#A69Iw
Po kilku dniach zorientowałam się, że z naszego domu zaczynają znikać rzeczy. Najpierw wydawało mi się, że może gdzieś coś zostawiłam lub zgubiłam, następnie zaczęłam podejrzewać małego, że mógł coś zwinąć dla zabawy. W pewnym momencie zorientowałam się, że coś jest nie tak. Znikały zazwyczaj małe, aczkolwiek drogie rzeczy, których ja nieraz praktycznie nie ruszałam. Z kolei synek raczej nie gustował w zabawie biżuterią. Zaczęłam podejrzewać naszą nianię... Przygotowałam na nią pułapkę, aby złapać ją na gorącym uczynku. Wystawiłam na komodzie w widocznym miejscu jeden z moich ulubionych naszyjników.
Następnego dnia zaraz po wejściu do domu nawiązałam rozmowę z dziewczyną. Zauważyłam, że bardzo jej się spieszy. Zaczęła szykować się do wyjścia. Szybko rzuciłam okiem na komodę i zauważyłam brak naszyjnika... Zatrzymałam dziewczynę w drzwiach i spytałam, czy nie ma czasem czegoś, co należy do mnie. Udawała, że nie rozumie. Kazałam jej pokazać kieszenie, na co niania zareagowała oburzeniem. Nie czekając na zgodę, wsadziłam rękę w kieszeń jej kurtki... Wyciągnęłam zgubę. Dziewczyna zbladła, a mnie ogarnęła złość. Po cichu liczyłam, że to tylko moje urojenia. Nie mogłam uwierzyć, że niania, którą zatrudniałam, okazała się zwykłą złodziejką... Złość wzięła górę. Wyciągnęłam telefon, aby zadzwonić na policję. Gdy zobaczyła, co robię, przestraszyła się i zaczęła panikować. Chyba po raz pierwszy zdała sobie sprawę, z czym wiąże się taka kradzież. Padła przede mną na kolana i zaczęła przepraszać za to, co zrobiła, błagała, żeby tego nie zgłaszać. Próbowała tłumaczyć swoje zachowanie i obiecywała, że wszystko zwróci. Widząc, w jakim jest stanie, zlitowałam się. Kazałam jej przyjść na drugi dzień z moimi rzeczami. Zagroziłam, że jeżeli tego nie zrobi, sprawa wyląduje na policji...
Nazajutrz przyszła skruszona. Odzyskałam wszystko, ponadto dziewczyna wręczyła mi tort w ramach podziękowania i obiecała, że już nigdy nikomu nic nie ukradnie.
Najlepsze, że myślała, że sprawa jest załatwiona i dalej będzie u mnie pracować... Nic z tego, nie ma mowy, żebym jej znowu zaufała.
Powiedziałabym że typowy dla nowego pokolenia brak znajomości konsekwencji czynów 😢 strasznie mnie to przeraża.
Taa... bo w poprzednich pokoleniach nie zdążały się drobne cwaniaczki a powiedzenie "okazja czyni złodzieja" powstało z okazji urodzin pierwszego milenialsa...
Ah, ta sztuczna wojna pokoleń.
Czy ja wiem czy wojna pokoleń?
Zwyczajnie zauważyłam, że młodzi ludzi nie za bardzo rozumieją czym są konsekwencje. Tak wydaje mi się że bardziej niż wcześniej.
Wraz z wiekiem masz coraz mniej bezpośredniego kontaktu z młodzieżą i kierujesz się głównie tym, co opowiedzą Ci inni/przeczytasz w internecie. No i stąd błędne przekonanie, że teraz jest gorzej niż kiedyś. Znałam sporo nauczycieli, którzy uczyli poprzednie pokolenia i wszyscy, zawsze narzekali na to samo.
U mojej znajomej kradła pani w średnim wieku, która u niej sprzątała. 10 lat temu ;)
@Quakie
Masz rację, wydaje ci się.
A umniejszanie całemu pokoleniu jest i zawsze było elementem tej sztucznej wojny pokoleń.
Żaden złodziej nie liczy na to, że zostanie złapany. Ponoć kraść, to trzeba umieć 😉
Gadasz tak, jakby "kiedyś to byli złodzieje, z honorem, bo jak ich złapali, to nie pękali".