#5MS7R
Pewnego dnia, w drodze do domu, mój tata jak zwykle jedną dłonią prowadził rower, a drugą, trzymającą papierosa, raz po raz podnosił do ust. Po krótkiej obserwacji wydobywającego się z papierosa dymu sklasyfikowałam tę małą śmierdzącą rzecz jako śmieć i cierpliwie czekałam, co też mój tata z nią zrobi. Po kilkunastu sekundach doczekałam się odpowiedzi: papieros poszybował prosto w trawę, a mój rodziciel, jak gdyby nigdy nic, gwiżdżąc, oddalał się z rowerem.
Oburzona, możliwie najgłośniej krzyknęłam na całe osiedle:
– Ojcze, zanieczyszczasz środowisko!
Nigdy nie widziałam, żeby ktoś był tak czerwony i tak szybko biegł do kosza na śmieci, jak mój tata wtedy. Następnego dnia nie miał już ze sobą papierosa, dwa dni później także. Dopiero po paru latach dowiedziałam się, że wówczas 36-letni facet z dnia na dzień rzucił po 18 latach nałogowe palenie tylko dzięki temu, że upomniała go mała dziewczynka.
Czego się nie robi dla córki <3
no i zajebiście zrobiłaś, nienawidzę śmieciarzy którzy rzucają pety byle gdzie
Palenie przy dziecku i rzucanie petów w trawę. Ble. Fuj.
Pieciolatka uzywajaca wolacza.
Jak bardzo literackiego jezyka musieli uzywac jej rodzice na codzien, aby wchlonawszy ten wplyw aktywnie zaczac mowic w ten sposob.
Może śpiewali "Abba, Ojcze" i zapamiętała.