Nie byłem szczery z dziewczyną. Nie powiedziałem jej od razu, że przeniosłem się na inną (gorszą) uczelnię, ona się o tym dowiedziała i czasami zahaczała o ten temat, ale ja się nie otwierałem i trwałem przy swoim. W końcu jej o tym powiedziałem i czy jest to kłamstwo takiego kalibru, żeby definitywnie zakończyć relację, czy jest to błahostka (oczywiście wciąż kłamstwo)? Proszę pisać szczerze!
Dodaj anonimowe wyznanie
Nie chodzi raczej o kaliber, tylko o sam fakt i zapieranie się w nim. Ale wracając do pytania o kaliber... Serio uważasz, że zmiana uczelni jest sprawą o której warto kłamać i robić z siebie głupca nie przyznając się mimo świadomości, że druga strona wie? To w ogóle jest Twoja prywatna sprawa i mogłeś rzucić tę informację niefrasobliwie znad rosołu.
Szczerze napiszę, że jesteś strasznie niedojrzały.
Dziewczyna nie powiedziała Ci, że zmieniła pracę (na gorszą). Dowiedziałeś się o tym, a ona wciąż trwała przy swoim wmawiając Ci, że nic takiego się nie wydarzyło. To poważna sprawa, czy błahostka?
Odpowiedz sobie szczerze.
Szczerze, bardzo dziwnie to brzmi. Zastanowiłabym się na twoim miejscu czemu skłamałeś. Trochę jak @Lipcowa, czuję z tego wyznania jakieś takie dziecinne podejście, jakbyś nie tyle wstydził się porażki, ale bał się, że ktoś cię skrzyczy? Spróbuj odpowiedzieć sobie w głębi serca skąd się wzięło u Ciebie takie zachowanie. Bo zmiana uczelni to przecież normalna sprawa, nic takiego, normalny element kariery zawodowej.
Jeśli nie potrafiła zrozumieć, że niechętnie się tym chwalisz bo ta sytuacja jest nieco wstydliwa dla Ciebie, to może lepiej że się rozstaliście.
Tu nie chodzi o chwalenie tylko o dopuszczenie do siebie. Nie dopuścił jej do siebie to go zostawiła. Ile można się dobijać do drugiego człowieka?
Szczerze, dla jednego będzie kłamstwo dużego kalibru, dla innego błahostka. Jedna osoba poczuje się oszukana, druga uzna, że miałeś słabość i jakiś wstyd w sobie z uwagi na tą ww. zmianę i postanowi Ciebie w tym wesprzeć. Koniec związku, więc teraz skub się na sobie i na potencjalnych nowych możliwościach związku, zamiast rozpamiętywać tą sytuację.
Dla mnie bardzo dużego i nie samo kłamstwo bo rozumiem, mogło mu być wstyd, ale kłamanie jej w żywe oczy że nie. Poczułabym się bardzo upokorzona.
Powinieneś jej powiedzieć na etapie zastanawiania się nad zmianą. Jesteście razem, możliwe, że patrzyła na Ciebie jak na kogoś z kim spędzi życie, a Ty nie dość, że nie rozmawiałeś z nią o problemach, nie dość, że podjąłeś tę decyzję sam, nie dość, że ją okłamałeś to jeszcze umniejszasz temu co zrobiłeś. Albo jesteście razem, albo każde sobie planuje przyszłość.
To że nie powiedziałeś nie, to że kłamałaś w żywe oczy tak. Bardzo dużego kalibru.
Związek opiera się na zaufaniu. Ja bym ci nie zaufała więcej na jej miejscu.