Mam dość mojego chłopaka. Jesteśmy razem już prawie dwa lata. A on jedyne co w wolnej chwili robi, to gra na komputerze. Oczywiście, razem spędzamy czas, ale tak naprawdę kiedy ja go namówię. Wraca z pracy — od razu gra z kolegami do trzeciej nad ranem. Wstaje rano — nawet śniadania nie zje, tylko od razu leci przed komputer i potrafi siedzieć tak cały dzień. Na początku mówił tylko, że gra z kolegami po pracy. Okej, to jeszcze nic takiego. Ale kiedy zamieszkaliśmy razem, zobaczyłam, że on gra non stop. Nie wykonuje żadnych obowiązków domowych. Nawet do jedzenia nie chce mu się nic robić, więc zamawia. Przerwę od grania ma tylko jak pójdzie do pracy albo idzie spać. Tak to ciągle gry. Nawet jak już gdzieś pójdziemy razem, to w telefonie ogląda, jak ktoś inny gra. Naprawdę można sobie czasem pograć, ale żeby cały czas? Zastanawiam się, czy to nie jest uzależnienie jakieś. Czy ktoś może wie jak z tego wyjść? Jak mu to uświadomić w ogóle, jeśli kiedy mu mówię: znowu grasz, a mówiłeś, że chciałeś zrobić to i to, chciałeś gdzieś pójść, to czemu tego nie robisz, tylko siadasz przed komputerem, to on na to, że czemu by nie pograć. Wszystko, co kiedyś powiedział, że chciałby zrobić — ani jednej rzeczy z tego nawet nie zaczął. Naprawdę nie wiem już jak do niego dotrzeć.
Dodaj anonimowe wyznanie
To jest już uzależnienie. Albo uda ci się go zaciągnąć, by się leczył albo musisz go zostawić z bo zniszczy ci życie. On jest już naprawdę mocno uzależniony.
Polecam książkę "Komputerowy Ćpun 2.0" Krzysztofa Piersy. Mi samej ta książka pomogła uświadomić sobie, że gry stały się dla mnie nieco zbyt dużą odskocznią od rzeczywistości, ale jednocześnie pokazała, że dalej mogą być fajnym medium do rozrywki i można z nich mądrze korzystać.
Ja bym odeszła. Niestety, ale to już jest taki poziom ucieczki od rzeczywistości, że bez pomocy profesjonalisty się nie obejdzie. A zanim Twój partner się na to zdecyduje (o ile w ogóle), to przejdziesz z nim piekło. Bo ludzie reagują potworną agresją, gdy ktoś próbuje im pokazać, że tkwią w uzależnieniu.
Najpierw tylko zbywają ględzenie, udają, że nie słyszą. Potem wyśmiewają: przestań bzdury opowiadać, nie jestem uzależniony, przecież przynoszę pieniądze do domu, jesteś śmieszna, hehe. Potem się wycofują, wychodzą trzaskając drzwiami, znikają całkowicie z życia drugiej osoby (by w ten sposób uciec od prawdy oraz tę osobę UKARAĆ). Stosują też różne zagrania z biernej agresji. A na koniec, gdy mają już dość, zaczynają się karczemne awantury.
Zastanów się, na jakim poziomie jesteście, i czy naprawdę chcesz przez to przechodzić.
I nie daj się wciągnąć w gry na poczucie winy, ratowanie biednego robaczka i inne bzdety. Osoba uzależniona musi upaść na dno, by swoje uzależnienie zobaczyć. Musi zaryć gębą o glebę, musi zmierzyć się ze wszystkimi konsekwencjami. Niestety.
Tak długo, jak długo ktoś próbuje ją ratować, ona z uzależnienia nie wyjdzie, bo ODPOWIEDZIALNOŚĆ za nią nie leży w jej rękach. Tę odpowiedzialność dzierży ratownik.
Dlatego najlepiej odejść i zostawić gościa, by sam zrozumiał, co robi ze swoim życiem. To daje szansę, że za jakiś czas się ogarnie. Ale nie stanie się to w miesiąc czy pół roku. Całkowite wyzdrowienie może mu zająć parę ładnych lat.
Nie dotrzesz. Wyjedź na tydzień i powiedz mu żeby się ogarnął. Wróć i zobacz w jakim stanie będzie mieszkanie. Tego właśnie chcesz przez całe życie?
zostaw chlora, i tak nie zrozumie
Masz go dość, a jesteś z nim bo...
Usiądź z nim na spokojnie, porozmawiaj o problemie. Bez oskarżeń i wytykania, powiedz mu co czujesz m, gdy jest ciągle nieobecny, że martwisz się tym, że zupełnie pochłonął go wirtualny świat i czujesz, że nie ma w nim dla Ciebie miejsca.
Sam musi podjąć decyzję czy chce coś zmienić w swoim życiu, nie da się tego zrobić na siłę.
Jeśli nic nie będzie chciał zmienić to zrób to, co najlepsze dla Ciebie
Spróbuj mu może pokazać o ile lepiej się poczuje jak przestanie cały czas spędzać przed kompem. Może jakiś wspólny aktywny wyjazd bez dostępu do gier?
Serio? Osobę uzależnioną od alkoholu też spróbujesz wyleczyć wycieczką? Uzależnienie od gier jest naprawdę bardzo poważnym uzależnieniem. Nie traktujmy go, jak chwilową fanaberię.
Osoba uzależniona od alkoholu musi odstawić alkohol. Osoba uzależniona od gier musi odstawić gry. Tu nie ma półśrodków. Wyrwanie się na wycieczkę i pobyt na łonie natury pomoże odczadzić mózg.
Dragomir
A próbowałeś kiedyś osobę uzależnioną, która uzależnienie kompletnie WYPIERA, namówić na odstawienie używki czy kompa?
Powodzenia...
To się może udać jedynie wtedy, gdy ktoś rozumie, że ma problem i SAM CHCE się z nim zmierzyć. W każdym innym wypadku taki ktoś znajdzie sto wymówek, dlaczego nie może jechać. A przyciśnięty do muru, w dzień wyjazdu zrobi karczemną awanturę o byle gówno, albo się pochoruje. I już, sprawa załatwiona. Można wracać do chlania, ćpania, grania...
Mało tego. Jeśli jakimś cudem dasz radę uzależnionego na wycieczkę wyciągnąć, od razu szykuj się na to, że będzie to najgorszy wyjazd w Twoim życiu. Przygotuj się na fochy, napady wściekłości z byle powodu, obrazę majestatu 5 razy dziennie, bierną agresję itd. Proponuję wziąć ze sobą kropelki walerianowe czy jakieś prochy na uspokojenie, i łyknąć je zapobiegawczo już dzień przed wyjazdem. Bo będzie się działo, oj, będzie...
Mój partner ucieka czasem w gry i potrafi się w tym kompletnie zatracić na kilka dni, twierdząc że od tego mu lepiej. Dopiero odciaganie go wlasnje w taki sposób sprawia, że sam dostrzega jak źle się czuje przez nieustanne granie. Nie mowie, że tu też zadziała, u siebie widzę efekty, więc podrzucam metodę do wypróbowania