#2TQUs
I teraz sobie wyobraźcie: czerwiec, upał jak 150, czterolatka na balkonie pierze jednorazowe pieluszki w misce z mydłem i rozwiesza na sznurku...
Gdyby to była całość wyznania, to byłoby nic nie warte...
Jakiś czas później miałam wątpliwą przyjemność nalotu z opieki społecznej z tytułu zaniedbywania dziecka, zmuszania go do pracy (pranie jednorazowych pieluszek) i oczywiście w celu sprawdzenia warunków dla wkrótce rodzącego się malucha.
Dziękuję mojej znudzonej życiem sąsiadce, p. Basi, za dodatkową porcję stresu :)
Zgłoś anonimowo p. Basię, że z jej balkonu zalatuje paloną trawką, niech teraz ona się tłumaczy.
Serio? Ktoś zadzwonił do opieki społecznej, bo dziecko się bawi?
A skąd ktoś ma wiedzieć, że to dziecko się tylko bawiło. Kobieta widziała małe dziecko piorące jednorazowe pieluszki. Lepiej, że zadzwoniła niż nie reagowała. Jakby ludzie jednak reagowali to by mogło nie być sprawy Kamilka. Uważam, że warto docenić brak obojętności sąsiadki na potencjalną krzywdę dzieci. Tylko się cieszyć, że interwencja była na wyrost i zachęcać ludzi żeby zgłaszali swoje wątpliwości do służb.