Sześć lat trenowania karate tradycyjnego i brązowy pas, żeby dać się obić jakiemuś podchmielonemu Sebastianowi pod klubem, zanim ochrona zdążyła zareagować. Straciłem wiarę w to, co robię. Autentycznie.
Karate nie nadaje się do ulicznej walki a sprawdzić się może kiedy naprzeciwko Ciebie stanąłby jakiś laik, ale tacy zazwyczaj unijkają bójek, a jak masz naprzeciwko jakiegoś gościa którego morda niejedną przemoc przyjęła i w dodatku nie zachowuje się jak przywykles że zachowuje sie przeciwnik na macie, tylko wchodzi w Ciebie na pełnej K, to zaczyna się problem xD Proponuje muay thai, kick boxing, albo krav mage xd Trenuje muay thai już trochę lat i kilka razy widzialem jak ktoś się rzucał do ziomków z klubu bo są z metra cięci i ich przeciwnicy nigdy nie wyszli na tym dobrze XD Tak samo jak kilka tygodni temu krążył film na internecie, że jacyś chyba anglicy pojechali do tajlandi i zaczepiali ludzi, bo byli pijani i o głowę wyżsi od niskich Tajów, no ale, wiadomo jak się to skończyło, bo trzeba być idiotą żeby zaczepiać ludzi w kraju gdzie sportem narodowym jest muay thai i większość go trenuje, normalne, że wyłapanie wpier....olu to kwestia czasu xD
JestemIbedeNikim
Chodziłem na muay thai kilka tygodni, zostawałem po treningach żeby zobaczyć jak walczą zawodnicy z grupy zaawansowanej i byłem przerażony jak ten sport jest brutalny i zarazem ucieszony, że może kiedyś ja będę miał takie umiejętności i będę umiał obronić się przed kimś mocno większym. Oni tam uczyli się bólu, przyjmowali bardzo mocne kopnięcia na całe ciało, ciosy na głowę i poprostu dalej stali i sie bili. Nie wyobrażam sobie też jaki to musi być ból dostać łokciem albo kolanem w glowe i zrozumialem że nawet taki ja który jestem słabej postury, gdybym opanował te ciosy łokciami to moge pokonać dużo większego faceta. Później mi nawalił kręgosłup i całe marzenia szlak trafił.
ludojadow
Dlatego gdybyś trenował muay thai wystarczająco długo to podczas ulicznej bójki nie sparaliżowałoby Cię wyłapanie w mordę bo raz, byłbyś przyzwyczajony do bólu, a dwa, adrenalina zrobiłaby swoje, a wypracowany automatyzm kazał by Ci od razu przyjąć pozycje walki i szukać sposobu wyprowadzenia skutecznych ciosów xD Ludziom którzy trenują dłuższy czas zwiększa się nie tylko tolerancja na ból, ale też gęstość kości od ciągłych uderzeń, czyli po prostu są jakby bardziej odporne na złamania i twardsze na swój sposób, co z kolei skutkuje mocniejszymi obrażeniami u przeciwnika xD Dodaj do tego uderzenia łokciami i kolanami wychodzącymi z biodra, a więc angażujące moc prawie calego ciała i później masz sytuacje, że jakiś niepozorny chłopaczek 175 cm pozamiatał o głowę wyższego dyskotekowego Sebę jak u autora tekstu który komentujemy xD
A ja trenuję od 7 lat i nikt mi mordy nie obił, brzydko mówiąc, bo mam mądrego trenera który nie wmawia nam bajek że karate przyda nam się w prawdziwej bójce. Nie wiem, jaką miałeś wiarę, że nauczone kata lub ciągle obserwowane kumite z tysiącem zasad przyda ci się w życiu.
Ale to też nie oznacza, że masz totalnie porzucić ten sport, skoro tak "straciłeś wiarę" - po prostu ogarnij że karate nie przebije sztuki Sebka, i wracaj na trening, dla własnego zdrowia i kondycji.
ludojadow
Dlatego właśnie zrezygnowałem z karate po jakoś 2 miesiącach i zapisałem się na muay thai, bo nie potrafiłem zrozumieć po co mi ten cały taniec kata, nie rozumielam sensu soto-uke i innych uke jak one mi się mają przydać na ulicy xD
Karate tradycyjne to typowa sztuka walki, z nastawieniem na sztuka. Jeżeli chodzi o realną samioobronę i umiejętnośc walki, to polecam Karate Kyokushin. Tam porządne sparingi i ciężki trening fizyczny, są na pierwszym miejscu.
Dragomir
Ale usportowienie karate kyokushin sprawiło, że głowa nie jest chroniona jak choćby w boksie, bo nie ma ciosów rękami na głowę. Poza tym w kyokushin jest walka na stojąco, brakuje parteru.
zdystansowany
Głowa jest chroniona tylko w boksie amatorskim (który jest na Olimpiadzie), w zawodowym już nie jest chroniona.
Dragomir
Okej. Miałem na myśli nie kask, tylko gardę. Mówi się o tym, są kopnięcia na głowę (prócz prostych w przód, na twarz) ale rękami nie wyprowadza się ciosów na głowę. A na ulicy to główny element. Tak więc kyokushin też nie jest odpowiedzią na agresję uliczną.
Karate tradycyjne to sport pokazowy, a nie kontaktowy.
Opiera się na wyuczonych - niepraktycznych z perspektywy sportów fullcontact - ruchów, które są odpowiedzią na inne wyuczone - niepraktyczne - ruchy
Efekt tego jest taki, że poza sparingiem z innym karateką ta sztuka walki jest totalnie niepraktyczna.
Dragomir
Trochę bzdura. Kop w głowę to kop w głowę. Karateka zrobi to lepiej niż przykurczony koksu.
Nigdy nie trenowałem sztuk walki, dawniej regularne "sparingi " odbywały się podczas dyskotek i zabaw tanecznych.
Umiejętności się poprawiało w boju. Nie karate, ale przede wszystkim to co ma się w głowie, psychika, odporność, siła czy szybkość.
Niekoniecznie ci najwięksi byli najlepszymi fajterami.
Wiadomo to od dawna a jakoś wszyscy instruktorzy zapominają o tym powiedzieć. Sztuki walki są skuteczne do 20 kilogramów różnicy wagi ciała. Jak malutki Chińczyk znający karate rzuci się na potężnego byka to w najlepszym razie może się od niego odbić i uciec.
ludojadow
Instruktorzy gdzieś to mają, masz im zaplacic i mysleć, że bedziesz drugim Brucem Lee xD A co do masy, masa ma znaczenie, ogromne znaczenie, ale dużo zależy od tego czy jest to tłuszcz czy czysty mięsień i co trenujesz, bo co z tego, że będziesz jakimś wielkim powolnym ulańcem, nawet takim 130 kg, ale jak dostaniesz jednego strzała w mazak od nawet 40 kg lżejszego wyćwiczonego typa, to Cie zamroczy na kilka sekund i te kilka sekund starczą mniejszemu żeby Cie obić do nieprzytomności, wieć nie jest to granica 20 kg, wszystko zależy od szybkości, zwinności, koordynacji, wytrzymałości xD Ja ważę teraz 114 kg, 193 cm, ale jest u mnie w klubie łepek 80 kg z groszami, prawie głowę niższy i niweluje moje lepsze warunki fizyczne umiejętnościami a zaznaczam, że też nie jestem kompletnym laikiem, bo trenuje trochę lat, tylko, że nie mam aspiracji do zawodów, a łepek po prostu jest lepszy i ja wyłapuje bęcki od mniejszego, jest w zasadzie kilku takich niepozornych na pierwszy rzut oka xD Trudny temat, niektórzy właśnie uważają, że złotym środkiem jest 90-100 kg wagi, i około 185-190 cm wzrostu, bo jest to najlepsze wyważenie pomiędzy wagą, wzrostem, zasięgiem kończyn i żeby nie tracić zbytnio na wytrzymałości i szybkości, ale czy to prawda, trudno stwierdzić, bo skoro nawet medialni fighterzy łamali tą zasadę xD Tyson był z metra cięty 178 cm wzrostu, a rozwalał zawodowców o głowę wyższych po 190 coś, Pudzian kiedy był mlodszy rozniósł na ringu o 82 kg cięższego Butterbeana, koleś ważył 200 kg a Pudzian 118 kg, mu nastukał xD Jestem otwarty na dyskusje xD
ludojadow
No i jeszcze dochodzi bariera psychologiczna xD Widzisz wielkiego typa, to po prostu instynkt każe się bać i spier..... a wielki typ jest pewny siebie, bo jest wielki i to działa na niekorzyść mniejszych, bo może mocno hamowac mniejszego xD Ja też byłem bardzo pewny siebie, bo ludzie zazwyczaj do mnie nie skaczą i mnie nie wyzywają, ani nie groża, ale była raz taka sytuacja gdzie chcieli mi obić ryj pod robotą i musiało minąć kilka sekund zanim zreflektowałem się co się dzieje xD
Dragomir
178 to z metra cięty? Aha.
upadlygzyms
@ ludojadow: Mój znajomy w jednorazowej akcji którą widziałem.
140 kg i ok. 185 cm wzrostu skoczył na adwersarza, podobno niezłego zabijakę. Zarobił w trakcie w twarz ale tej masy w locie nikt zatrzymać nie może. Po lądowaniu plecami na chodniku, agresor nie był zdolny do niczego. Kumpel usiadł na nim i wypłacił parę plaskaczy. Ciekawie brzmią przeprosiny gdy ciężko jest złapać oddech.
ludojadow
@Dragomir, wyjdz na ulicę i się rozejrzyj, 178 było średnim wzrostem dawno temu, teraz młode łepki mają po 180 kilka i to jest nowy standard, a chyba oficjalnie nawet 180 cm to srednia polskiego faceta, i zwroć uwage jak tą srednią zaniżają starsi niscy ludzie xD Nawet jak zapytasz się jakiejś laski co uważa o 178, to najpewniej powie, że niski xD
ludojadow
@Upadły, a jak duży był przeciwnik? xD
upadlygzyms
@ ludojadow: Tak ze 180 cm i ok. 80 kg. Raczej wysportowany. Po wyglądzie twarzy sądząc, zaliczył już niejedno uliczne mordobicie.
Kumpel dość szybko tracił oddech ale na krótką metę potrafił być naprawdę szybki.
Dajcie spokój Sebastianom. Posiadacze tego imienia niczym się nie różnią od posiadaczy innych imion.
Anonex
Mówiąc tak to trochę kłócisz się ze swoim nickiem
zdystansowany
Nie rozumiem czemu ludziom tak trudno jest napisać sebastian zamiast Sebastian. Nie znają czyjegoś imienia ale pieprzą że Sebastian.
Niestety jestem bardziej niż trochę skłócony z samym sobą. I wątpię że jakaś terapia na to pomoże.
Dragomir
Tak się utarło. Dresiwo to Seba, jest też Janusz, Brajan, Dżesika, Grażyna, Julka, Wiesiek i inne stereotypowe imiona ktore oznaczają pewne cechy a nie muszą się zgadzać z tymi w dokumentach.
zdystansowany
Jeśli chodzi o stereotypowe cechy a nie o imię to powinno być od małej litery pisane no chyba że jednak widzicie w ludziach o takich imionach takie cechy co źle o was świadczy. To co robicie to tak jakbyście pisali o prowadzącym burdel Alfons (a jest takie imię) a nie alfons.
Dragomir
Tyle że alfons (naganiacz w burdelu) nie wziął swoją nazwę raczej nie od imienia, w przeciwieństwie do podanych przeze mnie powyżej przykładów.
Karate nie nadaje się do ulicznej walki a sprawdzić się może kiedy naprzeciwko Ciebie stanąłby jakiś laik, ale tacy zazwyczaj unijkają bójek, a jak masz naprzeciwko jakiegoś gościa którego morda niejedną przemoc przyjęła i w dodatku nie zachowuje się jak przywykles że zachowuje sie przeciwnik na macie, tylko wchodzi w Ciebie na pełnej K, to zaczyna się problem xD Proponuje muay thai, kick boxing, albo krav mage xd Trenuje muay thai już trochę lat i kilka razy widzialem jak ktoś się rzucał do ziomków z klubu bo są z metra cięci i ich przeciwnicy nigdy nie wyszli na tym dobrze XD Tak samo jak kilka tygodni temu krążył film na internecie, że jacyś chyba anglicy pojechali do tajlandi i zaczepiali ludzi, bo byli pijani i o głowę wyżsi od niskich Tajów, no ale, wiadomo jak się to skończyło, bo trzeba być idiotą żeby zaczepiać ludzi w kraju gdzie sportem narodowym jest muay thai i większość go trenuje, normalne, że wyłapanie wpier....olu to kwestia czasu xD
Chodziłem na muay thai kilka tygodni, zostawałem po treningach żeby zobaczyć jak walczą zawodnicy z grupy zaawansowanej i byłem przerażony jak ten sport jest brutalny i zarazem ucieszony, że może kiedyś ja będę miał takie umiejętności i będę umiał obronić się przed kimś mocno większym. Oni tam uczyli się bólu, przyjmowali bardzo mocne kopnięcia na całe ciało, ciosy na głowę i poprostu dalej stali i sie bili. Nie wyobrażam sobie też jaki to musi być ból dostać łokciem albo kolanem w glowe i zrozumialem że nawet taki ja który jestem słabej postury, gdybym opanował te ciosy łokciami to moge pokonać dużo większego faceta. Później mi nawalił kręgosłup i całe marzenia szlak trafił.
Dlatego gdybyś trenował muay thai wystarczająco długo to podczas ulicznej bójki nie sparaliżowałoby Cię wyłapanie w mordę bo raz, byłbyś przyzwyczajony do bólu, a dwa, adrenalina zrobiłaby swoje, a wypracowany automatyzm kazał by Ci od razu przyjąć pozycje walki i szukać sposobu wyprowadzenia skutecznych ciosów xD Ludziom którzy trenują dłuższy czas zwiększa się nie tylko tolerancja na ból, ale też gęstość kości od ciągłych uderzeń, czyli po prostu są jakby bardziej odporne na złamania i twardsze na swój sposób, co z kolei skutkuje mocniejszymi obrażeniami u przeciwnika xD Dodaj do tego uderzenia łokciami i kolanami wychodzącymi z biodra, a więc angażujące moc prawie calego ciała i później masz sytuacje, że jakiś niepozorny chłopaczek 175 cm pozamiatał o głowę wyższego dyskotekowego Sebę jak u autora tekstu który komentujemy xD
A ja trenuję od 7 lat i nikt mi mordy nie obił, brzydko mówiąc, bo mam mądrego trenera który nie wmawia nam bajek że karate przyda nam się w prawdziwej bójce. Nie wiem, jaką miałeś wiarę, że nauczone kata lub ciągle obserwowane kumite z tysiącem zasad przyda ci się w życiu.
Ale to też nie oznacza, że masz totalnie porzucić ten sport, skoro tak "straciłeś wiarę" - po prostu ogarnij że karate nie przebije sztuki Sebka, i wracaj na trening, dla własnego zdrowia i kondycji.
Dlatego właśnie zrezygnowałem z karate po jakoś 2 miesiącach i zapisałem się na muay thai, bo nie potrafiłem zrozumieć po co mi ten cały taniec kata, nie rozumielam sensu soto-uke i innych uke jak one mi się mają przydać na ulicy xD
Karate tradycyjne to typowa sztuka walki, z nastawieniem na sztuka. Jeżeli chodzi o realną samioobronę i umiejętnośc walki, to polecam Karate Kyokushin. Tam porządne sparingi i ciężki trening fizyczny, są na pierwszym miejscu.
Ale usportowienie karate kyokushin sprawiło, że głowa nie jest chroniona jak choćby w boksie, bo nie ma ciosów rękami na głowę. Poza tym w kyokushin jest walka na stojąco, brakuje parteru.
Głowa jest chroniona tylko w boksie amatorskim (który jest na Olimpiadzie), w zawodowym już nie jest chroniona.
Okej. Miałem na myśli nie kask, tylko gardę. Mówi się o tym, są kopnięcia na głowę (prócz prostych w przód, na twarz) ale rękami nie wyprowadza się ciosów na głowę. A na ulicy to główny element. Tak więc kyokushin też nie jest odpowiedzią na agresję uliczną.
Karate tradycyjne to sport pokazowy, a nie kontaktowy.
Opiera się na wyuczonych - niepraktycznych z perspektywy sportów fullcontact - ruchów, które są odpowiedzią na inne wyuczone - niepraktyczne - ruchy
Efekt tego jest taki, że poza sparingiem z innym karateką ta sztuka walki jest totalnie niepraktyczna.
Trochę bzdura. Kop w głowę to kop w głowę. Karateka zrobi to lepiej niż przykurczony koksu.
Nigdy nie trenowałem sztuk walki, dawniej regularne "sparingi " odbywały się podczas dyskotek i zabaw tanecznych.
Umiejętności się poprawiało w boju. Nie karate, ale przede wszystkim to co ma się w głowie, psychika, odporność, siła czy szybkość.
Niekoniecznie ci najwięksi byli najlepszymi fajterami.
Wiadomo to od dawna a jakoś wszyscy instruktorzy zapominają o tym powiedzieć. Sztuki walki są skuteczne do 20 kilogramów różnicy wagi ciała. Jak malutki Chińczyk znający karate rzuci się na potężnego byka to w najlepszym razie może się od niego odbić i uciec.
Instruktorzy gdzieś to mają, masz im zaplacic i mysleć, że bedziesz drugim Brucem Lee xD A co do masy, masa ma znaczenie, ogromne znaczenie, ale dużo zależy od tego czy jest to tłuszcz czy czysty mięsień i co trenujesz, bo co z tego, że będziesz jakimś wielkim powolnym ulańcem, nawet takim 130 kg, ale jak dostaniesz jednego strzała w mazak od nawet 40 kg lżejszego wyćwiczonego typa, to Cie zamroczy na kilka sekund i te kilka sekund starczą mniejszemu żeby Cie obić do nieprzytomności, wieć nie jest to granica 20 kg, wszystko zależy od szybkości, zwinności, koordynacji, wytrzymałości xD Ja ważę teraz 114 kg, 193 cm, ale jest u mnie w klubie łepek 80 kg z groszami, prawie głowę niższy i niweluje moje lepsze warunki fizyczne umiejętnościami a zaznaczam, że też nie jestem kompletnym laikiem, bo trenuje trochę lat, tylko, że nie mam aspiracji do zawodów, a łepek po prostu jest lepszy i ja wyłapuje bęcki od mniejszego, jest w zasadzie kilku takich niepozornych na pierwszy rzut oka xD Trudny temat, niektórzy właśnie uważają, że złotym środkiem jest 90-100 kg wagi, i około 185-190 cm wzrostu, bo jest to najlepsze wyważenie pomiędzy wagą, wzrostem, zasięgiem kończyn i żeby nie tracić zbytnio na wytrzymałości i szybkości, ale czy to prawda, trudno stwierdzić, bo skoro nawet medialni fighterzy łamali tą zasadę xD Tyson był z metra cięty 178 cm wzrostu, a rozwalał zawodowców o głowę wyższych po 190 coś, Pudzian kiedy był mlodszy rozniósł na ringu o 82 kg cięższego Butterbeana, koleś ważył 200 kg a Pudzian 118 kg, mu nastukał xD Jestem otwarty na dyskusje xD
No i jeszcze dochodzi bariera psychologiczna xD Widzisz wielkiego typa, to po prostu instynkt każe się bać i spier..... a wielki typ jest pewny siebie, bo jest wielki i to działa na niekorzyść mniejszych, bo może mocno hamowac mniejszego xD Ja też byłem bardzo pewny siebie, bo ludzie zazwyczaj do mnie nie skaczą i mnie nie wyzywają, ani nie groża, ale była raz taka sytuacja gdzie chcieli mi obić ryj pod robotą i musiało minąć kilka sekund zanim zreflektowałem się co się dzieje xD
178 to z metra cięty? Aha.
@ ludojadow: Mój znajomy w jednorazowej akcji którą widziałem.
140 kg i ok. 185 cm wzrostu skoczył na adwersarza, podobno niezłego zabijakę. Zarobił w trakcie w twarz ale tej masy w locie nikt zatrzymać nie może. Po lądowaniu plecami na chodniku, agresor nie był zdolny do niczego. Kumpel usiadł na nim i wypłacił parę plaskaczy. Ciekawie brzmią przeprosiny gdy ciężko jest złapać oddech.
@Dragomir, wyjdz na ulicę i się rozejrzyj, 178 było średnim wzrostem dawno temu, teraz młode łepki mają po 180 kilka i to jest nowy standard, a chyba oficjalnie nawet 180 cm to srednia polskiego faceta, i zwroć uwage jak tą srednią zaniżają starsi niscy ludzie xD Nawet jak zapytasz się jakiejś laski co uważa o 178, to najpewniej powie, że niski xD
@Upadły, a jak duży był przeciwnik? xD
@ ludojadow: Tak ze 180 cm i ok. 80 kg. Raczej wysportowany. Po wyglądzie twarzy sądząc, zaliczył już niejedno uliczne mordobicie.
Kumpel dość szybko tracił oddech ale na krótką metę potrafił być naprawdę szybki.
Dajcie spokój Sebastianom. Posiadacze tego imienia niczym się nie różnią od posiadaczy innych imion.
Mówiąc tak to trochę kłócisz się ze swoim nickiem
Nie rozumiem czemu ludziom tak trudno jest napisać sebastian zamiast Sebastian. Nie znają czyjegoś imienia ale pieprzą że Sebastian.
Niestety jestem bardziej niż trochę skłócony z samym sobą. I wątpię że jakaś terapia na to pomoże.
Tak się utarło. Dresiwo to Seba, jest też Janusz, Brajan, Dżesika, Grażyna, Julka, Wiesiek i inne stereotypowe imiona ktore oznaczają pewne cechy a nie muszą się zgadzać z tymi w dokumentach.
Jeśli chodzi o stereotypowe cechy a nie o imię to powinno być od małej litery pisane no chyba że jednak widzicie w ludziach o takich imionach takie cechy co źle o was świadczy. To co robicie to tak jakbyście pisali o prowadzącym burdel Alfons (a jest takie imię) a nie alfons.
Tyle że alfons (naganiacz w burdelu) nie wziął swoją nazwę raczej nie od imienia, w przeciwieństwie do podanych przeze mnie powyżej przykładów.