#A6PTX
Uwielbiam, jak prawią mi komplementy.
Mam skłonności do bycia uległą i potulną, małą dziewczynką, chociaż ogólnie jestem raczej opanowana i pewna siebie, to dla takich facetów mogłabym się uniżać.
Najgorsze jest to, że kręci mnie ojciec mojej koleżanki, nie potrafię tego zwalczyć, ale nigdy nie posunęłabym się do relacji z nim, nie chciałabym, by ktokolwiek na tym cierpiał.
Jestem studentką, chodzenie na niektóre wykłady to dla mnie raj! Kocham, jak profesorowie mówią, tłumaczą, uwielbiam słuchać panów, którzy mają wiedzę i doświadczenie, to dla mnie jest takie fascynujące. Lubię, jak są bezwzględni i zimni, jak zapuszczą cynizmem... Ludzie drżą, a mnie oblewa fascynacja.
Plus jest taki, że kompletnie się nie stresuję i na dobre mi to wychodzi.
Mam tak tylko w stosunku do facetów mniej więcej 35+, rówieśnicy nie robią na mnie takiego wrażenia, nawet jeżeli też strzelają wiedzą i są atrakcyjni, to w ogóle mnie to nie powala. Nie wiem skąd takie zafascynowanie tym wszystkim... to mnie przerasta.
Nikomu o tym nie mówię, zresztą wątpię, że ktokolwiek mnie zrozumie. Przez to nie potrafię być w związku, bo tacy w moim wieku mnie nie zaspokajają pod wieloma względami.
Och, powszechna rzecz w społeczeństwie, gdzie większość córek ma deficyt ojca. Zdziwiłabyś się, ile Twoich koleżanek fantazjuje o zastępczych tatusiach.
A kolegów o zastępczych mamusiach...
Niestety, tu naprawdę potrzebna jest terapia. Bo córeczka z przyszywanym tatusiem szczęśliwej relacji nie zbuduje. I zawsze na tym straci.
A gdy tylko uzdrowisz relację z ojcem, stare pryki zupełnie przestaną Cię pociągać. Wówczas chętnym oczkiem popatrzysz na rówieśników. :)
Mi to wygląda na klasyczne „daddy issues”, z czego wynika, że miałaś (masz) duży problem w relacji z ojcem. Do przepracowania na psychoterapii.
A z drugiej strony, nie ma nic złego w zbudowaniu relacji ze starszym mężczyzną. Tylko niech to będzie zdrowa relacja, a nie kompensowanie sobie braków z dzieciństwa (czyli jak wyżej: najpierw terapia).
Jak masz 20 lat to może i tacy faceci 40+ wydają Ci się posiadać jakąś większą wiedzę wtajemniczoną, ale to tylko złudzenie, które może Cię wpakować w relację pełną zależności od kogoś, kto wcale nie zasługuje na Twój podziw. Nie masz jeszcze doświadczenia żeby ocenić, czy to co oni mówią to mądrość czy mądrze brzmiące banały. Ja mam lat 30+, tacy faceci 40+ są mną zainteresowani a ja jestem rozczarowana jak bardzo niedojrzali i zwyczajnie głupi potrafią być faceci z teoretycznie sporym doświadczeniem życiowym. Jeżeli podobają Cię starsi faceci, to spoko, ale nigdy nie pakuj się w relację w której czujesz, że Ty jesteś głupsza i mniej wartościowa. Plus jeśli kręci Cię bycie uległą a w facetach "zimno", bezwzględność i cynizm... Ech, dziewczyno, już mi Ciebie żal.
Generalnie to takie określenie jak "daddy issues" w psychologii nie istnieje i jest potoczne. Twoja fascynacja jest zupełnie naturalna. Kobiety z natury szukają mężczyzn bardziej ustabilizowanych, dających poczucie bezpieczeństwa, sprawiających wrażenie, że są w stanie zapewnić byt jej i dziecku. Mezczyzni w wieku 20 lat mogą wykazywać co najwyżej potencjał, ci w wieku 35+ są już raczej stabilni, stąd naturalne, że Cię do nich ciągnie. Też tak miałam, chociaż ojca mi nigdy nie brakowało, był bardzo obecny w moim życiu. Spróbowałam na siłę związać się z chłopakiem w moim wieku i zalowalam. W wieku 26 lat znalazłam partnera 7 lat starszego, więc blisko tego wieku, który Cię teraz pociąga, a jednoczesnie różnica między nami nie jest tak duża, a na codzien nieodczuwalna przez żadne z nas. Może to jest droga? Może trzeba trochę poczekać aż ta różnica będzie sensowna i będziecie na podobnych etapach życiowych (po studiach, stabilna praca, etc)
A to niby nie możesz być w związku ze starszym facetem?
P.S. Moja narzeczona ma do mnie 'drobne' 34 lata.