#6Pb1H
Dużo razy tak miałem, że będąc w miejscu publicznym, obca kobieta rzuciła zdaniem, uśmiechnęła się, czekała na reakcję...
Myślałem nad tym, co jeśli to kobiety wybierają sobie faceta, pozwalają się poderwać, jednocześnie dając nam iluzję, że to my podrywamy.
Takie pociągnie po cichu za sznurki.
Kojarzysz tego mema? "Jak dać chłopakowi znać, że mi się podoba, ale tak, żeby on nie wiedział, że sama dałam znać, tylko żeby myślał, że sam się domyślił?"
Właściwie to jest kobieca supermoc, tak coś zasugerować facetowi, żeby myślał, że to jego pomysł i był z tego dumny.
Czasem nawet po dłuższym czasie. "Co by było, gdybym ja wtedy"...
Facet myśli że jest myśliwym i poluje na kobietę. Prawdę uzmysławia sobie dopiero gdy wisi jako trofeum w domu kobiety ;)
Generalna reguła to to że nie ma reguł.
Od tej reguły są oczywiście regularne wyjątki.
Niektóre sytuacje potrafią nawet po 15 latach się przypomnieć, a nawet i te z podstawówki się przypominają (np. dlaczego koleżanka, która zabiegała o Twoją uwagę a ty ją ignorowałeś z czasem zaczęła cię nie lubić i dokuczać)
Ja nigdy nie potrafiłem rozpoznawać flirtu, że się podobam etc. Dziewczyny/kobiety często odbierały to jako grę w niedostępnego i o dziwo wychodzi na to, że jeszcze bardziej je to nakręcało, by zabiegać o mnie.
Dalej tak mam, ale ja nie szukam od lat kobiety, więc to nie problem 😉
"Dużo razy tak miałem, że będąc w miejscu publicznym, obca kobieta rzuciła zdaniem, uśmiechnęła się, czekała na reakcję..." Ja też tak parę razy miałem, zwłaszcza w autobusie czy tramwaju, ale na szczęście nie zareagowałem; "na szczęście", bo zawsze okazywało się, że dana dama kierowała swe uśmiechy do kogoś znajomego stojącego za mną... Niska samoocena mnie ratowała od reakcji na akcję skierowaną nie do mnie. ;)