#8tqTP

Ostatnio za często przekonuję się o tym, że ludzie mają sobie za nic czyjąś wartość, a co gorsza coraz częściej nawet swoją.
Przykład:

Dość niedawno zostałem wyzwany od ciot, bo odmówiłem przyjścia na seks dziewczynie poznanej 2 dni wcześniej. Czemu? Była zalana w trupa, ledwie trafiała w klawisze i rozszyfrowanie tego co pisała wymagało maszyny na miarę enigmy. Ale co w tym złego, po alkoholu ludzie robią różne rzeczy, bo zanika percepcja i trzeźwe postrzeganie świata. I gdyby to zrobiła w tamtym momencie, nie miałbym jej nawet tego jakoś za złe bardzo.
Problem w tym, że wyzwała mnie od ciot następnego dnia, gdy była już trzeźwa.

Czy w tych czasach okazanie jakiegokolwiek przejawu człowieczeństwa i szacunku do kogoś jest złe? Nie jest to jedyny przypadek, bo jakbym chciał rozpisać jakikolwiek inny to ograniczenie 3000 znaków spowodowałoby, że nawet nie powstałby jeden akapit. Jestem wręcz pewny, że Wy też spotykacie się z podobnymi doświadczeniami zaniechania szacunku i wartości człowieka codziennie.
Czy nie macie wrażenia, że dotrzymywanie słowa, bycie wiernym, uczciwym itp. w tych czasach jest tak rzadko spotykane, że wręcz wyśmiewane, bo "raz się żyje", "nie bądź ciota". Już pomijam, że potem hipokryzja sięga zenitu i występuje gadanie na prawo i lewo jaki ten świat jest zły, że prawdziwych facetów już nie ma i pokrewne.
adave Odpowiedz

Czasem nie jest łatwo, gdy ma się poczucie że nasze wartości nie są podzielane przez innych, i człowiek zastanawia się, czy to ze mną coś nie tak? Nie, postąpiłeś w zgodzie ze sobą i to jest cenne, i to jest przejaw siły charakteru - np. dla mnie taka wierność sobie jest bardzo męska i atrakcyjna. Ona ma prawo mieć ochotę na niezobowiązujący seks, ale gdyby była w porządku, szanowałaby Twoje zdanie. Stwarzanie na kimś presji na seks jest odrażające. To ona postąpiła nie fair, pewnie poczuła się "odrzucona" i chciała Cię zranić. Rozumiem Twój żal, ale są ludzie, którzy podzielają Twoje wartości, i to na nich się skupiaj i ich opinią przejmuj. Sama muszę sobie tę radę powtarzać, czasem łatwo zwątpić, gdy spotykam facetów, którzy nawet nie czekają, żeby poznać moje imię, żeby zaproponować seks - i to na trzeźwo, na żywo, w środku miasta w biały dzień. I to nie jakiś menel, tylko atrakcyjny fizycznie młody facet. Więc na kogoś taka taktyka chyba działa? Ludzie są różni, i mają różne potrzeby, ale my możemy dobierać swoje otoczenie. Mamy wybór nad tym, co robimy, i komu dajemy do siebie dostęp. Skup się na tym, będzie mniej frustracji w życiu.

Czaroit Odpowiedz

Zgadzam się z autorem całkowicie.
Nawiązując do komentarza JuzObecnej - tak, dawniej też robili. Ale promowane społecznie wartości były inne niż dzisiaj. Teraz każdy musi być cool. Czyli mieć wyje... Jeśli ktoś się w coś angażuje, przejmuje się jakimiś sprawami, ma kręgosłup moralny - to uchodzi za sztywniaka z kijem w dupie. Jest żałosny, śmieszny, bo obchodzi go los zwierząt, bo broni słabszych, bo nie korzysta z okazji, by coś przekombinować, kogoś poniżyć czy wykorzystać. Naiwniak i tyle.

Dawniej tak nie było. Za czasów mojego dzieciństwa w tv był program "Niewidzialna ręka". Chodziło o pomaganie innym, tak, by nikt nie wiedział. Modne było harcerstwo. Razem z innymi dzieciakami szukaliśmy okazji, by pomagać ludziom, by się wykazać odwagą, szlachetnością, dobrocią, bo to były ideały, do których chcieliśmy dążyć.

Oczywiście patologia też istniała, jak zawsze. Ale to był margines, od którego reszta społeczeństwa się odcinała. A dziś wartości właśnie tego marginesu stały się powszechnie akceptowane i pożądane.

Ja tu widzę kilka przyczyn. Po pierwsze zerwanie więzi z rodzicami, o której pięknie pisze Gabor Mate. Ale też gry komputerowe promujące agresję wśród dzieci. Oraz amerykańskie filmy dla dzieci i młodzieży, które dosłownie uczą dzieci przemocy wobec innych dzieci.

Za czasów mojego dzieciństwa prześladowania w szkołach nie było. Nie było powszechnego teraz znęcania się, bicia, okradania, poniżania. Jasne, dzieciaki się kłóciły, biły, wyzywały. A potem godziły i bawiły razem dalej. Były też takie mniej lubiane, ale nikt ich nie gnoił tak, jak dzieje się to teraz. A chodziłam do szkoły, do której uczęszczały dzieciaki robotników, często z patologicznych rodzin, w których przemoc była na porządku dziennym. O tym, że jedni uczniowie mogą latami znęcać się nad innymi dowiedziałam się dopiero kilka lat później, gdy w tv pojawiły się filmy dla młodzieży z USA. I do dziś pamiętam, jaki to był dla mnie wstrząs...

Frog

"Ja tu widzę kilka przyczyn. (...)"

Zgadzam się z Twoimi słowami, ale dorzucę coś jeszcze: legitymizację chamstwa, kolesiostwa i kombinatorstwa, idącą z wyżyn władzy. Przy jednoczesnym totalnym zaniku autorytetów (godnych tego słowa).

"Legitymizacja to proces uznawania czegoś za prawowite, uzasadnione lub zgodne z prawem. Może odnosić się do uznania władzy, instytucji, czy nawet konkretnych decyzji. W szerszym kontekście, legitymizacja oznacza uznanie, że coś jest godne szacunku, posłuszeństwa lub poparcia."

"Gabor Mate"
Niezwykły człowiek.

Czaroit

Frog
Też. Oraz zmianę hierarchii w rodzinie.

Dziś rodzice zamiast być autorytetem i oparciem dla dziecka, starają się być jego najlepszym przyjacielem. I włażą własnym dzieciakom w dupy bez mydła. Matki i ojcowie jednako podlizują się własnym dzieciom, za wszelką cenę starając się im przypochlebić.

Kiedyś najwyżej w domu stał ojciec, potem była matka, potem dzieciaki. Obecnie na pierwszym miejscu stoi dziecko. Które, jak na zdrowe dziecko przystało, testuje granice - jak daleko może się posunąć, na ile może sobie pozwolić. A pozwala sobie na coraz więcej, bo rodzic-najlepszy kumpel, nie postawi przecież granic, bo go synek czy córeczka znielubi... Za to stara się dzieciaka PRZEKUPIĆ, by przestrzegał zasad. A to niesamowicie krzywdzi i demoralizuje dzieci.

Tych przyczyn jest zapewne dużo więcej. Choćby internet, w którym dziecko non stop ma styczność z przemocą słowną. Wyzwiska można znaleźć pod każdą większą dyskusją.

Wszystko to zebrane do kupy sprawia, że dzisiejsze dzieciaki mają naprawdę ciężkie życie. Ja im serdecznie współczuję wzrastania w tak toksycznym środowisku.

Dragomir

Dziękuję Wam 😍

upadlygzyms

Czyli jak Czaroit? Wracamy do patriarchatu?
Wygląda na to, że ten pogardzany obecnie system miał również pozytywne strony.
Proporcja negatywów i pozytywów to już rzecz dyskusyjna oczywiście.
Fajny przykład że nic nie jest czarno białe.
Choć pingwiny i zebry mogłyby mieć inne zdanie na ten temat.

Dragomir

Lewactwo i postępactwo jest w stanie odwrócić i wypaczyć absolutnie wszystkie pojęcia i wartości.

Frog

@upadlygzyms
"Fajny przykład że nic nie jest czarno białe."
Jeśli chodzi o mnie, to lubię symetrię i względny porządek (choćby czarne i białe kafelki w formie szachownicy, na podłodze, lub wspomniane przez Ciebie zebry i pingwiny).
Natomiast obecnie, jeśli chodzi o poruszane w tym wątku (i przez Czaroit) kwestie, to chyba mamy chaos.
Mieszankę typu "piorun w rabarbar".

Część społeczeństwa (nieważne, w Polsce czy gdzieś indziej) tęskni za patriarchatem, część wykrzykuje hasła o równouprawnieniu (choć często są to wyłącznie okrzyki, bez konstruktywnych dalszych ciągów).
W sytuacji, gdy "autorytetem" jest dziwny koleś z kanału na YT albo panienka pacykująca buźkę na wizji... kto ma określić kształt (bycia, życia, ideałów) optymalny i sensowny, i korzystny dla wszystkich? I czy w ogóle jest to możliwe (że to samo rozwiązanie będzie dla wszystkich tak samo idealne)...?

Każdy z nas zna odpowiedzi na wiele pytań.
Każdy z nas ma jakieś swoje ideały lub usiłuje do nich dążyć.
ALE...
Każdy z nas, jako jednostka, stając twarzą w twarz z globalnymi zmianami, może sobie jedynie poutyskiwać (za moich czasów...) lub podyskutować na Anonimowych (czy innych tego typu miejscach w sieci).

Populiści, lobbyści i wszyscy inni "-iści" i tak zrobią, co zechcą (byle się to opłacało konkretnym grupom / frakcjom).
Czy - w związku z powyższym - mam się pochlastać?

Czaroit

upadlygzyms
Nie można wracać do czegoś, co nigdy nie odeszło. Patriarchat nadal ma się świetnie. Fakt, że w rodzinach dzieci są teraz przed rodzicami, niestety nie zniósł patriarchatu.

I nie, nie jestem za tym, by wracać do dawnej hierarchii. Nie napisałam przecież, że ta hierarchia była moim zdaniem prawidłowa i najlepsza. Napisałam tylko, jaka była WCZEŚNIEJ.

Ani patriarchat ani matriarchat nie jest rozwiązaniem jak dla mnie. Nikt nad nikim nie powinien górować, rodzice powinni stać na równi, szanować siebie nawzajem i rozmawiać ze sobą tak długo, póki nie osiągną konsensusu. Zdanie dziecka również powinno być brane pod uwagę, z szacunku dla niego, jednak z oczywistych powodów to nie ono powinno decydować, tylko oboje rodziców.

Pewnie wiele osób pomyśli, że to mrzonki, ale znam tak funkcjonujące rodziny. Coś pięknego.

A do tych, którzy teraz będą chcieli mi udowadniać, że patriarchatu już dawno nie ma - dziękuję, znam Wasze argumenty. Mam własne zdanie na ten temat i nie będę z Wami o tym dyskutować. Szkoda mi czasu i energii na jałowe dyskusje.

Osmypasazer

Dragomir co ty tam znowu? Zepsucie idzie od władzy i właśnie od tego twojego prawactwa: PiS itp., czego dowodem jest wybranie alfonsa, oszusta, kibola, gangstera, który mówi cytatem z Biblii myląc go zresztą (KK upadl znowu niżej, choć wydawało sie, ze juz nie moze) prezydentem.

upadlygzyms

@Frog: Jeśli już chlastać to nie się o kogoś. Po gruntownym przemyśleniu kogo.
Lepiej jednak stworzyć sobie własne refugium i zasadniczo tam prowadzić swoje życie.
Shitstorm-u przez który ludzie się wieszają (i to za szyję!!!) nawet nie zauważysz nie będąc online. Nie musisz smalltalkować, możesz mieć w ciemnym i mokrym miejscu wszelkie trendy.
No i w ten sposób zachować pogodę ducha. Czego zarówno Tobie jak i sobie życzę.

upadlygzyms

@Czaroit: Moich argumentów nie znasz, choć faktycznie dyskusja, która by coś dała obu stronom wymagałaby dużo czasu i energii.
O sporych zapasach dobrej woli i cierpliwości już nie wspomnę, choć w Twoim przypadku uważam ten trudny warunek za dość realny.

Zobacz więcej odpowiedzi (1)
PeggyBrown2022 Odpowiedz

A ja uważam, że warto trzymać się swoich standardów, dla samego siebie. Sama tak robię i nie przejmuję się tym, że ktoś może uznać to za śmieszne. Robię to, co uważam za słuszne. Nigdy nie paliłam, bo nie było mi to do niczego potrzebne i zbyt wiele osób w mojej rodzinie miało różne nowotwory. Ktoś może powiedzieć, że moje ideały to przeżytek i że jestem konserwatywką. Uważam, że wybrałam drogę, która jest dla mnie dobra i będę nią szła, nawet jeśli zostanę sama. Szacun za to, że nie poszedłeś do łóżka z pijaną dziewczyną. To odpowiedzialne i widać, że masz zasady. Na pewno trafisz na ludzi, którzy podzielają Twoje wartości. Pewnie jest ich mało, ale trzeba szukać. Cieszę się, że są jeszcze tacy ludzie jak Ty. Oby było ich więcej. Pozdrawiam serdecznie.

ArabellaStrange Odpowiedz

To jeszcze zależy od środowiska, w którym się obracasz.

JuzObecna Odpowiedz

Tak, bo w tych czasach ludzie robią złe rzeczy a w innych czasach nie robili. Proste

Dodaj anonimowe wyznanie