#52Pw4
Małe dzieci czasem wpadają w histerię, gdy nie mogą czegoś na rodzicach/opiekunach wymusić. Mam takiego w rodzinie. Rodzice młodego (ma 2 lata) starają się dobrze go wychowywać i ogólnie młody jest dość ogarnięty, ale zdarzają mu się czasem „filmy” w miejscach publicznych.
Tak się złożyło, że ja, ciocia, musiałam młodego ostatnio przypilnować... W trakcie zabawy wpadł na jakiś szatański pomysł, którego mu zabroniłam. Młody w ryk (bo to nie był płacz, tylko szantaż), a ja... zaczęłam ryczeć tak samo jak on.
Zgłupiał. Poskutkowało.
Bo to skutkuje. Owszem, zgłupiał, a dzięki temu udało się odwrócić jego uwagę i umysł mógł wskoczyć na proste tory.
Takie histerie są normalne i mijają z wiekiem. To nie jest kwestia „szantażu”. Serio, dwulatek nie ogarnie czegoś tak złożonego, zwłaszcza będąc w stresie. On po prostu bardzo bardzo czegoś chce, całym soba. A kiedy nie może tego dostać, to jest bardzo bardzo smutny. Też całym sobą.
Istotą tego zachowania nie jest brak wychowania. To jest kwestia rozwoju mózgu. A raczej braku rozwoju np. kory przedczołowej, co sprawia, że małe dzieci nie potrafią kontrolować impulsów i nie radzą sobie z zalewającymi je bodźcami. I co jakiś czas wyłącza im się system. Muszą się wypłakać, potem system się resetuje i mózg znowu zaczyna działać. I wtedy można tłumaczyć i wychowywać. W histerii - nie da się.
ale ty pie*dolisz...
Ja to wiem, Ty to wiesz, ale teraz jest tak mało dzieci, a nawet jak są to rodziny nie żyją ze sobą na tyle blisko, żeby członkowie, którzy dzieci nie mają często nie uczestniczą w ich dorastaniu i potem masz taki mądry komentarz jak ten kruxa. Jedynie dzieci, które nie przeżywają takich momentów to te w domach patologicznych gdzie jest przemoc i dzieci próbując stłamsić emocje np. moczą się albo kiwają… 2 lata to okres, w którym mały człowiek zaczyna dopiero naukę zarządzania swoimi emocjami.