#9Mwra

Kiedy byłam mała, strasznie lubiłam podjadać wszelkie słodycze. Pewnego dnia, gdy tata wrócił z giełdy, zauważyłam, że na kuchennym stole leży i uśmiecha się do mnie duża tabliczka nadziewanej czekolady. Nie zastanawiając się długo, delikatnie otworzyłam kartonowe pudełko, rozchyliłam sreberko i urwałam sobie porządny kawałek przysmaku. Następnie, aby zatuszować ślady zbrodni, wyjęłam owiniętą w folię czekoladę z pudełka i włożyłam ją z powrotem drugą stroną — wszystko po to, aby od strony otwierania (która była zaznaczona), czekolada wydawała się nieruszona. Następnie zamknęłam pudełko i zadowolona z siebie odłożyłam dokładnie tam, gdzie leżało. Teraz dopiero mogłam zająć się moim łupem. Słodki przysmak smakował mi jak nigdy.

Wyobraźcie sobie moją minę, gdy tydzień później — po niedzielnym poranku, w którym tata znów pojechał na giełdę — usłyszałam od niego taką oto historię: „Ech, ci ludzie to już na głowę upadli. Niczego nie można kupić bez wcześniejszego sprawdzenia! Czy wiesz, że gdy tydzień temu byłem na giełdzie, babka sprzedała mi wybrakowaną czekoladę!? No jak tak można! W opakowaniu nie było prawie połowy. W dodatku ktoś musiał to rozpakować, pewnie dotykał śmierdzącymi, nieumytymi paluchami... No jak dzieci, jeden z drugim! Ale nie ze mną takie numery. Dziś poszedłem do tego samego stoiska, w którym sprzedają na wpół zjedzone rzeczy i powiedziałem im, co o nich sądzę. Zrobili wielkie oczy, że niby co złego to nie oni, ale w końcu, gdy pokazałem, co od nich kupiłem, wymienili mi tę czekoladę na całą. Mają szczęście, że to zrobili, inaczej to bym nasłał na nich Sanepid”...

Co ja na to? Nic, po prostu siedziałam i słuchałam, niewinnie jak aniołek. Czy się przyznałam? A gdzie tam! Nie odzywałam się wcale, gdy tata mówił — tylko czasem kręciłam z politowaniem głową, co to ludzie potrafią odwalić. Ojciec nie dowiedział się nigdy, że to ja byłam sprawcą tego karygodnego czynu napoczęcia czekolady... a mnie niekiedy jest głupio do dzisiaj, jak sobie o tym przypomnę, mimo że minęło już ponad dziesięć lat.
Dragomir Odpowiedz

Powinnaś się przyznać. Mielibyście dobrą historię przy każdym rodzinnym spotkaniu.

Askawiona Odpowiedz

Myślę że monolog Twojego ojca był skierowany do Ciebie, a historia przez niego wymyślona.
Dziesięć lat Cię trzyma, mądry Tata :)

Dodaj anonimowe wyznanie