#AG1f1

Jakieś 20 lat temu (mniej więcej), kiedy były modne dyskoteki w remizach (nie wiem, może nadal są...), pojechaliśmy z kilkoma znajomymi na taką. Trzy auta wypchane młodzieżą w przedziale wiekowym 16-21 lat. 
Koleżanka niedawno zerwała z chłopakiem i mieliśmy wszyscy wrażenie, że na siłę szuka pocieszenia. Dostawiał się do niej jakiś chłopak, kilka lat od niej starszy. Na początku niezbyt reagowaliśmy, bo wyglądało, że dobrze się bawią. Po jakichś dwóch godzinach koleżanka zginęła nam z oczu. Impreza była spora, przynajmniej ze dwie setki ludzi.  Skrzyknęłam dwie inne znajome i zaczęłyśmy dziewczyny szukać. Wszędzie – w lożach, w łazience, przy barze i na parkiecie. Nigdzie jej nie było. Coraz bardziej zaniepokojone poszłyśmy po chłopaków. Ci przeszukali męską łazienkę. W końcu wyszliśmy grupą 10-11 osób przed remizę, przeszukać parking. W oddalonym, ciemnym kącie parkingu jeden z chłopaków znalazł zgubę. Totalnie niekontaktującą. Bez jednego buta. Bez kurtki. To była zima, taka prawdziwa, śnieg i mróz kilkanaście stopni. Dziewczyna była półprzytomna i sina z zimna, ale poza tym wyglądało, że cała. Dopiero kiedy próbował ją podnieść, okazało się, że coś jest nie tak. Miała zakrwawione nogi i cały dół... Od razu wezwaliśmy pogotowie i policję. Na szczęście kolega miał komórkę, które wówczas jeszcze nie były tak powszechne. Otuliliśmy dziewczynę kurtkami. Pogotowie przyjechało, koleżanka trafiła do szpitala i cudem ją odratowali. Zimno było jej sprzymierzeńcem. 
Jak się okazało, ktoś ją wykorzystał... Prawdopodobnie najpierw podając jej w drinku pigułkę gwałtu, zmieszaną z czymś jeszcze. Koleżanka nic nie pamiętała. Przesłuchania świadków i portret pamięciowy chłopaka, z którym się bawiła, nic nie dały. Nie wiadomo, kto jej to zrobił.

Nie przestaliśmy jeździć na dyskoteki, mimo strachu czającego się gdzieś z tyłu głowy. Jednak od tamtej pory wychodząc gdziekolwiek, pilnowaliśmy siebie nawzajem o wiele bardziej i po pięć razy upewnialiśmy się, że nikt nam nie zniknął z oczu w czasie zabawy.
StaryCap Odpowiedz

Po trzech pierwszych zdaniach znałem zakończenie. Nie zawiodłem się 😎

Dodaj anonimowe wyznanie