#9aCVz
Wczoraj na zebraniu grupy zadawał niby głupiutkie pytania, tylko po to, by mnie ośmieszyć. Było to niebywale irytujące. Co mówił mi pierwszy odruch? Ano podejdź do pana, poproś o zdjęcie okularów i przypier*ol w buźkę tak aby obejrzeć jego numer buta. Co zrobiłam? Powiedziałam, że świetne pytania i bardzo się cieszę, że je zadaje, bo nasza współpraca nabiera właściwego tempa. Następnie wyjęłam zestaw materiałów z teczki i mu dałam, sugerując, że ta energia musi zostać wykorzystana, więc widzimy się za tydzień na grupowym spotkaniu, gdzie zreferuje to, czego się nauczył na ten temat (ku rozwojowi całej grupy oczywiście).
Pierwszy raz widziałam coś jakby szacunek w jego oczach. :D
No i dobrze :D ja pracuje w IT i zdążają się takie palanty. Otwarcie nie wejdą w konfrontacje, jeden na jeden też nie są tacy mocni w gębie. Ale będą cośtam na forum zawsze kombinować, wymyślać, ale tak, żebyś nie mogła wprost się odszczeknąć. Ja raz miałam takiego gościa, myślałam, że przesadzam, że coś mi się wydaje. Że może brak mi kompetencji, a on taki senior. Aż po jakimś czasie szefowie zaczęli sami mnie pytać czemu on mnie tak traktuje. I w końcu go zwolnili. I wtedy z dystansu zobaczyłam, jak mi utrudniał robotę, przeciągał moje taski, byle bym nie zdążyła przed końcem sprintu itp.
Pani powinna się zdecydować, czy to współpracownik, czy podopieczny. Brzmi jak wyznanie doskonale stereotypowej pani z HR. "Kimś trochę ważnym"... Eh.
Czyli w sumie nie wnosisz do firmy nic pożytecznego. Pracownicy to nie przedszkolaki, którymi trzeba się opiekować i podawać im kredki. Uwierz, nie tylko on kwestionuje Twoją pozycję, po prostu jedynie on jest w tym nie dość dyskretny.
To raczej nie ma nic wspólnego z szacunkiem.
Może będzie z tego romans biurowy.