Rodzina 2+2. Rodzice pracują, dzieci chodzą do szkoły. Całkiem dobrze się uczą. Dzieci chodzą na zajęcia dodatkowe. Wszystko wygląda jak bajka. Dziecko lat 9 wchodzi do domu. W drzwiach stoi ojciec z uśmiechem. Dziecko ściąga kurtkę, plecak. Ojciec mówi: „Słyszałem, że smakują ci papierosy”. W tym momencie ojciec zaczyna tłuc dziecko. Bije wszędzie, wszystkim, co ma pod ręką. Ręka zabolała? Czas na pas, smycz... Dziecko drze się jak opętane, błaga ojca, żeby go zabił. Po 30 minutach katowania dziecko dowiaduje się, że ktoś powiedział ojcu, że ono pali. To kłamstwo. Ojciec biegnie do szkoły na drugi dzień. Dowiaduje się, że o konkretnej godzinie dziecko było na zajęciach i nie było opcji, żeby to była ta sama osoba. Co robi ojciec? Po powrocie do domu uderza dziecko ręką w tył głowy: „Żebyś pamiętał, szczeniaku”.
To ja jestem tym dzieckiem... Mam prawie 40 lat, a ciągle to pamiętam. I wiele innych sytuacji.
Dodaj anonimowe wyznanie
Straszna historia... Do tej pory takie się zdarzają, a w czasach Twojego dzieciństwa było tego dużo więcej. To, co zrobił ojciec, świadczy tylko o nim. Nie miał prawa Ci tego robić. Nie wolno katować dziecka, nawet jeśli faktycznie paliło papierosy. A ja wierzę, że nie paliłeś. Jesteś wartościowym człowiekiem, a nie katem, jak on. Jeśli masz dzieci albo planujesz, to pamiętaj, żeby być dla nich OJCEM, a nie katem. Piszę o tym, bo niektórzy biją swoje dzieci, gdyż ich bito. Takie mają wytłumaczenie. Życzę Ci, żebyś uporał się ze swoją traumą.
Już ktoś to Panu powiedział, ale tak trochę powtórzę. Jest Pan wspaniały i nikt nigdy nie miał, nie ma ani nigdy nie będzie miał prawa Pana uderzyć. Dziękuję, że Pan żyje.
A palisz?
Nie rozczulaj się nad sobą zbytnio bo nigdy z tego nie wyjdziesz.
Kłamstwo. Da się to przepracować.
Panie Cegła, myślę, że każdy komentarz tego pana jest raczej niemiłym komentarzem i chyba właśnie w ten sposób korzysta z tej strony. Nie wiem czy nawet czyta rzeczy.