#5T6wx

Zostałam bez pracy. Co prawda tylko na dwa miesiące, ale przez ten czas nie dostawałam wynagrodzenia. Rodzice się wypięli i stwierdzili, że skoro mieszkam od czterech lat ze swoim chłopakiem i żyjemy jak małżeństwo, to niech on mi pomoże.

Chłopak obiecywał cuda na kiju, a skończyło się na tym, że raz na tydzień szedł na małe zakupy. Żyliśmy głównie z zapasów, które zrobiłam za ostatnie pieniądze na samym początku bezrobocia. Zostałam tak naprawdę sama. No, z ostatnimi 30 zł w portfelu. Mówię, że nie mam już spodni, że sukienki nie mam na wesele jego siostry, że nie mam już nic. Cisza.

Nie będę błagać ani prosić się o łaskę. Po prostu jest mi przykro, myślałam, że najbliżsi mi pomogą. I nie, nie chcę być utrzymanką, ale na litość boską, on co chwila wchodzi na konto bankowe i się chwali, że w tym miesiącu już pięć tysięcy odłożył, a mnie nie stać na spodnie. Nie sądziłam, że tak to będzie wyglądać. Myślałam, że w związku się sobie pomaga.
Ifyoulikeme Odpowiedz

Relacje i wsparcie to osobny temat, ale skoro od 4 lat mieszkasz samodzielnie i domyślam się, że co najmniej od tylu pracujesz, a nie masz oszczędności które pozwoliłyby przetrwać ci 2 miesiące, to coś jest bardzo nie tak i musisz solidnie przepracować swoje podejście do oszczędzania i bezpieczeństwa finansowego. To raz, a dwa: serio, nie pracujesz od kilku tygodni, i już nagle nie masz żadnych spodni ani sukienki? Bo brzmi to jak próba wykorzystania sytuacji i wyłudzenia kasy od chłopaka. Zamiast się prosić, zastanów się co jest naprawdę niezbędne, a potem umów się z chłopakiem czy rodzicami na pożyczkę, którą spłacisz, gdy zaczniesz zarabiać. I serio, zamiast się żalić, licz na siebie. Trzeba zawsze mieć oszczędności i być sobie w stanie poradzić bez darowizn.

ArabellaStrange

Trafny komentarz, chciałam napisać podobny, nie będę się powtarzać.

MaryL2

Jeśli nie odłożyła przez 4 lata takiej sumy, żeby przeżyć 2 miesiące, to i później nie uzbiera, żeby odłożyć. W ogóle dziwna sytuacja, chłopak chwali się że ma 5 tysięcy? To bardzo mała suma przy obecnych cenach najmu itp, nie wiem czy jest czego mu zazdrościć. No chyba, że się chwali tym, że zaczął oszczędzać, samym tym faktem, że jest przedsiębiorczy. To wtedy fajnie :)

MaryL2

*to i później nie uzbiera żeby oddać

Rychumiszcz

Czy Ty mieszkasz w Polsce ? Jezeli tak to brzmisz jak jakiś odklejony poseł albo inny Janusz biznesu który zupełnie nie zna realiów

Dragomir

On się chwalił że w tym miesiącu już odłożył 5 tys., a nie w ogóle. No fajnie jak się ma możliwość odłożenia pieniędzy, ale opłacić samodzielnie czynsz, jedzenie, rachunki i jeszcze odłożyć tak żeby w razie utraty pracy moc spokojnie żyć przez kilka tygodni przy takich samych wydatkach, to nie z każdej pensji można sobie na to pozwolić.

Nie chciałem tego pisać panie @Rychu, bo znowu przyjdzie tu zaraz jakiś śmok i zacznie mi mówić, że kolejny raz bronię kogoś kto nie ma pieniędzy, czyli że sam jestem biedakiem, patusem albo nie umiem gospodarować pieniędzmi bo już raz tak było. Taka życzliwa jest tu społeczność, że współczucie i zrozumienie czyjej sytuacji jest tak odczytywane. Najlepiej być wyniosłym skurczybykiem, który pisze innym żeby oszczędzali lub zmienili pracę, dokształcili się, rozwinęli, pokończyli kursy...po czym pójść do firmy którą dostało się od rodziców, popierdziec w stołek i pilnować tylko żeby jakoś szło (nie musieć niczego budować, bo już jest) i zapłacić swoim robolom najniższą krajową, po drodze narzekając jaki to ZUS i US są pazerne i ich okradajom z piniendzy.

Ifyoulikeme

Dragomir, płaczesz jaka społeczność tu jest zła, ale sam się wystawiasz kolejny raz z tym samym farmazonem. Zawsze piszesz, że jak ktoś coś ma, czegoś się dorobił, to tylko i wyłącznie dlatego, że "dostał od rodziców" i nie ma innej możliwości. Deprecjonujesz wartość ciężkiej wieloletniej pracy mnóstwa osób, które nigdy niczego nie dostały, ale wypracowały ciężką harówką zamiast siedzieć i łkać że nikt im nie dał, a potem płaczesz, że społeczność jest niemiła.

Ifyoulikeme

A co do oszczędności to różnie bywa i różne są sytuacje, ale na ogół jest to kwestia priorytetów. Zarabiałem kiedyś minimalną pensję, ale z każdej chociaż stówkę miałem odłożoną. Ale nie kupowałem wtedy nowych ciuchów na każdą okazję, i zresztą nadal tak nie robię. Kojarzy mi się scenka z przedszkola mojej córki, gdzie jedna z matek się wykłócała, że dzieci nie powinny jeździć na wycieczki (to była np. wycieczka tramwajem do muzeum za 15 złotych) bo jej nie stać i to jest dyskryminacja. Ta sama pani miała zawsze zrobione paznokcie i sztuczne rzęsy i zawsze widziałem ją z fajką przed przedszkolem. Ona też zapewne nie miała z czego oszczędzić.

Dragomir

Nie płaczę, ale widzę że znowu się tu wymądrzasz jakbyś wszystkie rozumy pozjadał w tym temacie.
Tak, można coś osiągnąć ciężką pracą. Można oszczędzić. Można być wykładowcą fizyki kwantowej na Harvardzie dzy innym Oxfordzie. Można być mistrzem świata w skoku w dal. Każdy może być każdym, cieszę się że jesteś taki utalentowany i zaradny, aż miło się z Tobą rozmawia :)

Ifyoulikeme

A ty jak zwykle jedziesz jakimiś skrajnościami. Porównujesz posiadanie jakichkolwiek oszczędności do bycia fizykiem kwantowym na Harvardzie? Że to niby tak samo trudne i nieosiągalne? I nie, nie jestem wyjątkowy ani utalentowany, ale na pewno jestem pracowity i nie znoszę siedzenia i narzekania tam gdzie da się coś zrobić i poprawić.

Dragomir

To już wiem. Wiem także, że nie pomógłbyś swojej dziewczynie finansowo w potrzebie, a jeśli tak, to wyliczałbyś jej każdy grosz i wypominał, jaka to jest niezaradna i jakie ma szczęście że ma Ciebie bo inaczej by umarła z głodu, a to wszystko tylko po to by pokazać jej, jaki to jesteś zaradny i szczodry, jeśli już z wielkiej łaski zechcesz jej pomóc.

Fajne jest takie dopowiadanie cech komuś? Ty dopowiedziałeś moje cechy, ja Twoje. 1:1.

Zobacz więcej odpowiedzi (1)
anonimowe6692 Odpowiedz

No to miałaś okazję zweryfikować chłopaka, nie zdał tego życiowego testu. Jeśli nie chcesz spędzić reszty życia z kimś, kto Cię wystawi w potrzebie, polecam rozstanie. Przerabiałam to na własnej skórze z byłym. Jak on był w potrzebie, to nie przeszkadzało mu, że wszystkie koszty utrzymania były na mnie. Mi też nie przeszkadzało, dopóki sytuacja się nie odwróciła i okazało się, że wsparcie to jest tylko w jedną stronę.

Ifyoulikeme

Ale czemu od razu "wystawi"? Z opowieści wynika, że robił zakupy. Życzenia zakupu spodni i sukienki wydają się przesadzone - wszystkie ubrania zniszczyły się jej w ciągu kilku tygodni?

anonimowe6692

Nie wiem jak ze spodniami, może akurat taki moment, że potrzebowała na już, ale sukienka na wesele to jest normalny wydatek

karlitoska

Ifyoulikeme po 4 latach wspólnego mieszkania, czyli zażytej relacji facet nie może jej kupić spodni? Wtf? Ja jak straciłam pracę to mi wtedy jeszcze mój chłopak dał kartę do swojego konta żeby mogła swobodnie robić zakupy. Żyliśmy razem, to się razem gospodarowaliśmy. No, ale może to wyjątek, bo mieliśmy też wspólne cele na przyszłość. Dla mnie facet zawalił po całej linii.

Ifyoulikeme

Karlitoska, twój facet chciał to dał, a ten najwyraźniej nie chciał, a może miał do tego powód? Znamy tylko jedną stronę historii, i ta jedna strona i tak mnie nie przekonuje, bo fakt, że po latach pracy dziewczyna nie mam żadnych oszczędności i musi się prosić o kupienie spodni, jest dla mnie całkowicie niepojęty. Może więc facet ma powód takiego zachowania, na przykład dziewczyna wiecznie od niego oczekuje prezentów i ma tego dość, albo może wiele razy jej mówił żeby zaczęła oszczędzać, a ona rozwalała każdą wypłatę, więc facet chce żeby na własnej skórze odczuła konsekwencje swoich marnych wyborów? Nie wiem jak tam jest, faktem jest, że z tego co rozumiem, zapewnił jej utrzymanie przez ten czas (zakupy, rachunki), a wydawać na jej zachcianki nie miał obowiązku.

anonimowe6692

Nie będziesz jego oceniał, bo nie znasz całej historii, ale ją za brak oszczędności już mozesz? Bardzo wygodnie. To, że nie chciał i wolał ją stresować życiem z zapasów świadczy o nim lub jego podejściu do niej już wystarczająco. A to, że ona nie ma oszczędności - może je akurat wydała np. na wkład własny na mieszkanie i nie spodziewała się, że straci pracę. Tu też nie znasz historii. Tak czy inaczej gość pokazał swoje podejście do niej, skoro tak jest po 4 latach związku, to nie ma co oczekiwać, że będzie kiedykolwiek inaczej.

Ifyoulikeme

Ale co pokazał, jakie podejście? Przecież opłacał rachunki, miała gdzie mieszkać i co jeść. Zabezpieczył jej potrzeby. A ciuchów może sam sobie nie kupuje co chwilę nowych bo oszczędza na mieszkanie czy co tam, nie widzę powodu, dlaczego miałby jej kupować. A jak widzę ten dramatyczny ton dziewczyny "mówię mu, że nie mam spodni, sukienki nie mam, nie mam już NIC", to nie mogę się oprzeć wrażeniu, że jest mocno roszczeniowa. Nie ma już NIC po kilku tygodniach bez pracy? Co się kryje za tym NIC, za które miał zapłacić, oprócz wspomnianych spodni i sukienki?

anonimowe6692

Żyłam przez 6 lat z gościem, który się ze mną tak rozliczał co do grosza i nic mnie bardziej nie frustrowało. 6 lat razem, 4 lata wspólnego mieszkania i rozliczaliśmy się za zakupy do mieszkania i wszystko. Ja machalam ręką, że daj spokój, co za różnica, przecież skoro planujemy wziąć ślub bez rozdzielności majątkowej, to co za różnica. On nigdy. No i wyszło ostatecznie na to, że on mimo tego co mówił, wcale nie był zdecydowany czy to jest związek na stałe. Na pewno się mu oplacal, bo dzięki temu mieszkał za darmo w mieszkaniu moich rodziców, jeździł za darmo moim samochodem (tu mu jakoś nie przeszkadzało, że za benzynę, naprawy i przeglądy place tylko ja). Nie miałabym problemu z tym, żeby większość wydatków była na mnie, jeśli miałabym lepsza sytuację finansową, ale jak się okazuje, że to działa tylko w jedną stronę, to znaczy, że "partnerowi" wcale aż tak na mnie nie zależy. Jedynym dziwnym wymogiem co do wydatków tutaj są spodnie, sukienka na wesele to norma. Ale oszczędzając na zakupach spożywczych, tak że musieli ogarniać z zapasów, nie chcąc jej pomóc z tą sukienka, on jej nie dał poczucia bezpieczeństwa. Nie pokazał, że może na niego liczyć w sytuacji, gdy powinie jej się noga. I tak, to świadczy o jego podejściu do niej i z moich doświadczeń to z reguły świadczy, że jemu aż tak na niej nie zależy, żeby warto było brnąć w ten związek dalej. To są czasem małe rzeczy - np. to czy ktoś kupuje partnerowi trafione prezenty, ale takie małe rzeczy potrafią bardzo celnie pokazać faktyczną wartość relacji, znacznie celniej niż zapewnienia. Gdybym teraz wpadła z jakiegoś powodu w problemy finansowe, to mam pewność, że mój mąż obsypałby mnie pieniędzmi, żebym się przypadkiem przez sekundę nie poczuła niepewnie i ja zrobiłabym dla niego to samo. I takiego związku autorce życzę, ale to nie z tym gościem

AaRr Odpowiedz

Rozumiem w takiej sytuacji zapłacenie przez partnera rachunków czy zrobienie zakupów ale ubrania? Chyba jakieś masz i nie trzeba na każdą okazję nowej sukienki, ubrania nie niszczą się w chwilę.

AaRr

Może najwyżej dogadaj się czy by Ci na te ubrania pożyczył i oddasz jak będziesz miała pracę, to wydaje mi się rozsądne, jeśli on się zgodzi.

karlitoska

Nigdy nie czaiłam jakiegoś pożyczania sobie i oddawania w związkach. Czaję jeszcze jak ludzie się spotykają chwilę, ale jak mieszkają razem? Jak się tak rozliczają to raczej są współlokatorami, a nie parą.

Ifyoulikeme

Karlitoska, taki układ jak mówisz jest najl, ale działa tylko w związku, w którym jest w kwestii finansowej równowaga jeśli chodzi o branie i dawanie. Czyli że żadna ze stron tego nie nadużywa. Skoro w tym związku tak nie jest, to prawdopodobnie jest jakiś powód, np jedna strona oczekuje, że ciągle coś będzie dostawać bo się jej należy.

karlitoska

Ifyoulikeme to masz rację. Z tym, że ja wgl nie biorę pod uwagę opcji związku z kimś nieodpowiedzialnym finansowo, może dlatego mam takie podejście. Wiadomo, można mieć jakieś głupie zachcianki, które niekoniecznie druga strona popiera, ale jest pewna granica, szczególnie jak się ma wspólne zobowiązania i plany finansowe.

Dragomir

Jeżeli kryterium finansowe jest przeszkodą w waszych związkach, to przypominają one bardziej partnerstwo zawodowe niż związek oparty na miłości, ale co ja tam wiem.

Ifyoulikeme

Dragomir, ewolucja ukształtowała nas tak, że faceci są na ogół wzrokowcami, bo szukają płodnej samicy, a kobiety szukają poczucia bezpieczeństwa, kogoś z kim można bezpiecznie wychować potomstwo. U niektórych idzie to w ekstremum i lecą na kasę, ale większość nie leci na kasę bo same ją sobie ogarniają, ale tego samego oczekują od partnera, żeby był zaradny i miał z czego żyć. Nie są to żadne wydumane "kryteria finansowe", tylko świadome budowanie życia i rodziny z kimś, kto się do tego nadaje.

Ifyoulikeme

Bo jak ktoś umie tylko siedzieć i jęczeć że życie jest niesprawiedliwe, i zazdrośnie zaglądać innym do portfela zamiast samemu coś zarobić, to przykro mi, ale kiepski jest z niego materiał na życiowego partnera.

Dodaj anonimowe wyznanie