#B3fiN
Mój ówczesny uznawał, że to idealny model rodziny... tylko że na odwrót. Próbował mi dyktować, co mam nosić, jak układać włosy i się malować, z kim się zadawać. Spokojne tłumaczenia, a potem kłótnie, nic nie dawały; próbowałam utrzymać ten związek, bo poza tym był naprawdę wartościowym facetem - niestety, nie docierało do niego, że para = kompromis, a nie poddaństwo. Odeszłam.
Próbował mnie przekonać, bym do niego wróciła, równo pięć lat, imając się różnych sposobów. W końcu dał sobie spokój.
Rok temu spotkaliśmy się ponownie na gruncie zawodowym. On żonaty, ja zamężna, rozmawiamy sobie na luzaku. Opowiada mi o swojej córce (bezimiennie), uważnie mnie obserwując. Ja gratuluję z uśmiechem, no bo co? On mówi, że nigdy nie czuł się tak szczęśliwy. Ja - taka sama reakcja.
Wtedy on pierdzielnął papierami w stół i wyszedł z wrzaskiem: "To powinnaś być ty!".
Szokers.
Siedzę, trawiąc to, co usłyszałam. A on się wraca: "Zapomniałem tabletu. Mam tam wszystkie zdjęcia mojej (imię córki)". I znów wychodzi.
Szokers nr 2. Nazwał córkę moim imieniem.
Nie ogarniam ludzi.
Gratuluję. Uniknęłaś wariata.
Ciekawe czy jego żona wie, że ich córka ma imię jego byłej i jak wygląda to małżeństwo, jeśli on nadal wierzy, że idealny model rodziny jest taki w jakim on się wychował, tylko zapominając że rządziła matka, a nie ojciec.
Potrafią znaleźć inne wyjaśnienie sytuacji z imieniem. Może jego żona wymarzyła sobie to imię już dawno temu, a on nie mógł się jakoś mocno spierać, bo wtedy tym bardziej wyszłoby na to, że ma uczucia do swojej byłej?
Może i tak być.
Wychodzi z tego, że naprawdę Cię kochał. Szkoda że nie chciał (albo nie potrafił) popracować nad sobą. Może z czasem do tego dorosł i nie funduje córce takiego samego dzieciństwa, jakie on miał.
Nigdy jej nie kochał. Z opowieści wynika, że nie był w stanie iść na żaden kompromis i chciał po prostu bezwolną laleczkę, która spełniłaby fantazję o jego apodyktycznym życiu. Jeśli kogoś kochasz, to pracujesz nad sobą, tym bardziej żeby utrzymać relację, na której podobno mu zależało. Widać nie zależało mu na tej konkretnej kobiecie, tylko na niewolnicy. Do zmiany się nie dorasta tak jak do większego rozmiaru buta, to nie jest tak, że nagle masz 30 i bum! spływa na ciebie wiedza tajemna o życiu. Trzeba nad sobą aktywnie pracować, a przede wszystkim mieć jakąś elementarną autorefleksję.
"szokers"
Ty jesteś pewna że pracujesz a nie chodzisz do podstawówki?
Nie rozumiem - co jest takiego okropnego w używaniu slangu? Przecież nie użyla necenzuralnego slowa.
@gdyzakwitnanagietki jakoś tak jest, że niektóre zwroty czy przekręcanie słów po prostu ludzi irytuje 😁