boję się, ale jestem na to gotowa. Zawsze chcieliśmy mieć troje dzieci. Jednak ta myśl z tyłu głowy co powiedzą inni mnie dołuje. Nie chcę pieniędzy, chcę szczęście dzieci, bo tylko to jest najważniejsze.
Życzcie mi szczęścia, anonimowi, przyda się.
Wiesz, jedna z rzeczy którą określa nasza dojarzalosc jest właśnie nie przejmowanie się opinią i gadaniem innych. To jest Wasze życia, decyzja i odpowiedzialność - inni będą mówić raz lepiej raz gorzej cokolwiek nie zrobisz. Powodzenia
Każdy się boi zarwanych nocek i ciągłego płaczu. A potem pojawia się dziecko i człowiek sobie po prostu radzi (pomijam sytuacje skrajne, ale w przypadku adopcji nie będzie na szczęście depresji poporodowej).
To co ludzie myślą, nie ma absolutnie żadnego znaczenia. Nie widziałaś memów w internecie? Ludzie zawsze, ale to zawsze się do czegoś przyczepią. Jeśli Wy z mężem macie możliwość przyjąć tróje dzieci i zapewnić im kochający dom, to nie pozwól wścibskim ciotkom (ani teściowej) powstrzymać Cię od zrobienia czegoś dobrego.
@Klopoty
"Nieodkładalny"
Jakże trafne określenie 😁
Współczuję.
Mam nadzieję, że dziecię już podrosło i daje Ci choć parę minut wolnego 🎈
Ja nie twierdzę, że noworodki są łatwe w obsłudze, tylko że człowiek sobie radzi. Strach nie powinien decydować o tym, żeby mieć dziecko, zwłaszcza że Autorka ma już dwoje i sprawdza się jako matka.
Przepraszam za szczerość, ale: naprawdę głupszego problemu na siłę sobie nie mogliście wymyślić? Co ludzie powiedzą? A jak powiedzą, to co? Gdybym była w Waszej sytaucji, to taki dialog wyglądałby tak:
- O, rodzina zastępcza, czyli dostajecie za to pieniądze.
- No tak. Też możesz. Chcesz namiary gdzie się zgłosić?
W 90% przypadków to by raczej zamknęło temat. Na resztę szkoda strzępić... Poza tym nie musisz nikomu o tym opowiadać. Najbliżsi wiedzą, tłumaczenie dalszym znajomym i świeżo poznanym osobom jest trochę bez sensu, Wy mówicie o nich, że to Wasze dzieci, oni pewnie zwracają się do Was "mamo, tato". Osobiście jak gdzieś jestem z córką męża, to też nie tłumaczę każdej ekspedientce, która powie młodej "mama coś tam", że nie jestem jej mamą, bo nie chce mi się tłumaczyć, jakie to ma znaczenie dla obcej osoby, która mnie widzi raz w życiu? Weźcie tego noworodka i obyście tylko takie wymyślone problemy mieli :)
To nie adoptuj, nie zajmuj się tymi dziećmi i wyobraź sobie siebie za kilka/kilkanaście lat siedzącą w domu: "no, może nie przeżyłam życia jak chciałam, ale przynajmniej obcy ludzie nie komentowali mojego stylu życia". Tego chcesz? (Tak na marginesie: i tak będą komentować.)
Twoja mama mądrze mówić, olać innych, robić swoje. Ludzie doczepią się do wszystkiego, więc nie masz co o nich myśleć. A co do teściowej, niech może mąż spróbuje jej sprawę wytłumaczyć? Albo by Tobie nie truła za uchem? Niech myśli co chce, ale po prostu nie musi się przemyśleniami dzielić.
Czy ci "ludzie" przyszli lub kiedykolwiek przyjdą Ci pomóc? Zapytają co u Ciebie? Jak sobie radzisz? Bo jeśli jedyne co zrobią, to obgadywanie za plecami, to chyba nie warto nawet sobie głowy zawracać tymi ludźmi. Twoja mama dobrze radzi, rób co podpowiada serce, a ludźmi się nie przejmuj
Jesteś wspaniała osoba. Jesteście bezinteresowni i pełni miłości. Te pieniądze się WAM NALEZA. Naprawdę powinnaś chodzić z głową w gorze i nie przejmować się debilami. Oni w życiu nie zrobili czegoś w połowie tak wspaniałego jak wy.
Czy inni przeżyją wasze życie?
Gadanie ludzi sprawi, że ktoś jest lepszy lub gorszy? Skup się na ludziach, którzy ci dobrze życzą, a przede wszystkim na swoim, swojej rodziny.
Ale durnowaty powód do wątpliwości. Co ludzie powiedzą?
Życzę Ci nie szczęścia, ale nie przejmowania się opinią innych. To Wasze życie i życie dzieci, a nie wszystkich dookoła.
Życzę mega dużo szczęścia i podziwiam!