#5lGiE
Po ponad dwóch latach związku dowiedziawszy się, że Ania zaszła w ciążę z sąsiadem z jej wioski, rozstaliśmy się z dnia na dzień. Nie urządzałem awantur, choć serce mi pękało. Podziękowałem za wspólne chwile, pożegnaliśmy się spokojnie i od tamtej pory nie mieliśmy kontaktu. Z dnia na dzień staliśmy się dla siebie obcymi ludźmi.
Z matematyki nigdy nie byłem orłem, ale radziłem sobie — dostateczne, czasem dobre oceny. Jednak po rozstaniu z Anią wszystko się zmieniło. Gdy wieść o naszym zerwaniu dotarła do jej rodziny, na lekcjach u jej ciotki zaczęły się problemy. Dostawałem same jedynki — z kartkówek, sprawdzianów, odpowiedzi ustnych. Przy tablicy słyszałem, że nie zdam matury, że będę nikim, zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć. Jak się później okazała, Ania, obawiając się reakcji bliskich, przedstawiła mnie jako tego, który „kopnął ją w tyłek bez mrugnięcia okiem”. Stałem się tym złym. W efekcie co roku miałem poprawki, które przed komisją zdawałem bez problemu.
Od tamtych wydarzeń minęło 10 lat. Jestem programistą, mam dobrą pracę i szczęśliwe małżeństwo. Może dla niektórych „zostałem nikim”, ale dziś patrzę na to z innej perspektywy. Nie mam żalu do Ani — rozumiem, że postąpiła tak ze strachu. Ale do jej ciotki czuję ogromny żal. Jako nauczycielka nie oceniała mojej wiedzy, tylko dała się ponieść osobistym uprzedzeniom. To było po prostu nieuczciwe i tego nigdy jej nie wybaczę.
Wow. Ależ dojrzałość emocjonalna u autora. I to już jako młodego chłopaka. Brawo ten pan.
Wyrazy uznania i szacunku, Autorze.
Co do matematyczki - żal, pretensje są tu w pełni zrozumiałe. Jednak trzymanie się ich kurczowo nie jest korzystne. Tam, gdzie zatrzymujemy emocje, zatrzymujemy też naszą energię życiową. Tworzymy w sobie blokady, co może mieć fatalne skutki, nawet zdrowotne. Nie opłaca się.
Dlatego w podobnych sytuacjach warto zrobić mały krok wstecz, wziąć głęboki wdech i pomyśleć sobie: hmm, a może kiedyś jednak wybaczę? Może, gdy kiedyś będę gotów, całkowicie wypuszczę te zatrzymane emocje i uwolnię się od tego na zawsze?
Nie dla tej osoby, bo ona mnie nie obchodzi. Dla samego siebie. Bo kocham siebie i wybieram być beztroskim, szczęśliwym człowiekiem.
Taka prosta myśl, a już tworzy w nas przestrzeń do zmian. Do pozwolenia sobie na nową jakość, na uwolnienie tego, co tak bardzo wciąż jeszcze boli. To nie musi się stać dziś czy jutro, ale uchylamy już leciutko drzwi, by kiedyś do nas przyszło. W odpowiednim dla nas miejscu i czasie. :)
"w podobnych sytuacjach warto zrobić mały krok wstecz, wziąć głęboki wdech i pomyśleć sobie: hmm, a może kiedyś jednak wybaczę?" Uwielbiam to namawianie do wybaczenia osobie, która ma to wybaczenie w... i nigdy się o nie nie starała. :)
szarymysz
Nie robisz tego dla niej. W pewnym sensie ona nie ma tu żadnego znaczenia. Robisz to tylko dla siebie.
Bagaż emocjonalny bardzo dużo waży i może mocno wpływać na nasze życie. Na nasze życiowe decyzje, relacje z ludźmi, postrzeganie świata, sposób odżywiania, na nasze ciało.
To jak taszczenie wszędzie ze sobą ogromnego plecaka wypełnionego cegłami. Dzień w dzień, całymi latami. Można? Jasne, że tak, zakazu nie ma. Wprawdzie z biegiem czasu zacznie szwankować kręgosłup, będą pobolewać stawy, wygnie się miednica, pojawi się kłucie w przeciążonym sercu - ale jak ktoś chce tachać cegły, będzie tachał i już.
Tylko po co?
Po co?
Dokładnie to miałam napisać co @czaroit. W wybaczaniu nigdy nie chodzi o tę osobę, której się wybacza, tylko o twój własny spokój. Czaroit jest w ogóle naprawdę mądrą i doświadczoną życiowo osobą i warto jej słucha
To rodzina Ani nie potrafiła dodać dwa do dwóch i skojarzyć jej że obecny chłopak zerwał z nią z powodu ciąży z innym? Nikomu to na myśl nie przyszło? Nikomu???
Większość rodziców nie myśli tak źle o swoich dzieciach. Skoro miała od lat jednego chłopaka, to automatycznie zakładali, że dziecko jest jego. Łatwiej o nim pomyśleć, że porzucił dziewczynę i dziecko, niż o własnej córce, że się puściła.
=> ArabellaStrange "Skoro miała od lat jednego chłopaka, to automatycznie zakładali, że dziecko jest jego."
Mam nadzieję, że kierując się tym założeniem nie namówili jej na ciąganie go po sądach o alimenty. Albo może i namawiali ale ona zdawała sobie sprawę, że nie ma szans na to.
@szarymysz, „od tamtych wydarzeń minęło 10 lat”, a autor nie wspomina o alimentach.
No to jej nie wybaczaj, nie masz takiego obowiązku. Tym bardziej, jeśli nie jesteś związany w jakikolwiek sposób z tą kobietą - czy to na polu zawodowym czy prywatnym.
A zgłosiłeś tą sprawę do dyrektora, czy kuratorium?
Która to szkoła? Ta baba jeszcze tam pracuje? Jeśli tak, to można zamieścić podziękowanie dla niej na mapach gugla w opiniach
Żal już nie pomoże, ale faktycznie postawa nauczyciela, który niesprawiedliwie kogoś ocenia lub daje odczuć uczniom, że ma władzę jest godna potępienia, a niestety takich patologii dużo w Polsce.