#3z8xQ
Miałam około 13-14 lat, jak coraz częściej zaczął nas odwiedzać mój wujek (mąż kuzynki mojego ojca i jednocześnie jego najlepszy przyjaciel). Wujek i jego dzieci były z nami bardzo blisko. Mój tata zaczął coraz więcej pić, a wujek mu w tym pomagał, przynosił wódkę, namawiał. Często zapraszała go też mama. Tata pijany chodził spać, a mama z wujkiem flirtowali, cmokali, wychodzili gdzieś w nocy... wiem, bo nie spałam. I tak alkoholizm mojego taty się powiększał, a mama z wujkiem coraz mniej się kryli... Kiedy mój tata był już na dnie, mama płakała, że nie ma oparcia, że tata woli alkohol od rodziny, że tylko wujek ją wspiera. Mama robiła mi wodę z mózgu, kilka razy się z nią kłóciłam o to, co robi, ta powtarzała, że nic się nie dzieje, a żaden romans nie istnieje. Nienawidziłam ich ja i córka wujka, moja rok młodsza kuzynka.
Mama rozwiodła się z tatą, zostawiając go z chorobą i problemami w pracy. Zamieszkaliśmy na tym samym osiedlu kilka bloków dalej, a mama już bez krępacji bujała się z wujkiem.
Teraz mam 21 lat, mój tata od trzech lat nie pije, bardzo ogarnął swoje życie, ma narzeczoną i zaplanowany ślub oraz kolejne dziecko. To niesamowite, jak jestem z niego dumna po tym, co robiła mu moja matka z wujkiem.
A mama? Mama wiecznie szuka w nim problemu, twierdzi, że jest złym ojcem albo wypomina nam i mu jakieś sytuacje z przeszłości. Może jest zazdrosna, bo z wujkiem już nie jest tak super.
Bałem się że ten wujek za bardzo się z Tobą "zaprzyjaźni" :(
Na siłę nikt Twojemu ojcu nie wlewał do gardła. Alkoholizm to choroba w sensie społecznym, ale nie traktowałbym go jako choroby w dosłownym znaczeniu tego słowa. Dobrze że się facet ogarnął.
Bałam się to napisać, bo to niepoprawne politycznie tak pisać o alkoholizmie, ale myślę to samo.
A mnie yebie co jest poprawne. Taka delikutaśność lansowana przez "ałtorytety" i wtłaczana do głów społeczeństwa przez mass-media doprowadziła do swoistego paradoksu. Ludzie zaczęli uważać żeby nikogo bodaj nie urazić, zwłaszcza że są paragrafy i wszystko niemal można podciągnąć pod "mowę nienawiści". Nazapraszali obcych, wrogich kulturowo młodych byków z krajów arabskich i afrykańskich, a teraz boją się wyjść na ulice albo boją się o swoje siostry/żony/córki, z powodu powyższych. I nawet nie można głośno powiedzieć co jest przyczyną drastycznego wzrostu przestępstw najgrubszego kalibru, z masowymi zamachami włącznie. Oni wszyscy są "chorzy psychicznie", przecież nie można powiedzieć że przedawkowali koran...rzygam już tym.
Autorko, masz dopiero 21 lat. Twoją ocena sytuacji jeszcze może się zmienić, zwłaszcza, kiedy sama będziesz w dłuższym, poważniejszym związku. Ludzie potrafią się ranić w oczywisty lub mniej oczywisty sposób. Często jest nagonka na jedną stronę („zrzędliwą” żonę, apodyktycznego ojca), a z tej drugiej strony robi się ofiarę, pokrzywdzonego, udręczonego. Jednak patrząc głębiej może się okazać, że dane zachowanie jest tylko odpowiedzią na wieloletnie zaniedbania tej drugiej strony. Jeśli twój tata pił, to prawdopodobnie był nieobecny emocjonalnie wobec swojej żony, zrzucał na nią ciężar obowiązków domowych, nie mówiąc o romantycznej relacji. Dla ciebie - dziecka - mogliście być rodziną, a ona mogła cierpieć. Mówienie, że wujek tatę specjalnie rozpijał jest też trochę naiwne. No powiedz, czy ty byś dała bezwiednie się rozpić i patrzyła jak twój chłopak spędza czas z inną? To tak jak mieć pretensje do kochanki, że wredna baba uwiodła mi męża, zamiast do męża, który zdradził.
Podobny mechanizm działa u kobiet, które z lotniku sobie z narzekania na mężczyznę styl życia, lubią być pokrzywdzone, lubią być ofiarą. Nie wiem kto u was Q rodzinie zepsuł, ale mówię, że różnie to mogło byc.
Bałem się że ten wujek za bardzo się z Tobą "zaprzyjaźni" :(
Na siłę nikt Twojemu ojcu nie wlewał do gardła. Alkoholizm to choroba w sensie społecznym, ale nie traktowałbym go jako choroby w dosłownym znaczeniu tego słowa. Dobrze że się facet ogarnął.