Mam koło trzydziestki, męża, dzieci, dom. Zanim doszłam do tego etapu, mieszkając w rodzinnym domu, przeżywałam piekło, które zgotowała mi moja mama. Wyzwiska od kur..., dz..., s... były na porządku dziennym. Przychodząc ze szkoły, zamiast usłyszeć coś w stylu: „Co tam, jak w szkole?”, słyszałam: „Gdzie się kur... pierd...? Ile zarobiłaś?”. Dla niej byłam nikim – szarpała mnie, rzucała we mnie różnymi przedmiotami, podduszała poduszką. Jak próbowałam wyjść, to kluczyła drzwi. Niszczyła mi zeszyty, książki, bo twierdziła, że jestem tępa, zniszczyła również moje nagrody z różnych konkursów czy zawodów lekkoatletycznych.... Ale po wyjściu za mąż i urodzeniu pierwszego dziecka jej zaufałam, było w miarę normalnie. Jak widziałam, jak bawi się z moim dzieckiem, to stopniowo jej wszystko wybaczałam. Ale moja mama to roszczeniowa materialistka... Pokłóciłyśmy się, zresztą nie pierwszy raz, i nie pierwszy raz mi wygarnęła, ile to ona mi pomaga, że te parę złotych, co jej płacę za pilnowanie dzieci, to śmiech na sali (studiuję zaocznie, a ona pilnuje moje dzieci, gdy mąż musi iść do pracy), że jej nic nie pomagam (woziłam ją autem, gdzie chciała, załatwiałam jej sprawy w banku, robiłam zakupy, przywoziłam do siebie na obiady itp.). Groziła mi, że jak poskarżę się mojemu bratu (brat jest starszy ode mnie i się z nią nie cacka), to tu przyjedzie i mnie zniszczy, zaczęła najeżdżać na mojego męża... Eh, sporo tego było.
Dziś powiedziałam dość. Po jej godzinnej litanii przez telefon, jaka to jestem niedobra, niewdzięczna, powiedziałam jej, że życzę jej wszystkiego dobrego i żegnam. Po odłożeniu telefonu popłakałam się, coś we mnie pękło, tak jakby ona już dla mnie umarła... Dzwoniła dziś już z 10 razy, ale nie odebrałam. W końcu odcięłam pępowinę.
Dodaj anonimowe wyznanie
Nigdy, przenigdy nie zostawia się dzieci z takimi osobami. Nie ważne, że mamunia nagle słodziunia dla wnusiów. Nie masz pojęcia, co robiła dzieciom, gdy nikt nie patrzył. Gdy nie było nikogo, kto mógłby je obronić.
Skąd wiesz, że nie podduszała poduszką Twoich dzieci? Nie terroryzowała? Nie niszczyła psychicznie, wmawiając im, że są głupie, złe, grzeszne, że nie zasługują na miłość, że...
Tacy ludzie się nie zmieniają. Żadna wróżka ze złotą różdżką nie naprawia im magicznie główki. Sadystyczny popapraniec zostanie takim do śmierci. I zawsze będzie szukał ofiary, by nakarmić się jej strachem, bezsilnością i cierpieniem.
Musisz zrozumieć, że w tym, jak ona Cię traktowała, w ogóle nie chodziło o Ciebie. Niczym jej nie zawiniłaś. Chodziło o władzę, o przemoc, o nienawiść, o sadystyczną przyjemność ze znęcania się nad kimś, kto nie może się obronić. O wysysanie sił życiowych z ofiary.
Dlatego, nawet jeśli z jakiegoś powodu się z nią pogodzisz, nigdy więcej nie zostawiaj z nią dzieci. Nie funduj im piekła, przez które Ty musiałaś przechodzić.
Dokładnie tak. To była moja pierwsza myśl, jak można zostawić dzieci z kimś takim. Każda dochodząca opiekunka będzie lepsza.
Od razu pomyślałam, że matka podduszała te wnuki.
Przerażają mnie wasze myśli a teraz mnie hejtujcie. Czekam na seans nienawiści.
Życzę Ci wytrwałości kochana. Mam nadzieję,że już nigdy od niej nie odbierzesz. Wyjdzie Ci to tylko na dobre. Proszę,eliminuje ze swojego życia takie okropne osoby.
Będzie dobrze
Daj sobie spokój z nią. Nie ma co. Zastanów się, czy gdybyś spotkała na swojej drodze taką osobę jako koleżankę, ciocię, nauczycielkę, czy utrzymywałabyś kontakt?
Zostawiasz dzieci z kimś kto tak cię traktował - nigdy bym tego nie zrobił…
Z tego co piszesz mama była przemocowa i niestabilna emocjonalnie, te cechy charakteru nie zmieniają się, jeśli nad nimi nie pracujesz. Twoją mama mogła wpływać też na Twoje dzieci, nie przemocą fizyczna, ale psychiczną.
Jeśli chcesz się dalej z mamą spotykać i rozmawiać to ustal na nowo zasady i wyznacz granice. Nikt nie ma prawa cię tak traktować, pamiętaj o tym