#8siuS
Moi rodzice uważają, że traktowali wszystkich sprawiedliwie, lecz tak nie było, gdyż sami sobie zaprzeczali, np. pozwalając mojemu rodzeństwu na to, na co mi nie chcieli pozwolić. Bardziej też cieszyli się z sukcesów mojego rodzeństwa niż z moich. Przez to czułem się od nich gorszy i niekochany do tego stopnia, że nie lubię spędzać z nimi czasu, gdyż czułem się po prostu dziwnie i nieswojo.
Jest to tylko część mojej historii, bo takich sytuacji było o wiele więcej i nie starczyłoby miejsca na nie wszystkie. Chciałbym tylko dać radę przyszłym rodzicom, aby kochali swoje dziecko tak, aby nigdy nie czuło się gorsze od swojego rodzeństwa lub rówieśników. :)
Wiesz co, to nie takie proste. Rodzice kochają wszystkie swoje dzieci (pomijam przypadki patologiczne). I zazwyczaj starają się równo je traktować. Ale trzeba też brać pod uwagę, że dzieci są różne. Więc takie mechanicznie „równe traktowanie” może być tak naprawdę niesprawiedliwe. Z kolei traktowanie dzieci według potrzeb, mogą same dzieci odbierać jako krzywdzące, bo są za mało dojrzałe, żeby dotrzeć szerszą perspektywę. I np. będą płacze i zazdrość, bo rodzice kupili bratu nową bluzę, a mi nie - a nie zwrócą uwagi, że brat ma rękę w gipsie, więc musiał dostać coś ciepłego, bo do jego dotychczasowych bluz gips nie wchodzi.
Jest też całe zagadnienie JAK okazywać dziecku miłość, żeby czuło się kochane. Są całe seminaria poświęcone tematom jak chwalić i doceniać, żeby zachęcić do rozwoju itd…. A już relacje między rodzeństwem, to cała sztuka, jak wychowywać, żeby każde dziecko czuło się indywidualnie dostrzeżone i kochane.
Ty Autorze podsłuchałeś jakąś rozmowę i wyciągnąłeś z niej daleko idące wnioski. A może nie załapałeś w ogóle istoty? Albo nie zrozumiałeś rodziców? Przecież oni nawet nie mówili do Ciebie. Podajesz dużo ogólników, ale wygląda to tak, jakbyś się czuł urażony, bo rodzice powiedzieli coś co Ci się nie spodobało. „Bardziej się cieszyli z sukcesów rodzeństwa niż z moich”. No serio? Masz jakąś miarkę, którą mierzysz radość rodziców? A może do tej pory uważali, że świetnie sobie w życiu radzisz i przyjmowali Twoje sukcesy za pewnik, a o Twoje rodzeństwo się martwili, że nie radzi sobie tak dobrze jak Ty? I wreszcie odetchnęli z ulgą, bo sukcesy rodzeństwa zaczęły gonić Twoje?
Ja może patrzę przez inny pryzmat. Bo robie co mogę, żeby każde moje dziecko czuło się wartościowe i kochane. A potem widzę, jak najstarsze się obraża, bo pochwalę to o połowę młodsze dziecko, że sobie dobrze radzi w planszówce. I starsze od razu czuje się gorsze, mimo że właśnie rozpykało wszystkich ;)