#7yckh
Moja matka była po zawale. Mimo wszystko nigdy nie zrezygnowała ani chociaż nie ograniczyła alkoholu, którego w jej domu nie mogło zabraknąć. Przez swój tryb życia często zapominała brać leków, które w jej przypadku były niezbędne. To wszystko doprowadziło do sytuacji, która miała miejsce 9 lat temu.
Wieczór, moja matka właśnie brała prysznic, podczas gdy ja siedziałam u siebie w pokoju. Pamiętam tylko duże „bum” oraz uderzenie w deskę sedesową. Wiedziałam dokładnie, co się w tamtym momencie stało, lecz pół godziny zajęło mi zadzwonienie po pomoc. W tym czasie siedziałam na łóżku i wyłam w poduszkę.
Dla mojej matki drugi zawał okazał się zabójczy, a ja do dziś nie wiem, dlaczego nie zadzwoniłam po pomoc od razu.
Spodziewałam się tego, a mimo to nie byłam gotowa.
Drugi zawał często jest zabójczy. Nie obwiniaj się, że ona nie dbała o swoje zdrowie
Celowo nie udzieliła jej pomocy i zwlekała z wezwaniem karetki. Przyczyniła się do jej śmierci, a Ty piszesz żeby się nie obwiniała?
@Dragomir
Nie zrobiła nic złego. Wpadła w histerię i zareagowała z opóźnieniem. Samo życie.
A że matka miała w dupie własne zdrowie to już tylko i wyłącznie jej wina.
Moja teściowa miała zawał przed 40. Kolejny tak z 20 lat później, niby się leczyła na serce ale fajek nie rzuciła. Długo nie pożyła.
A ja znałem ludzi po 3 zawałach, żyjących jeszcze. Ale oni pewnie otrzymali pomoc na czas. A autorka chciała pomóc mamie, żeby ta kopnęła w kalendarz.
Z nieszanowaniem zdrowia się nie kłócę, to wiadoma sprawa. Ale jak na drodze zobaczysz wypadek i nie zatrzymasz się żeby pomóc, i nie ma tam nikogo innego toodpowiadasz za nieudzielenie pomocy. Dodaj 2 do dwóch i nazwij rzeczy po imieniu.
@Dragomir
Po prostu sobie dopowiadasz, bo autorka napisała, że miała trudną relację z matką. Ona sama nie rozumie swojej reakcji, ale ty oczywiście wiesz najlepiej, internetowy znawco. :) Już nie wspominając o tym, że wpis sugeruje, że autorka była nieletnia, gdy doszło do zawału. Dodałam 2 do 2 i wyszło mi, że boleśnie doświadczone dziecko alkoholiczki nie udźwignęło tragicznego zdarzenia, do którego doszło w domu z winy matki.
Nie da się przygotować na taką sytuację. Można wyobrażać sobie różne scenariusze, skrupulatnie wszystko planować, a życie i tak to zrewiduje. Paraliż, szok, histeria - to częste i bardzo ludzkie odruchy. Nie Ty pierwsza i nie ostatnia zareagowałaś właśnie tak. Więcej, można mieć podobną sytuację dwa razy i zareagować inaczej na każdą z nich. Trzymaj się.
ohlala
Otóż to.
Zawsze nam łatwo komentować, gdy siedzimy wygodnie w fotelach i na luziku sobie oceniamy, jak ktoś powinien się zachować. Gorzej, gdy sami się znajdziemy w podobnej sytuacji i nam też coś wywali nie tak, jak powinno... Wówczas mamy "ahaaa".
Ja kiedyś też wielu rzeczy nie rozumiałam. No czemu ktoś to czy tamto? A potem doświadczyłam różnych swoich "ahaaa" i zrozumiałam... I dziś już wiem, że ludzie to nie perfekcyjne roboty z niezawodnym oprogramowaniem. Ludzkie oprogramowanie się ciągle wiesza, i ma od zasrania błędów.
Nic nie dzieje sie bez powodu, matka przez lata wybierala alkohol zamiast lekow, po pierwszym zawale tez, mozna wiec powiedziec ze pracowala konsekwentnie na swoj los i w koncu zebrala owoc swojej pracy. Jakie zycie taki zgon, nie dziwi nic.
Z tym nieudzieleniem pomocy na czas to trudno to oceniac nie majac wszystkich danych. Ani ja, ani Wy drodzy czytelnicy ani sama autorka tego wpisu takich danych nie ma, bo trzeba by jeszcze zapytac zmarlej jak to wygladalo z jej perspektywy.
Wywaliła się bo jej pikawa siadła, jeszcze parę minut dychała ale nikt nie przyszedł nawet zobaczyć co się stało, mimo że był huk jakby regał się przewrócił. Córka w tym czasie bujała się na łóżku i przytulała z poduszką. Tak to wyglądało z jej strony.
@Dragomir, znasz juz moje podejscie, jestem pragmatyczny a nie empatyczny. Logika ponad uczucia. Uwazam ze na to by ktos nam podal ta szklanke wody zamiast nas udusic poduszka musimy zasluzyc. Przebaczenie tez nie nalezy sie odgornie, trzeba okazac jakas skruche i o nie prosic, nie zawsze jest czas na poprawe.
Piszac to zakladam ze to co autorka napisala jest prawda, oceniam wiec wedle takiej samej miary jaka mierze sam siebie.
Problemy ze zdrowiem nie pojawily sie nagle, bylo mnostwo sygnalow ostrzegawczych, ostatnim byl pierwszy zawal. Jezeli po tym nadal nie bylo jakiejkolwiek poprawy czy chocby refleksji to trudno mowic o jakimkolwiek przebaczeniu. Jakie zycie taka smierc i tyle.