#AJYhd
Po prostu nie potrafię zrozumieć ludzi, którzy sądzą, że chodzenie na studniówkę to swego rodzaju obowiązek. Najlepsze, że pytałam wtedy swoje koleżanki, czemu niby mam iść. Ich odpowiedź: Bo tak. Serio?!
Były też jaja, bo wychowawczyni chciała mi nawet wpisać uwagę: „Nie angażuje się w życie klasy”! Wierzę jednak, że po prostu miała wówczas zły humor, bo tak mniej więcej wyglądała nasza rozmowa na godzinie wychowawczej (pewnie presja rówieśnicza czy coś):
Nauczycielka: Powinnaś się angażować w życie klasy, dlatego muszę wpisać ci uwagę. Jako wasza wychowawczyni muszę dbać o wasze zgranie bla, bla, bla...
Ja: Z całym szacunkiem, ale niech dobrze zrozumiem: Chce mi pani wpisać uwagę za to, że nie chcę uczestniczyć w imprezie, która jest NIEOBOWIĄZKOWA? Przepraszam, ale to najgłupszy powód, jaki słyszałam.
Pani była chyba zaskoczona moją odpowiedzią, bo tylko wydusiła: „Masz rację” i przeszła do innych tematów.
PS.: W dniu studniówki byłam z mamą w odwiedzinach u dziadków i miło spędziliśmy razem czas z planszówkami i babcinym i maminym jedzonkiem :D
Czyli już przeszło dwa lata minęły, a Ty dalej żałujesz. W innym wypadku byś o tym nie pisała.
Niekoniecznie, autorka może czuć się pokrzywdzona nagonką na osoby, które z jakichś powodów nie chcą iść na studniówkę. Zwłaszcza, że sama była namawiana i oceniania przez ten pryzmat.
U mnie było podobnie. Też teksty o wyłamywaniu się z grupy i dziwna stygmatyzacja
Niestety, ale to, że po dwóch latach w ogóle wspominasz ten temat i próbujesz bardzo mocno zaznaczyć, że wcale nie żałujesz, pokazuje, że ciągle o tym myślisz. To tylko studniówka, minęły dwa lata, odpuść sobie.
Z wszystkich osób które znam, które nie poszły na studniówkę znam dosłownie jedną która nie odczuwa kompulsywnej potrzeby informowania o tym wszystkich dookoła...
Ciekawe, nie?
Bardzo mi to przypomina te wszystkie osoby które muszą dosłownie wcierać w twarz rozmówcy fakt że są dobrowolnymi abstynentami "bo ja to się umiem bawić bez alko!!!"
Moja nieodmienna riposta face to face to cytat z Ferdka:
"Bardzo Panu/Pani dziękuję za garść tych bezcennych informacji ale ja to mam w du&ie."
Nie byłam, nie obchodziło mnie to wtedy, i nie obchodzi nadal.
Uwielbiam tańczyć, tyle, że sama sobie wybieram imprezy, w których chcę uczestniczyć.
Nie mam jakichś wielkich wspomnień że studniówki. Ale nie żałuję, są poprostu chwile w życiu, które później się wspomina i studniówka jest jedną z nich, jak pierwszy pocałunek.
@Kukis A ty znów nie zrozumiałeś przekazu xD
Też nie poszedłem, ale o ile na początku nawet chciałem iść, bo i miałem fajną koleżankę do pary, to po pierwszej próbie tego walca czy tam poloneza czy co się tam odstawia zupełnie sobie odpuściłem. Zwyczajnie wydawało mi się to idiotyczne i sztuczne, nie czułem się w tym dobrze, bardziej jak pajac.
Gorsze od tych tańców były jednak "czołówki", czyli takie filmiki nagrywane przez poszczególne klasy mające jakoś je prezentować, stanowić ostoję wspomnień i nostalgii.
Patola, zażenowanie i cringe jakie ciągnęły się za tym pomysłem wymykają się granicom jakie można by wytyczyć próbując jakoś określić ich charakter i rozmach w słowach.
Naprawdę nie rozumiem niektórych rytuałów społecznych, są dla mnie zupełnie bezsensowne. Studniówka jest chyba bardziej dla nauczycieli niż uczniów, ja tam planowałem i tak iść wyłącznie żeby bliżej zapoznać się z ową koleżanką, co zrobiłem i bez studniówki i robienia z siebie pajaca ku uciesze stada bab 40+ i wychowawczyni, której nienawidzę do dziś.
Ale to historia na komentarze pod innym wyznaniem.
Nawet na wyznanie.
Nie musisz tej wychowawczyni lubić, ale przynajmniej nie nienawidź
Warto iść na studniówkę bo to jest wyjątkowe wydarzenie w naszym życiu. Jest to impreza którą zapamiętasz. Zapytaj rodziców ile pamiętaj imprez z czasów szkoły średniej. Studniówka będzie jedną z nich.
Oczywiście że ktoś może mieć mocną antypatię do swojej klasy i szkoły i wtedy może lepiej żeby nie szedł. Ale w ogólności to warto iść, bo życie polega na doświadczaniu. I studniówka jest doświadczeniem innym od jednym z setek posiadówek u dziadków.
Ja pamiętam moment zapraszania koleżanki na studniówkę czy parę zabawnych momentów z samej imprezy.
I rozumiem, że wiele nastolatków buduje swoją tożsamość na buncie wobec zastanych norm społecznych i bunt wobec pójścia na szkolną imprezę jest jednym z objawów tego buntu. Ale naprawdę nie warto. Zdecydowanie lepiej tam pójść i po prostu czegoś doświadczyć.
Ja też nie byłem, nie żałuję choć miałem z kim iść to nie czułem się zżyty z klasą więc ta impreza mnie nie rajcowała :) Nie ma czego żałować chyba że klasa jest zajebista i pozostają z tego dobre wspomnienia - wtedy warto iść bo potem na pewno będzie się tego żałowało ale to raczej rzadkość :)
Ja nie chciałam wydawać kasy
No nikt cię do tej studniówki nie może zmusić. Ja na prawdę czasem niedowierzam, że nauczyciele to dorośli ludzie, jak mają takie pomysły, jak ten z tą uwagą i inne.