#2f7lI

Jest sobie taka muzyczna telewizja czteroliterowa, która bardziej wszystkim kojarzy się z radiem o tej samej nazwie. I jest tam blok, podczas którego prezenterka zaczepia ludzi na ulicy, pytając ich, jaka im muzyka aktualnie przygrywa na słuchawkach. Proste i fajne. W tamtym roku to ja zostałem tak zaczepiony. Podałem piosenkę (nie pamiętam już jaką) i poszedłem dalej. Niby nic, żadne tam nieprawdopodobne wydarzenie. Ale trochę później, kiedy wróciłem myślami do niego, naszła mnie refleksja. To był pierwszy raz od... tygodni? Miesięcy? Pierwszy raz, kiedy ktokolwiek zainteresował się tym, co u mnie, uśmiechnął do mnie, zagadał, zapytał o muzykę, która lubię. Moi tak zwani przyjaciele praktycznie nawijają tylko o sobie, nawet nie myśląc o tym, żeby przerwać na moment i zapytać o moje samopoczucie, problemy. Ja zawsze starałem się ich wysłuchać, współczuć, doradzić. To małe spotkanie na środku ulicy uświadomiło mi, że nigdy nie dostałem od nich niczego w zamian. O rodzinie też lepiej nie mówić, rodzice są zajęci kłótniami i straszeniem się nawzajem rozwodem. Nie mam w nich oparcia.

Ja wiem, że to był wywiad uliczny na potrzeby telewizji, że reporterka nie robiła tego z dobroci serca, lecz wykonywała swoją pracę. Ale to wspaniałe uczucie, kiedy ktoś się mną w ogóle zainteresował, komuś się chciało dowiedzieć czegoś na mój temat... Nie pamiętam kiedy coś takiego ostatnio czułem.

Mam 26 lat i rok temu odkryłem, że jestem dla ludzi nikim.
JoseLuisDiez Odpowiedz

A co słuchałeś?

HansVanDanz

Napisał, że nie pamięta.

Solange Odpowiedz

Zastanowiłam się i też w sumie mnie nikt nie pyta o takie rzeczy, a ja nie pytam o nie bliskich. Dlaczego? Bo jak coś się dzieje to wiem, że mogę po prostu powiedzieć sama, oni też mogą i to robią. Czasem widać po nich, że coś ich gryzie, wtedy dopytuje (a oni mnie), ale standardowo zwykle sami o wszystkim mówimy. Jak mojemu przyjacielowi pogorszyło się z chorobą, to dopytywałam oczywiście, jak się czuje, ale sam mi powiedział, że jest gorzej. Jak jest jakaś fajna muzyka, którą odkryłam, to sama mówię, tak samo film, serial, coś co mnie zainteresowało. Ostatnio od progu zaczęłam mówić po prostu o pszczołach, bo odkryłam, jak wygląda dokładnie ich rozmnażanie się. Moi bliscy też tak robią. Takie mam środowisko, są też inne, które opierają się na pytaniach. Wiadomo też, czasem dopytam o ciąg dalszy jakiegoś zdarzenia, ale o tym zdarzeniu ktoś mi opowiedział nadal sam z siebie.
Nie twierdzę, że się mylisz autorze, ale może spróbuj sam poopowiadać bez pytania o sobie. Zastanów się, czy twoi bliscy mówią, bo ktoś ich pyta, czy sami z siebie zaczynają mówić? Twoi znajomi też pewnie się przyzwyczaili, że nic nie mówisz i mogli uznać, że problemu nie ma. Nie chcę ich bronić, ale po prostu odzyskaj głos, zacznij samemu mówić i sprawdź reakcje. Ludzie wiedzą wiele o mnie, bo im o sobie opowiadam, a nie dlatego, że mnie wiecznie dopytywali.

elbatory

Zgadzam się i wydaje mi się, że tak po prostu wyglądają normalne relacje międzyludzkie. Mam grupę przyjaciół, z którymi spotykamy się regularnie, ale też nie wypytujemy się co tam u nas słuchać, czy mamy jakiś problem, ani jakiej muzyki słuchamy. Jak ktoś chce coś powiedzieć, to sam z siebie mówi, a dopiero wtedy rozwijamy temat, zadajemy pytania, wykazujemy zainteresowanie.
Ja to nawet nie lubię, jak ktoś wypytuje, no bo właśnie, jak będę chciała, to sama powiem, a jak nie mówię, to widocznie nie chcę się tym dzielić.

Darksailor Odpowiedz

Miłego dnia Ci życzę

Dragomir Odpowiedz

Myślę że jesteś zamkniętym człowiekiem. Może wyjdz sam do nich z takim tematem, albo sprowadź delikatnie rozmowę na takie klimaty które pozwolą wplatać wątki, o których chcesz porozmawiać. Jeśli zawsze wyglądasz i mówisz że wszystko jest w porzadku, to mogą się nie domyśleć co dzieje się w Twojej głowie.

Dodaj anonimowe wyznanie