#6nVtc

Wiosna, ciepłe popołudnie, ja — niespełna 15-letni chłopak oraz mój przyjaciel 17-letni Mariusz. Wioska, dzień jak każdy inny, szkoła, obowiązki domowe (praca na roli), a potem? No właśnie, co potem? Potem stało się coś, czego nigdy nie zapomnę.

Mieszkaliśmy na wsi, w sumie dalej tam mieszkam, autem jeździłem już od podstawówki, znałem wszystkie polne drogi we wsi. Tego dnia rodziców nie było w domu, a ja bez ich wiedzy wziąłem leżące kluczyki od starego, rzadko używanego samochodu i pojechałem do Mariusza. Jego rodziców też nie było w domu, pomogłem mu w jego obowiązkach (jak to na gospodarce) i chcieliśmy pojeździć samochodem, nie po szosie, po polnych drogach. Nie wiem, która to była godzina, mało pamiętam z tego co się później działo. Wsiedliśmy, ja za kierownicą, Mariusz z boku. Nie wiem, jaką mieliśmy prędkość, myślę, że koło setki, jechaliśmy jakąś polną drogą, straciłem panowanie, zsunęliśmy się z burty, dachowaliśmy chyba kilka razy, ja trzymałem się kierownicy, Mariusz jechał bez pasów, pamiętam jak „latał” po samochodzie, nie wiem, czy krzyczał, czy nie. Auto się zatrzymało, nie wiedziałem, czy wysiąść, ale wysiadłem. Mariusz nic nie mówił, podbiegłem do tylnych drzwi, żeby je otworzyć, próbowałem obudzić Mariusza — nie reagował. Byłem w szoku, nie pamiętam, co było dalej. Przyjechała policja, pogotowie, nie wiedziałem, co się stało, zabrali mnie do szpitala, tam się dowiedziałem, że Mariusz nie żyje, zmarł na miejscu, a ja? Nie miałem nic na swoje usprawiedliwienie.

Minęły lata, żyję, mam się dobrze, chodzę do psychologa, takie dni jak dziś wracają bardzo rzadko. Nikt mnie o to nie obwiniał, wiem, że to głównie moja wina, wyrok, jaki dostałem, to jedynie dozór kuratora. Moi rodzice i rodzice Mariusza obwiniają siebie. Nikt nie powiedział, że to moja wina, ale ja wiem to i tak. Dalej jest mi ciężko z tym żyć, w głowie mam tylko jedno zdanie: „gdybym mógł cofnąć czas”. Wiem, że nic nie wróci Mariuszowi życia. Ale czasem wolałbym chyba być szykanowany za to, co mu zrobiłem. To przynajmniej byłaby jakaś kara dla mnie.
Meluzyna12 Odpowiedz

To nie była Twoja wina w 100%. Mariusz też powinien umieć sam myśleć i nie wsiadać z Toba do samochodu a jak już wsiadł to powinien zapiąć pasy

An0n Odpowiedz

Powinno to być ostrzeżenie dla osób jeżdżących brawurowo, które się popisują i myślą, że auto to zabawka

Gargal Odpowiedz

Wręcz identyczna historia wydarzyła się 17 lat temu , tez na wiosce, też w Maluchu, też jeden zginął na miejscu, drugiemu nic się nie stało.
Też później rodziny mocno się sądziły kto zawinił.
Dużo podobieństw, nie będę zdradzał szczegółów, w końcu to anonimowe wyznanie

Dragomir

Maluch nie ma tylnych drzwi.

Livarot Odpowiedz

Niedawno był podobny wypadek. Podobny ale zupełnie niegroźny bo 14 latek wziął samochód rodziców bez ich wiedzy i jak pojechał to rozwalił sąsiadom ogrodzenie. Nikt nie ucierpiał poza stratami finansowymi a i tak powiedzieli o tym w telewizji. A tu śmiertelny wypadek , dachowanie , tak naprawdę nie wiadomo do końca kto prowadził ( mogłeś kryć kogoś dorosłego) a nikt nigdy nie słyszał o takiej historii. No i nie da się jechać polną drogą sto na godzinę. Nie próbujcie ale uwierzcie.

Meanness

Trochę się zastanawiam czy to nie jest historia z bardzo dawnej przeszłości. Istotnie, jeśli zdarzyłaby się niedawno, musiałaby być bardzo dokładnie udokumentowana i raczej nie byłoby możliwości, by się wydarzyła i nie było o tym w telewizji. Jednak, jeśli wydarzyła się jakieś 50 lat temu i po prostu dzieciaki na jakieś małej wsi wzięły malucha i pojechały ile się dało nim, ale autor to zapamiętał, że chyba aż sto na godzinę jechał to byłoby to możliwe. Może gdzieś w gazecie z tamtego czasu była jakaś wzmianka, ale dzisiaj już nikt o tym by nie pamiętał. Jest wspomniane jedynie, że "minęły lata". Ale nie wiemy ile. Więc może była taka sytuacja kilka lat temu i było wszystko w telewizji, ale i tak dzisiaj nikt nie pamięta, albo było to bardzo dawno i wzmianka była w gazecie. Oczywiście istnieje też szansa, że historia się nie wydarzyła. Nawet istnieje nadzieja, że się nie wydarzyła i wszyscy są zdrowi i szczęśliwi. Jednak niestety wciąż jest opcja, że to jednak prawda.

ohlala

A to oglądasz i czytasz wszystkie wiadomości o wszystkich wypadkach w Polsce? Ja nie słyszałam o tym 14-latku, więc też Ci powiem, że kłamiesz! :P

Z tą prędkością, to autorowi wydaje się, że tak szybko jechał. Mózg sobie dopowiada po latach. Historia może i zmyślona, ale argumenty masz słabe.

MaryL2

Tak właśnie myślałam, że będzie taki komentarz. Ale nie sądzę, że to tak działa w mediach, że jest jakieś sito i historie powyżej pewnego poziomu tragiczności trafiają do mediów. To działa bardziej jak wirale w internecie. Jest masa wypadków, masa samobojstw, utonięć i tragedii. A tylko niektóre trafiają do gazet. A jeśli akurat jest inna historia grzana, to reszta przejdzie niezauważona. Np jeśli są wybory, powodzie, huragan, to historie o porzuconym dziecku w oknie życia, albo kimś, kto zaginął się nagle nie pojawiają. Jesli już dużo było o wypadkach samochodowych, to kolejny się pewnie nie pojawi.

Dodaj anonimowe wyznanie