#BdHvt
Do rzeczy. Jak kochają mężczyźni? I czy w ogóle kochają w podobny sposób co kobiety?
Absolutnie NIE jest to pytanie złośliwe ani w żaden sposób negatywne. Zwyczajnie mnie to ciekawi. Wiem, jak kochają kobiety, jakie mechanizmy przebiegają w ich głowach itd.
Ciekawi mnie natomiast JAK zakochują się mężczyźni.
Długo miałam swoją wizję i swoje zdanie na te tematy, ale powiem szczerze, że ucząc się na różne psychologiczne i biologiczne tematy (studia, później praca i tak dalej...) i poznając takie sprawy od czysto bardziej biologicznej strony... No, to potrafi odrzeć z "magii" miłość, relacje i itd.
I szukam teraz w tym złotego środka, chcę to po prostu zrozumieć.
Najważniejsze pytanie brzmi: czy to się w ogóle da zrozumieć i czy jest sens w ogóle próbować to zrozumieć? Czy na takie rzeczy jak miłość nie powinno się patrzeć w taki sposób, powiedzmy sobie.. mierzalny?
No kurczę, gnębi mnie to od kiedy jako nastolatka usłyszałam sformułowanie, że "no marzy o tym jak młoda dziewczyna o wielkiej miłości". Czy to oznacza w takim razie, że chłopcy nie marzą o miłości? Ok, to dlaczego w takim razie dziewczynki to robią? Czy naprawdę jest tak, że nastolatki (dziewczyny) zakochują się emocjonalnie, a chłopcy głównie fizycznie? (Co nie oznacza, że dziewczyny nie patrzą na wygląd.) To by naprawdę obdzierało miłość z jakiejkolwiek magii. Może w takim razie magia miłości wzięła się tylko z filmów, książek i tak dalej? Dlaczego w takim razie w dawnych czasach dziewczyny dalej marzyły o miłości? Z jeszcze starszych książek? Czy w takim razie romanse to czysta fantastyka dla kobiet? To smutne, że fantazjujemy o byciu kochaną w taki sposób, który nie odpowiada rzeczywistości. I nie mówmy tu o tym, czy romanse są szkodliwe - skoro duża część kobiet je chłonie, to widocznie tego potrzebujemy. Teraz pytanie, dlaczego. Skąd to się wzięło?
I znalazłam na ten temat nawet kawałek w Biblii (nie jestem fanatykiem, nie jestem nawet wierząca, naprawdę po prostu szukam źródeł) :
"16 Do niewiasty powiedział: «Obarczę cię niezmiernie wielkim trudem twej brzemienności, w bólu będziesz rodziła dzieci, ( ku twemu mężowi będziesz kierowała swe pragnienia, on zaś będzie panował nad tobą»." )
Czy to taki już los? Zwykła biologia? To też nie do końca ma sens, kurczę.
Masakra, wpadłam w spiralę szukania odpowiedzi ;)
Takie generalizacje - "jak kochają mężczyźni", "jak kochają kobiety" - w ogóle nie mają sensu. Każdy człowiek kocha inaczej, ponadto zmienia się to z wiekiem, bo bardzo dużo zależy po prostu od doświadczenia życiowego. A niektórzy w ogóle nie są zdolni do miłości.
Nie wierzę w to, że istnieje jakiś "wzorzec" wspólny dla wszystkich mężczyzn albo wspólny dla wszystkich kobiet.
A skąd bierzesz takie światłe opinie? Oczywiście, że generalizacja ma sens. Wynika to z odmiennej budowy mózgu i gospodarki hormonalnej kobiet i mężczyzn. Uczucie zakochiwania się to nic innego jak chemia w naszym organizmie. Więc śmiało można uogólnić i wykoncypować wspólny mechanizm działania tej chemii w przypadku którejś z płci
Napiszę, co ja myślę. I pewnie wielu to zdziwi, rozśmieszy albo solidnie wkurzy.
Uważam, że mężczyźni kochają inaczej niż kobiety. I wbrew temu, co wmawia nam popkultura, to ONI są bardziej romantyczni. To IM bardziej zależy na miłości i porozumieniu. To ONI potrafią więcej wybaczyć.
Za to kobiety kochają pragmatycznie. My musimy pamiętać o tym, że w każdej chwili możemy wylądować same z brzuchem. Że dzieciakom trzeba coś do talerza włożyć. Dlatego kobieta patrzy na to, jaki potencjał ma mężczyzna. Czy w przyszłości zapewni jej i dzieciakom dach nad głową i pełne brzuchy. I nie ma znaczenia, że babka pracuje i dobrze zarabia. Biologia wie swoje. Gdy kobieta jest ciężarna, to chłop ma upolować mamuta i ją nakarmić. Kropka.
Poza tym, jak zauważył Rumek, kobiety po rozstaniu zbierają się szybciej, panowie mogą i kilka lat taplać się w rozpaczy.
Generalnie tak to właśnie widzę. Natomiast, jeśli jakiś mężczyzna ma świat podporządkowany tylko umysłowi a do tego silne traumy z dzieciństwa, to jego serce się zamknie. I taki facet w ogóle nie interesuje się miłością, on po prostu bawi się kobietami. A gdy przychodzi odpowiedni wiek, wybiera sobie taką, która będzie dobrą kochanką, kucharką, sprzątaczką i matką jego dzieci. I z nią się żeni. Miłość w ogóle nie ma tu nic do rzeczy.
Podobnie, zaburzone albo skrzywdzone mocno kobiety, zamykają się na czucie, używając facetów w roli bankomatów, dostarczycieli rozkoszy i dawców spermy.
I na koniec. Czym innym jest dla mnie miłość, a czym innym zakochanie. To pierwsze to bezcenny skarb. Bo gdy kogoś kochasz, to przede wszystkim chcesz JEGO szczęścia. Nawet, jeśli to jego szczęście będzie w ramionach innego człowieka. Miłość jest bezinteresowna i bardzo rzadka. Do niej się dojrzewa.
Natomiast zakochanie zdarza się większości z nas i jest płytkie, krótkie, intensywne. Zalewa ciało hormonami tak, że człowiek chodzi dosłownie naćpany. A gdy się wypali, nagle okazuje się, że mieszkamy z kimś, kogo nawet nie lubimy...
Czaroit
I jeszcze dodam odnośnie różnicy między miłością a zakochaniem, bo mi znaków nie stykło powyżej.
Miłość to stała. Spokój, bezpieczeństwo, ciepło, zaufanie, otwartość, przejrzystość, głęboki wzajemny szacunek.
Zakochanie to jazda po bandzie. Emocje, szaleństwo, dramaty, łzy i seks na zgodę, złamane serca i kolejne szanse. Tutaj jest wstyd, zasługiwanie, podejrzliwość. Albo dla odmiany klapki na oczach i dziecinna naiwność. Tutaj są zdrady, agresja, wyzwiska.
Zakochanie koło miłości nawet nie stało.
Zakochanie często retraumatyzuje, zaś miłość uzdrawia.
@Czaroit
"Zakochanie często retraumatyzuje, zaś miłość uzdrawia."
A mnie się zdarzyło przeżyć te dwa w jednym - i to dopiero jest jazda bez trzymanki 😜
A Grande Finale pokazał, że - owszem, były rozstania, powroty, mokre poduszki i zarzekania No More “I Love You’s” (przecudna piosenka Annie Lennox), ale potem okazało się, że jedno za drugim wskoczy w ogień, nerkę podaruje w razie potrzeby, i tak dalej.
I wtedy, faktycznie, oboje zostaliśmy objęci tą uzdrawiającą mocą, o której piszesz, i której życzę absolutnie wszystkim 💕
Frog
Pięknie. Gratuluję. :)
Przy czym nadal uważam, że tam gdzie zakochanie, tam nie ma miłości, bo to przeciwstawne stany. Za to, gdy zakochanie gaśnie, jak najbardziej może przerodzić się w miłość. Można nauczyć się kochać drugiego człowieka. Jak ostatnio napisał tu Drago, miłość to też decyzja.
Ale to się wydarza dopiero wtedy, gdy łuski zakochania spadają nam z oczu. Bo dopiero wtedy zaczynamy partnera WIDZIEĆ. Wcześniej widzimy jedynie swoje iluzje i pobożne życzenia.
Jeszcze inaczej. Zakochanie wynika z deficytów. Miłość z obfitości. Zakochanie mówi: DAJ. Miłość mówi: WEŹ. Zakochanie chce używać. Miłość chce tworzyć.
:)
@Czaroit
"tam gdzie zakochanie, tam nie ma miłości, bo to przeciwstawne stany."
Tak jest.
"Zakochanie chce używać. Miłość chce tworzyć."
Tak jest.
Dziękuję za wiosenny wykład o Miłości Prawdziwej 🌹
@ Czaroit
@ Frog
Baaardzo przyjemnie było przeczytać Wasze teksty. Nie będę zatem w jakikolwiek sposób polemizował tylko powiem
Dziękuję
Większość facetów nie rozumie jak się zakochują. Owszem, są te biologiczne aspekty, wazopresyna, oksytocyna itp. Zgadzam się, że to nie jest wszystko. Pamiętaj, że faceci dużo gorzej znoszą rozstania od kobiet. Krócej żyją, jak są sami. Po śmierci żony często sami umierają. Wiele rzeczy, które w życiu robią, robią tylko dla kobiety. Myślę też, że zdolność do zakochiwania się jest osobnicza, mówiąc językiem biologii. Czasem najbardziej kochają ci, którzy nie są kochliwi.
A co do romansów, to rzeczywiście promują one fałszywą, wyidealizowaną wizję miłości. Jeżeli ktoś szuka miłości takiej jak w romansach, to jej nie znajdzie.
Dlaczego ludzie (nie tylko kobiety) marzą o miłości? Bo po prostu psychika człowieka jest tak skonstruowana, że potrzebuje kogoś bliskiego, z kim może dzielić życie. Człowiek raczej średnio nadaje się do bycia samemu.
A najprawdziwszy opis miłości to chyba ten z refrenu znanej piosenki zespoły Happysad "Zanim pójdę": "Miłość to nie pluszowy miś ani kwiaty, to też nie diabeł rogaty, ani miłość - kiedy jedno płacze, a drugie po nim skacze. Miłość to żaden film w żadnym kinie ani róże, ani całusy małe, duże, ale miłość - kiedy jedno spada w dół, drugie ciągnie je ku górze".
I to powinna sobie przesłuchiwać na okrągło każda osoba, która szuka miłości. Oczywiście - miłość to TEŻ pluszowy miś, film w kinie, pocałunki itd., bo po prostu to jest wspólne życie, wszystko co się robi razem. Ale najważniejsze jest w tym ostatnim zdaniu: "kiedy jedno spada w dół, drugie ciągnie je ku górze".
Mężczyźni też mają swoje romanse. To są np. gry komputerowe z rozwiniętą fabułą, to są książki fantasy albo i czasem anime.
Nie mówię o jakiejś chorej obsesji, ale niejeden mężczyzna nieraz wzdychał z tęsknotą, że taka Shadowheart z Baldura, Morrigan z Dragon Age, nie istnieją naprawdę.
Czy jest określona forma, która określa sposób w jaki kochają mężczyźni, a w jaki kobiety?
Czy jest formuła, która określa 1:1, co znaczy kochać? Uważam, że zdecydowanie nie.
Stwierdził bym, że miłość nie lubi ram i wzorów, to twór wolny i chaotyczny.
Miłość jest, gdy dwoje kocha nawzajem. Kocha jedna osoba.
Kochasz tak jaki wzorzec wynislas z domu, jeżeli ojciec tłukł matkę a ta ślepo go broniła, to taki rodzaj miłości (zaburzony) będzie Ci odpowiadał i nie znajdziesz szczęścia z kochającym troskliwym partnerem bez długiej terapii. Ot cała tajemnica ;)
Ja bym Ci poleciła książkę „mężczyźni są z Marsa, kobiety są z Wenus”. Fajnie omawia różne mechanizmy damsko-męskie, powinnaś znaleźć tam niektóre odpowiedzi.
Facety nie kochają, oni myślą tylko o sexie i jak wykorzystają biedną dziewczynę do cna, idą sobie polować na następną ofiarę.
Ojej, leczysz złamane serduszko w internetach ?