#Fhsrd
Dla przykładu: przychodzi do mnie kobieta, robi na stanowisku zaraz obok mnie. Zaraz przed przerwą przynosi mi coś do zrobienia i bardzo prosi, żeby było zrobione na już. Więc powiedziałem jej, że zrobię to przez przerwę, a przerwę sobie zrobię później. Wróciła, akurat skończyłem, była bardzo zadowolona, więc poszedłem na przerwę. Wracam i co widzę? Stoi mój przełożony z pytaniem, czemu nie ma mnie na stanowisku. Więc tłumaczę mu sytuację, a on twierdzi, że to ciekawe, bo właśnie ta kobieta, która rzekomo prosiła mnie o to, żeby coś było na już, przyszła do niego na skargę, że nie pracuję, tylko się gdzieś chowam. Są kamery, więc sprawa się szybko wyjaśniła, ale „smród” pozostał.
Inna sytuacja: czasem jak nie mam pracy, chodzę pomagać dziewczynom na ich stanowiskach. Nawet nie zliczę, ile dostałem niemoralnych propozycji od starszych kobiet, często mężatek, pewnie koło 60. Sprośne teksty typu: „Zapraszam na kolację, podgrzać ci pieroga? Wypełniałeś kiedyś pieroga śmietaną? Mogę ci dać przeszkolenie, jeśli chcesz”. W gruncie rzeczy każda z dziewczyn ma podobny poziom żartów, a mnie naprawdę ciężko wyprowadzić z równowagi, więc puszczam to między uszami. Ale jakiś czas temu jedna z kobiet (akurat ta z tych młodszych) rzuciła tekstem: „Coś słabo ciągniesz, he, he, he” (oczywiście całe kółko wzajemnej adoracji uruchomiło protokół zarzynanej świni i zaczęło kwiczeć do upadłego). Akurat miałem gorszy dzień, więc odburknąłem: „Zupełnie jak ty w nocy”. No i się zaczęło... Dziewczyna odebrała to jako swego rodzaju zaproszenie. Nie przeszkadzało jej, że mam dziewczynę, prowokowała dwuznaczne sytuacje albo sytuacje sam na sam na tyle, na ile to możliwe w hali produkcyjnej. Były jakieś zaproszenia do toalety/szatni etc.
Genialne są też teksty kobiety, mniej więcej 40-45 lat. Na pierwszy rzut oka miła, ułożona kobieta, potrafi rzucić w gruncie rzeczy do każdego czymś w stylu: „Wyssij mi bączura z dupy”.
Była też kobieta, która donosiła na mnie do majstra, jakobym nie wypełniał swoich obowiązków. Ja wycinałem elementy, ona miała nakleić odpowiednią naklejkę na pudełko. Jakieś 10 sekund roboty. Co prawda nie tylko ode mnie dostawała elementy, ale jednak. Dodatkowo do jej stanowiska miałem ponad 200 metrów. Problemem było to, że mając 15-16 pudełek do zrobienia nie nosiłem jej po jednym, ale robiłem sobie po kilka, żeby nie chodzić praktycznie na pusto. Więc zgłosiła to majstrowi. Przyszedł i okazało się, że ona sama powinna odbierać (nie tylko ode mnie) pudełka.
Nie muszę mówić, z jaką satysfakcją to później wykorzystywałem :D
Cieszę się, że już tam nie pracuję.
To jakim cudem właściciel ma zysk jak ludzie nie znają procedur , zakresu obowiązków i sobie łażą jak chcą i kiedy chcą? No chyba że to państwowa firma rodem z PRLu.
Kiedyś pracowałem na kuchni (zmywak) i sprośne żarty były normą.
Nie ma jak praca z ludźmi na "poziomie".
"wyssij mi bączura z dupy"
Jezu, co.
Nie dopytuj się, jeszcze ci ktoś, (Boh pomiłuj) ze szczegółami wyjaśni.
Proszę, nie, to nie było pytanie.
To jak kobiety się wypowiadają i rzucają dwuznaczne teksty to dokładnie to co sam doświadczyłem w pracy. Głównie te z hali produkcyjnej. Szczególnie te starsze tym bardziej zboczone teksty.
Był też jeden taki facet co też rzucał zboczone żarciki to go szybko zwolnili.