20 lat temu. Rodzice alkoholicy — niełatwo tak nazwać, ale taka prawda. Awantura na działce, matka się obraża i zostaje na noc. Wracając do domu z bratem w wózku (ja miałem może z 10, brat z 3) oraz pijanym ojcem, widzę patrol policji. Dzieci głupie nie są i wiele wiedzą. Teraz z perspektywy czasu widzę, że byłem błyskotliwym dzieckiem. Kazałem ojcu szybko ukucnąć i udawać, że wiąże mi buta. Na stojąco się chwiał, widać, że pijany. Ku mojemu niezadowoleniu patrol policji jednak się zatrzymał. Policjant otworzył okno i zaczął dopytywać, czy wszystko w porządku. Mój ojciec dalej udawał, że wiąże mi buta, pomimo że nawet kucając, się chwiał, więc to ja prowadziłem rozmowę. Powiedziałem, że wszystko w porządku i zaprowadzę tatę i brata do domu, bo mieszkamy o tu, obok. To akurat prawda, widać było nasz budynek z tego miejsca, 5 minut drogi — no z pijanym ojcem 10.
I wiecie co? Odjechali... Zostawili starego pijaka i 3-latka pod opieką 10-latka. Nie mam pojęcia, jak to możliwe. Z drugiej strony też nie wiem, czy tak po prostu nie było lepiej. Nie chciałbym pomimo wszystko trafić do domu dziecka, ale może znalazłby się ktoś, kto by pomógł się rodzicom ogarnąć? Kto wie.
PS Wyrosłem na normalnego człowieka wolnego od uzależnień z normalną rodziną.
Dodaj anonimowe wyznanie
Nie jest to co prawda żadnym usprawiedliwieniem ale i tak powiem że 20 lat temu wrażliwość była jednak trochę inna niż teraz.
Jako społeczeństwu wiele nam jeszcze brakuje w tym zakresie, bardzo wiele, ale i tak jest lepiej niż wtedy.
Polskie spoleczenstwo jest mocno znieczulone na tak naprawde wiekszosc ludzkich krzywd.
Przede wszystkim byłeś dzieckiem zmuszonym do przybierania roli dorosłego i rodzica w rodzinie. To jest bardzo obciążające dla dziecka i nie powinno mieć miejsca.