#95J9q

Dzisiaj mija 5 lat od straty mojej nienarodzonej córki. Od 5 lat nie ma dnia, żebym o niej nie myślała. Co dzień wyobrażam sobie, jak rośnie, jak się rozwija, jak się przytulamy, jak bawi się ze starszą siostrzyczką. Co dzień płaczę... Nie było dane nam jej pochować. W szpitalu robiono problem przy wystawieniu dokumentacji, nie wspominając już o informacji, jakie rodzic dziecka z poronienia ma prawa. To jest trauma nie do opisania, kiedy nie możesz własnemu dziecku zapalić znicza na grobie. Nieważne, czy miało szansę przyjść na świat, to nadal moje utracone dziecko. Co roku we Wszystkich Świętych, razem z mężem i córką chodzimy po cmentarzach i palimy znicze na małych, opuszczonych, zapomnianych grobach. Pamiętamy o naszym aniołku. 
Kiedyś się spotkamy, czekaj na nas.
formiko Odpowiedz

Jak uważam, że nie należy diagnozować ludzi przez internet, tak zapalają mi się wszystkie czerwone lampki. Ewidentnie utknęłaś na jakimś etapie żałoby i przydałaby Ci się pomoc specjalisty (szukałabym takiego, który ma doświadczenie z PTSD, ale to nie diagnoza, to luźna myśl-skojarzenie).

Uonderful Odpowiedz

Straciłaś dziecko, to niewyobrażalna tragedia.
Popieram Formiko, warto by było przepracować temat ze specjalistą - jeśli nie dla siebie, to dla swojej żyjącej córki. Pomyśl o tym, że ona zasługuje na szczęśliwą, spokojną, obecną mamę.

anonimowe6692 Odpowiedz

Fajnie gdyby w Polsce była edukacja seksualna na takim poziomie, żeby uświadamiać ludziom ile jest poronień, jak częsty to jest problem, jak sobie z tym radzić itd.

coztegoze2

Jak sobie ludzie radzą zależy i od tego jak zostali potraktowani w placówce: czy uszanowano ich podejście, ich wolę, czy ich wspierano.

Ale też może zależeć od tego w co wierzymy i jak patrzymy na świat.

Natomiast nic nie zmieni edukacja jeśli w szpitalu nie jesteś potraktowany jak osoba i Twoje poglądy i życzenia nie są poszanowane (np. ktoś nie chce pogrzebu a mu się go wmusza a takie sytuacje bywają i też sytuacja odwrotna jak autorki, że bardzo się chce pogrzebu a placówka robi co może żeby to uniemożliwić). Natomiast też edukacja powinna obejmować ogólne informacje a nie to "powinniście to przeżyć tak i tak", bo wtedy to też nie jest zdrowe i dobre, bo każdy ma inną wrażliwość, wierzy w co innego, inaczej podchodzi i ma do tego prawo.

anonimowe6692

Nie mówię o edukacji w stylu masz to przeżyć tak i tak, bardziej uświadomieniu ludzi jak powszechny to jest problem. Niektórym sama ta świadomość dużo by pomogła

Bluey Odpowiedz

Nie było dane ci jej pochować, bo wedle logiki nie ma czegoś takiego jak "nienarodzona córka". To było 5 lat temu. Zapisz się na terapię i pogódź wreszcie z tym, że poroniłaś, bo inaczej nigdy nie odnajdziesz wewnętrznego spokoju

Alliwantaaaaa Odpowiedz

Mężczyzna 30 lat. Podobna sytuacja przy czym chyba moje zdroworozsądkowe podejście do tematu sprawiło że nie popadlismy oboje w żałobę i depresję. U was zdecydowanie powinna pojawić się jakiegoś rodzaju terapia. Jak pies leżałem przy łóżku szpitalnym trzymając żonę za rękę w tych ciężkich chwilach. Znam ten ból. Ale żałoba po stracie i popadnie w codzienne rozmyślania i smutek po 5latach to z pewnością nie wpływa dobrze ani na Ciebie, ani na Twoją rodzinę, a na pewno nie na waszą ŻYJĄCĄ córkę. Jestem pewien że Twój mąż widzi jak cierpisz a jego największą traumą jest fakt że nie umie Cie z tego wyciągnąć. Bo to jest cholernie trudne. Dziewczyno weź się w garść i pomóż mu siebie wyciągnąć z tego co złamało wasze życie. I niech trzyma Cie w kupie myśl o waszej rodzinie. O córce która z pewnością nawet nie rozumie co się dzieje że jej mama popadła w tak ciężki stan z którego nie umie się dźwignąć. Dziewczyno siegnij po pomoc. Dla siebie i Twoich bliskich.
Normalnością w tego typu sytuacji jest ciężki tydzień w roku gdy zbliża się rocznica tych trudnych wydarzeń. Normalnością jest ze wtedy jedno wspiera drugie (zazwyczaj muszę bardzo mocno dwa dni wesprzeć żonę jednocześnie tłumiąc w sobie własne cierpienie) ale katowanie się codziennie od 5lat to jest nieprzepracowana trauma która będzie cie tylko ciągnęła w dół. Po burzy wyjdzie słońce tylko pozwól sobie pomóc. Modlę się za Ciebie i aby Ci się udało.

Czaroit Odpowiedz

Rozumiem, że brak pochówku może być dla wielu ludzi ogromnym obciążeniem psychicznym. Dlatego napiszę o czymś, co może pomóc i przywrócić spokój w tej kwestii.

Należy zakupić drzewko, najlepiej takie, które będzie w przyszłości kwitnące i owocujące. Jabłoń, dareń, śliwa, czeremcha itp. I zasadzić je gdzieś z miłością i z intencją, że w ten oto sposób honorujemy życie oraz śmierć swojego dziecka.

Drzewko nie pełni tej samej roli co grób, i nie w tym rzecz, by tam chodzić, rozpaczać i palić świeczki. Drzewko to jest hołd dla istoty, którą matka nosiła pod sercem. Uszanowanie jej istnienia, jej miejsca w rodzie oraz symboliczne "zakorzenienie", danie jej miejsca na Ziemi.

Drzewko to żyjący pomnik, który będzie rósł, rozwijał się, kwitł i owocował, karmiąc sobą różne stworzenia.

Aneksoza Odpowiedz

Straciłam synka w końcówce ciąży 3,5 roku temu. To potworny ból i zostanie że mną na zawsze, jednak to, co piszesz, według mojej wiedzy świadczy o tym, że nie przeszłaś żałoby. To nie powinno tak wyglądać po 5 latach. Naprawdę warto skorzystać z terapii, do czasu śmierci synka byłam bardzo oporna, ale wtedy zrozumiałam, jak wiele terapia może zmienić
Warto korzystać z pomocy osób, które się specjalizują w stratach. Są specjalne fundację zrzeszające takich specjalistów, np w Małopolsce to Opes. Nie wiem, czy na tej www się da, ale jeśli tak i masz ochotę to napisz do mnie

BanonC Odpowiedz

Można właśnie np. na grobie rodzinnym napisać imię i nazwisko waszej córeczki i tam symbolicznie stawiać jej świeczki. Widziałem kiedyś grób, gdzie jest napisane, że symbolicznie jest wpisana tam zmarła osoba. Ten aniołek jest teraz w niebie, kiedyś się z nim spotkacie. Macie też waszego orędownika w niebie.

coztegoze2

Myślę, że to może być dobra opcja do rozważenia. Wtedy też będzie poczucie, że ten grób jest rodzinny a to może być kojące.

Pamiętaj też, że możesz zgłosić skargę na zachowanie w placówce. W ten sposób możesz uchronić kogoś przed podobnymi przeżyciami. Może taka myśl by Ci też przyniosła ukojenie? Wtedy można zgłosić skargę u Rzecznika Praw Pacjenta.

GwardiaDawkinsa

A tam aniołek, jakaś mitologia chrześcijańska, jeszcze jej ściągniesz na głowę porońca.

Trzeba nadać rytualnie imię, zakopać zwłoki pod progiem (jeśli się nie ma to jakiś symboliczny przedmiot). Wtedy powstaje kłobuk, który będzie opiekował się domownikami.

3210

GwardiaDawkinsa naprawdę przesadziłeś. To nie jest śmieszne. Nie masz ludzkich uczuć?

Alliwantaaaaa

GwardiaDawkinsa może dla Ciebie to całkiem zabawne albo masz ze sobą jakiś poważny problem albo masz kilkanaście lat i bardzo dużo jeszcze przed Tobą doświadczeń, aż klepniesz się w czoło i dotrze do Ciebie jak głupi byłeś. A prędzej czy później klepniesz. Nie ty pierwszy nie ostatni. Życzę Ci z całego serca dobrze ale Karma to straszna siła i potrafi uświadomić człowiekowi jak szybko może nastąpić dojrzewanie gdy to konieczne. Oby u Ciebie nastąpiło szybciej niż dopadnie Cie karma. Oby dziecko.
Chociaż moją drugą diagnozą jest jakis poważne zaburzenie wywołane silną traumą w dzieciństwie i chęć przy pajacowania żeby tylko kogoś zakuło i pozwoliło Ci na chwilę nie myśleć o własnym nieszczęściu. Nawet mam pewne podejrzenia ale może zostawie je w własnej głowie. W każdym razie trzymaj się tam trolu przez małe t.

Otototo Odpowiedz

kilka lat temu urodziłam w drugim trymestrze. Mocno pilnowałam umysłu aby nie tworzył historii, których nie ma a zaakceptował to, co się wydarzyło. Zaobserwowałam, że kiedy cos tracimy umysł podsyła ten najpiękniejszy scenariusz, a nie np. wizje chorego dziecka czy jakiegos wypadku itd. Wtedy zmienia się perspektywa.
Nie czuje już smutku ale kocham synka nadal i czasami wysyłam mu swoją miłość. Generuje światło w sercu, czuję to ciepło i wysyłam je do tej Duszy. Taki booster :)
Jest wiele możliwości, terapia, hipnoterapia, EMDR, Brainspotting. Wybierz to, co Cię woła. Może to dziecko zeszło po to, abyś przepracowała coś, co się jeszcze kryje pod powierzchnią. Przytulam i trzymam za Ciebie mocno kciuki.

Dodaj anonimowe wyznanie