#9LB8x
Pracuję i mieszkam za granicą, gdy tylko Monika skończy szkołę, to przeprowadzi się tam razem ze mną. Wiem, że ona chciałaby już teraz ze mną mieszkać, ale uważam, że powinna przynajmniej zdać maturę, biorąc pod uwagę to, że to już w tym roku.
Nie było mnie 4 miesiące i chciałem zrobić jej niespodziankę i przyjechać wtedy, gdy ona będzie jeszcze w szkole. Wszedłem do jej pokoju, ściągnąłem bluzę, położyłem się na łóżku i nagle poczułem coś pod tyłkiem - zeszyt. Pomyślałem, że pewnie uczyła się przez pół nocy na jakiś sprawdzian czy coś. Otwieram zeszyt, a tam jedna wielka tabela kalorii, miała tam powypisywane chyba z 1000 rzeczy, wszystko: śniadania, obiady, jakieś przekąski, batoniki, ciasteczka... serio WSZYSTKO. Przekartkowałem cały zeszyt, poza tabelą były też jakieś ćwiczenia, kalendarz, w którym zapisywała dokładnie ile kalorii zjadła, ile minut ćwiczyła, na ostatniej stronie miała narysowanego ludzika i na nim napisane swoje wymiary oraz wagę, obok były prostokąciki, w których wypisywała te dane po miesiącu... Byłem i w sumie dalej jestem w szoku.
Teraz (wg tej tabelki) waży 44 kg przy 167 cm wzrostu. Gdy ostatnio ją widziałem, wyglądała normalnie, ważyła ok. 53 kg. Rozmawiam z nią codzienne na Skype i nie widziałem, żeby jakoś drastycznie schudła, może delikatnie zaczęły jej wystawać obojczyki, ale to wszystko...
Siedziałem w pokoju i czekałem na nią strasznie zdenerwowany. Gdy tylko weszła do pokoju... Boże... wyglądała jak śmierć, jak duch, nie jak moja Monika. Zobaczyła mnie i przybiegła się przytulić i wiecie co? To było chyba najgorsze... Czułem się jakbym podnosił dziecko... Czułem jej wszystkie żebra, kręgosłup, te wszystkie kości... Naprawdę, nawet nie chcę sobie tego przypominać. Zapytałem ją o co chodzi, dlaczego tak wygląda. Powiedziała, że chciała mi się w końcu podobać.
Nie rozumiem, mam okropne wyrzuty sumienia... Nigdy w życiu jej nie powiedziałem, że jest gruba, zawsze mówiłem, że jest najpiękniejsza na całym świecie. Może za mało czasu z nią spędzałem, może powinienem pozwolić jej rzucić tę szkołę i pojechać ze mną... Boję się. Co ja mam teraz zrobić?
Zapisz ją na terapię, bądź dla niej wsparciem. Myślę że warto by skończyła liceum, jednak jak skończy je później to też nic się nie stanie. Terapia teraz jest najważniejsza. Może uda Wam się nawet razem iść byś się dowiedział jak jej pomóc przejść przez to?
Psychoterapia i to już!