Uczyłem się kiedyś w liceum, mieliśmy tam pewnego nauczyciela. Ten typ dosyć wymagającego, wiecznie narzekającego. Jako że nigdy problemów w nauce nie miałem, zawsze dobrze z nim się dogadywałem. Często w naszych rozmowach (np. na korytarzu czy po lekcjach) wypowiadał się na temat mojej klasy. Narzekał na ludzi, zawsze bardzo kulturalnie, ale jednak. Wypowiadał swoje przemyślenia o poszczególnych osobach, o ich nauce lub jej braku.
Wiecie, co dla mnie jako ucznia było najgorsze? Świadomość, że w każdym przypadku ma rację i nie ma nic takiego, co bym mógł powiedzieć na ich obronę.
Dodaj anonimowe wyznanie
I nie ma w tym nic dziwnego. Doświadczony nauczyciel szybko rozgryzie każdego ucznia bo czyta jego prace , słucha wypowiedzi i ma porównanie z wcześniejszymi rocznikami. Wie kim są jego rodzice , co sobą reprezentują i jaka jest sytuacja rodzinna. Ty do większości z tych informacji nie masz dostępu więc nie do końca jesteś partnerem do rozmowy. Inna sprawa że nauczyciel nie powiem omawiać takich spraw z uczniem.
Och nie, nie uczyli się w liceum, pewnie teraz są kryminalistami... A nie, czekaj, to tak nie działa.
Ale o czym Ty w ogóle piszesz?
O tym, że zazwyczaj ostatecznie nie ma to większego znaczenia czy ktoś się uczył w liceum czy nie. Jest wiele osób, które przysiadły przed maturą, docisnely i osiągnęły to, co chciały i tak i jest wiele osób, które do liceum poszły z braku laku, bez planów pójścia potem na studia. Nie wiem co w tym takiego dramatyxznego wg autora
Jedyny dramat tutaj to Twój oderwany od wyznania komentarz.
No bo to była konstruktywna krytyka, a nie destruktywna, u mnie od zawodowych był taki jeden ch*j co zawsze przez pół lekcji robił swoje wywody jak to było w czasach kiedy on był uczniem, później narzekał na nasze słabe oceny, a do tego nadużywał swojej władzy pilnując czy nikt nie ma kurtki w plecaku (nie pozwalał na wieszanie ich na krzesłach i to rozumiem, ale jak kurtka jest w plecaku to co innego niż na krześle), a przecież nie było obowiązku korzystania z szatni, praktycznie nikt nie chciał z niej korzystać bo jeszcze by na busa nie zdążył przez stanie w kolejce po ubrania, w której głównie stały pierwszaki, sam w 1 klasie i przez krótki czas w 2 klasie odnosiłem kurtkę do szatni