#3bz9m

Od kilku lat mam problemy z samookaleczaniem.
Moi rodzice uparcie oglądają moje ręce, jakby to miało rozwiązać problem — jedyne zaangażowanie z ich strony to patrzeć, czy nie mam nowych ran, a nie zastanowić się, z czego wynikają, wesprzeć mnie. 
Ostatnio obtrąbili sukces, bo wróciłam do krótkich rękawków.
Szkoda, że nie wzięli pod uwagę tego, że po prostu teraz kaleczę nogi… Nie umiem poprosić o pomoc, a oni wciąż się nie domyślają, że jej potrzebuję.
Risha Odpowiedz

To może załóż krótkie spodenki aby zobaczyli że nadal sobie nie radzisz skoro nie potrafisz tego powiedzieć.

Meanness Odpowiedz

Można jakoś Pani pomóc? Może dałaby Pani radę powiedzieć rodzicom albo komuś w szkole czy pójść do psychologa? Jest Pani bardzo ważna dla wielu ludzi. Dziękuję, że Pani żyje.

anonimowe6692 Odpowiedz

Twoi rodzice nie rozumieją Twojego problemu, staraja się coś robić, ale są w tym zagubieni. I nie jest to coś nadzwyczajnego, problem samookaleczenia się jest dla starszych pokoleń czymś nowym i niezrozumiałym. Spróbuj im powiedzieć to, co tutaj piszesz. Że potrzebujesz wsparcia w tym, co powoduje problem, może jakiejś terapii.

Dragomir

To nie jest nowy problem. W moim pokoleniu też się cięli.

anonimowe6692

No w moim też, ale ja mam 30 lat, rodzice autorki pewnie są bliżej 50.

HansVanDanz Odpowiedz

Oni udają, że nie widzą problemu, bądź nie wiedzą co z tym zrobić.
Tu z kolei wiesz, że masz problem (dobre na początek) i nic z tym nie robisz, nie prosisz o pomoc, nie udasz się do specjalisty.
Błędne koło.
Nie macie w szkole pedagoga, szkolnego psychologa?

Dragomir Odpowiedz

Aha, poza tym takie kaleczenie rąk czy nóg powierzchownie w miejscach gdzie nie ma dużych naczyń krwionośnych to takie lansiarstwo w stylu emo. Nam kiedyś psorka na zajęciach powiedziała, że jakby nam się kiedyś umyślało się kaleczyć to od razu tętnicę szyjną przeciąć, efekt na 100% pewny że nikt nie uratuje. Jakby coś, to nie namawiam, tylko przytaczam to jako anegdotę.

Postac

Nam profesor mówił, że jakby nam przyszło do głowy skądś skakać, to lepiej z mostu, a nie pod pociąg. Żeby maszyniście życia nie rujnować.

A takie okaleczanie się to jest chęć zwrócenia na siebie uwagi. Dzieci i młodzież potrzebują uwagi rodziców. A rodzicom czasem się wydaje, że taki nastolatek to już dorosły i sam sobie poradzi albo poprosi o pomoc. Ale nie jest jeszcze na tyle dojrzały, żeby wszystko zrobić samodzielnie. Więc jednak rodzice mogliby poświęcić Autorce tej uwagi więcej.

Dragomir

Jak się okalecza na nogach, które zasłania po to żeby rodzice nie widzieli to chyba jednak jest coś więcej niż chęć zwrócenia uwagi, skoro nie pozwala im zobaczyć. To jakaś głupia moda na autodestrukcję czy coś?

GalAnonim6546

Po pierwsze:
Ludzie samo okaleczający się zwykle nie mają zamiaru zrobić sobie trwałej lub poważnej krzywdy, u mnie na przykład była to (bardzo zła) technika radzenia sobie ze strachem, bólem lub atakami paniki, a nie metoda na zdobywanie atencji.
Po drugie:
To nie jest głupia moda i @Dragomir prezentuje właśnie skrajną ignorancję, smuci mnie że w naszym społeczeństwie dalej są tak nieczuli i nie empatyczni ludzie.
A po trzecie:
Autorko, wierze że dasz sobie radę, miałam bardzo podobną sytuację, tylko że rodzice za każdym razem jak się ciełam chcieli mnie zabrać do szpitala psychiatrycznego, co zawsze sprawiało że stresowałam się jeszcze bardziej. Mi pomógł psycholog szkolny ale wiem jakie są realia i że nie zawsze ta osoba w ogóle rozumie nastolatków. Jeśli masz słabego psychologa/pedagoga szkolnego to radzę telefon zaufania, mi to bardzo pomogło. Nie jesteś sama

Furuya Odpowiedz

Jak oglądają Ci ręce, to znaczy, że się troszczą. Może na swój sposób, może nieumiejętnie, ale się troszczą. Po prostu niezbyt wiedzą, jak Ci pomóc. Może sami nigdy nie mieli takich problemów i nigdy się z nimi nie zetknęli. Może nie chcą robić Ci kłopotów w życiu dorosłym (dla niektórych ludzi wysłanie kogoś do psychologa lub psychiatry to często "nabrudzenie mu w papierach").
Jak nie umiesz powiedzieć, że potrzebujesz pomocy, to może napisz im list z tym, że jej potrzebujesz? Słowa łatwiej wyrazić pisemnie.
Samookaleczanie się to żadne wyjście. Sprawia, że cały czas jesteś w tym samym, słabym miejscu i ani Ci nie pomoże, ani nie zmieni Twojego położenia.

Furuya

Zastanów się, co właściwie skłania Cię do sprawiania sobie bólu? Czy to sensowne? Czy coś to powoduje? Czy jest coś, co sprawi, że przestaniesz? Co sprawia, że jesteś nieszczęśliwa w życiu? Co by sprawiło, że będziesz szczęśliwa?
Mi takie pytania pomogły doprowadzić swoje życie do porządku. Po prostu w miarę możliwości trzeba przestać robić to, co unieszczęśliwa, a zacząć robić to, co daje szczęście i przestać robić to, co wywołuje duży stres (i może powodować autoagresję).
Oczywiście to nie jest takie proste i nie zawsze się udaje (bo np. jak unieszczęśliwa Cię matma, to ciężko będzie przestać chodzić na matematykę będąc w wieku szkolnym), wszystko trzeba robić w miarę możliwości.
Oprócz takiego, jak to nazywam, "autonaprowadzania" na lepsze samopoczucie, wizyta u psychologa lub psychiatry to nigdy nie jest zły pomysł. Ja ze swojej strony mogę jeszcze doradzić takie podstawowe badania jak morfologia, badania hormonalne (TSH chociażby) i sprawdzenie poziomu witamin w organizmie (B12, D), żeby wykluczyć, że coś niedobrego dzieje się w środku i stąd zaburzenia nastroju.
No i osobiście polecam przyjrzeć się diecie. I odstawić całkowicie słodycze, jeżeli je jesz. Ja mam po cukrze straszne wahania nastroju.

Pers Odpowiedz

Nikt się nie domyśli, bierz dupe do psychologa i z nim porozmawiaj.

Postac Odpowiedz

Skoro się nie domyślili, to istnieje ryzyko, że się nie domyślą. Może napisz im to, co tutaj? Albo pójdź do psychologa szkolnego?

krux7735 Odpowiedz

o boshe, okaleczam się i nikt mnie nie rozumie.. ehh czekaj, pójdziesz do pracy, dojdzie Ci obowiązków to glupoty same Ci przejdą z głowy atencjuszko

Dragomir Odpowiedz

Idź do spowiedzi oraz jak nie pomoże, to do lekarza od głowy. A jeśli potrzebujesz pomocy to po prostu poproś o nią w rozmowie, a nie czekaj aż ktoś się domyśli juleczko.

Postac

To jest chamskie. Okalecza się, czyli nastolatka. Nie oczekuj od nastolatki zachowań, na które często dorośli nie są gotowi. W dodatku sama do lekarza nie może pójść, jeśli jest niepełnoletnia.

Dragomir

To niech się tnie dalej. Zwolennicy darwinizmu mówią że to selekcja naturalna. Skoro moje rady żeby COŚ Z TYM ZROBIĆ są chamskie, to niech nic nierobienie albo ogladanie się, że ktoś inny się domyśli i coś zrobi będzie najlepszą radą.

Postac

Rada może nie jest zła, ale ostatnie pół zdania już jest.
Ja nie oglądam telewizji, ale mama mi mówiła, że jest taki program "śmierć na 1000 sposobów", czy jakoś tak. Moim zdaniem takie coś to selekcja naturalna, tutaj jest raczej brak umiejętności poradzenia sobie z problemem.

Dodaj anonimowe wyznanie