#7xiYQ
Impreza dwa lata temu. Ze znajomymi (w sumie ok. 10 osób) świętowaliśmy zaliczenie sesji. Jeden ze znajomych po kilku głębszych postanowił, że wróci do domu samochodem. Na nic się zdały moje prośby, a potem już groźby wezwania policji, jeśli usiądzie za kierownicą. Niestety ja (150 cm w kapeluszu) przeciwko postawnemu facetowi nie miałam najmniejszych szans. Co prawda kilka osób coś tam cicho przebąkiwało, że w sumie to może lepiej, żeby nie jechał, ale po kilku minutach machnęli ręką i stwierdzili, że kolega jest dorosły i wie, co robi. Ja nie dałam za wygraną. Zadzwoniłam na policję. Niestety nie zdążyła dojechać. Chłopak rozbił się jakieś 500 metrów od miejsca imprezy.
A teraz najlepsze. Moi byli znajomi o wypadek obwiniają mnie, bo „zdenerwowałam go i w złości stracił panowanie nad kierownicą”.
Nie mam kontaktu z żadną z tych osób. Żałuję tylko jednego — że za późno powiadomiłam policję.
Jako że nie lubicie niedokończonych wyznań — chłopak przeżył, ale zrobienie dwóch kroków to dla niego duży sukces.
Bardzo dobrze, że nie masz kontaktu z tymi ludźmi. Strach z takimi gdzieś iść. To tacy ludzie z kategorii: ktoś wrzuci dziewczynie tabletkę gwałtu do drinka a będą twierdzić, że no się zdziwili, że wyszła z obcym, ale jest dorosła to nawet nie podeszli i nie zagadali czy wszystko ok, chociaż to w ogóle do czyjegoś zachowania nie pasuje.
Boże, ale nieskończeni, nieziemscy idioci z tych Twoich "byłych przyjaciół". Przecież Twoim OBOWIĄZKIEM było wezwanie Policji, to co miałaś zrobić!? A jakbyś jednak nie wezwała 997, to byś się pewnie obwiniała jeszcze gorzej, kochana.
Dobrze, że zerwałaś kontakt z tymi osobami, skoro dają przyzwolenie na czyjąś jazdę po alkoholu. To cud, że ten pijany kierowca nikogo nie zabił.
Bardzo dobrze zrobiłaś. Gratuluję że zdobyłaś się na odwagę, mimo sprzeciwów otoczenia. Ja jestem bardzo restrykcyjna i uważam że nie ma czegoś takiego jak dopuszczalna dawka alkoholu do jazdy. Piłeś, nie jedź. A jak w trakcie jazdy musisz "strzelić piwko", to już większy masz problem... I do furii doprowadza mnie "ale to kieliszek wina tylko, zaraz wytrzeźwiejesz" i jak katarynki co 5min "a może jednak?".
Dokładnie, jak ktoś wypije łyka alkoholu to już koniec z jazdą do końca życia!
A skąd Ci przyszło do głowy żeby pić z takimi osobami? Przecież równie dobrze mogli coś dosypac do drinka.
Ty chyba masz problem z rozumowaniem przyczynowo-skutkowym. Dziewczyna dowiedziała się, że są idiotami, więc zerwała kontakt, a ty ja winisz za to że nie zerwała kontaktu wcześniej? I co, może jeszcze powiesz, że jakby jej dosypali coś do drinka, to by była jej wina?